A po burzy Verde

Wczorajsze nawałnice, które przetoczyły się nad Polską, a i Łodzi nie raczyły ominąć, wzbudziły wahanie, czy aby jednak nie trzeba odchomikować zepchniętych na boczny tor win czerwonych. Jak się okazało, nic bardziej mylnego. Choć zawieja była spektakularna, szybko się skończyła, ustępując niebieskiemu niebu, białym obłokom i radośnie błyskającemu słońcu. W połączeniu z wolnym weekendem — czy może być lepsza okazja, żeby otworzyć Vinho Verde?

Czytaj więcej

Nisza nisz — Strohmeier Rosé Schilchersekt 2013

Austriackie wina kojarzą się przede wszystkim z Grünerem Veltlinerem i Rieslingiem, mistrzowsko odmienianymi przez wszystkie możliwe przypadki przez winiarzy z Kamptal, Kremstal, czy Wachau. Co bardziej wnikliwy winoman myśląc o Austrii pomyśli jeszcze o leżącej blisko granicy ze Słowenią Styrii, która choć odpowiada za ledwo 10% produkcji wina w Austrii, jest matecznikiem światowej klasy win z Sauvignon Blanc. Na tym jednak nie koniec.

Czytaj więcej

Białe Bordeaux ze zwierzątkiem na etykiecie

Dzisiaj Winne Wtorki, na które temat zaproponował Mariusz Boguszewski z bloga Pisane Winem, a brzmi on: białe, wytrawne Bordeaux. O ile na hasło Bordeaux każdy strzyże uszami i natychmiast myśli o czerwonych winach z nad Żyrondy, to białe Bordeaux, nie licząc słodkich, sławnych Sauternes czy Barsac, są winami o których się za bardzo ani nie mówi, ani nie pisze.

Nie wpisują się w winiarskie trendy i żyją własnym, spokojnym życiem. Z reguły ani nie buchają wybujałem owocem, ani nie uderzają beczką. Nie są ani bardzo orzeźwiające, ani bardzo lekkie. Tymczasem warto pamiętać, że jeszcze przed II Wojną Światową w Bordeaux produkowano więcej wina białego niż czerwonego, a nawet jeśli nie było wtedy wybitnej jakości, Graves było dobrze znane, a przez Anglików szczególnie ulubione. Sauvignon Blanc, biały szczep winorośli tak dziś popularny m.in. za sprawą wybujałych win z Nowej Zelandii, ale i win z niemal każdego zakątka świata, ma rodowód dłuższy Cabernet Sauvignon i wywodzi właśnie z Bordeaux. To dziś, obok Sémillon, najważniejszy biały szczep uprawiany w Bordeaux.

Czytaj więcej

Nowa francuska oferta w Lidlu — maj 2016

W ramach III Zlotu Blogosfery Winiarskiej w Warszawie, której sponsorem był Lidl, odbyła się prasowa degustacja nowej oferty na lato win z tej sieci. Zastanawiacie się, jakich? Możemy pobawić się w zgaduj zgadula, ale i tak pewnie od razu się domyślacie, że na półki trafiła… Francja.

Lidl tym przy stolikach pokazał 13 win białych, 2 różowe, 11 czerwonych i 3 słodkie, co jest całkiem fajną proporcją na okres letni, ale nie byłbym sobą, gdybym nie znalazł dziury w całym. Ubolewam bardzo, o czym rozmawiałem zresztą z Michałem Jancikiem, sommelierem i konsultantem Lidla, nad brakiem wytrawnych win musujących w tej ofercie. Nigdy częściej niż latem nie mam ochoty na smaczne, codzienne, dobrze schłodzone bąble. Niestety Lidl znów postawił jedynie na słodkie wino musujące z Doliny Rodanu, a szkoda. Ciekawe, czy na jakiegoś lekkiego Cremanta poczekamy aż do Sylwestra?

Wina białe wypadły wg mnie zauważalnie lepiej od czerwonych i praktycznie nie było wśród nich wtopy, a i sam wybór win okazał się bardziej różnorodny. Jest też kilka strzałów w dziesiątkę. W czerwieniach znów dominował przekrój Bordeaux, który nie dość, że był trochę na jedno kopyto, to się już trochę opatrzył, choć trafiły się chlubne wyjątki. Raptem jedno wino z Doliny Rodanu znów mnie skutecznie utwierdziło w przekonaniach, że w niższych przedziałach cenowych Bordeaux szału nie robi, a Rodan to łatwiejszy kierunek po smaczne, codzienne wina.

Mieliśmy ambitny plan zrecenzować dla Was wszystkie wina z tej oferty, ale prawa Murphiego działają z absolutnym brakiem litości — większość swoich notatek w pośpiechu zostawiłem przy stolikach. Wybraliśmy zatem kilka win, z których notatki się nam uchowały, a które wydały nam się najbardziej interesujące z całej oferty.

Czytaj więcej

III Zlot Blogosfery Winiarskiej, czyli do trzech razy sztuka

Wróciliśmy właśnie z III Zlotu Blogosfery Winiarskiej i pisząc ten wpis kujemy żelazo póki gorące. Nie tak szybko, jak blogerzy z Warszawy i nie tak szybko jak Irek Wis, który pisał jeszcze w pociągu, ale i bez zbędnej zwłoki.

Dla nas najlepszym określeniem dla tegorocznego zlotu jest do trzech razy sztuka. Gdy trzy lata temu Wojtek Bońkowski  wraz ekipą Winicjatywy wpadli na pozornie zwariowany pomysł, żeby blogerów winiarskich z całej Polski zebrać w kupie i integrować, nie dotarliśmy. Rok temu los znów wyciągnął do nas rękę, bo warunki uczestnictwa nie wymagały dużej aktywności, a akurat wtedy prawie wcale nie pisaliśmy — też jednak nie wyszło. Nawet nie wiedzieliśmy jeszcze ile tracimy, ale w tym roku zawzięliśmy się, powiedzieliśmy: basta! i choćby się miało walić i palić postanowiliśmy dotrzeć, na szczęście nie tylko z sukcesem, ale w komplecie.

Czytaj więcej