Nowa francuska oferta w Lidlu — maj 2016
W ramach III Zlotu Blogosfery Winiarskiej w Warszawie, której sponsorem był Lidl, odbyła się prasowa degustacja nowej oferty na lato win z tej sieci. Zastanawiacie się, jakich? Możemy pobawić się w zgaduj zgadula, ale i tak pewnie od razu się domyślacie, że na półki trafiła… Francja.
Lidl tym przy stolikach pokazał 13 win białych, 2 różowe, 11 czerwonych i 3 słodkie, co jest całkiem fajną proporcją na okres letni, ale nie byłbym sobą, gdybym nie znalazł dziury w całym. Ubolewam bardzo, o czym rozmawiałem zresztą z Michałem Jancikiem, sommelierem i konsultantem Lidla, nad brakiem wytrawnych win musujących w tej ofercie. Nigdy częściej niż latem nie mam ochoty na smaczne, codzienne, dobrze schłodzone bąble. Niestety Lidl znów postawił jedynie na słodkie wino musujące z Doliny Rodanu, a szkoda. Ciekawe, czy na jakiegoś lekkiego Cremanta poczekamy aż do Sylwestra?
Wina białe wypadły wg mnie zauważalnie lepiej od czerwonych i praktycznie nie było wśród nich wtopy, a i sam wybór win okazał się bardziej różnorodny. Jest też kilka strzałów w dziesiątkę. W czerwieniach znów dominował przekrój Bordeaux, który nie dość, że był trochę na jedno kopyto, to się już trochę opatrzył, choć trafiły się chlubne wyjątki. Raptem jedno wino z Doliny Rodanu znów mnie skutecznie utwierdziło w przekonaniach, że w niższych przedziałach cenowych Bordeaux szału nie robi, a Rodan to łatwiejszy kierunek po smaczne, codzienne wina.
Mieliśmy ambitny plan zrecenzować dla Was wszystkie wina z tej oferty, ale prawa Murphiego działają z absolutnym brakiem litości — większość swoich notatek w pośpiechu zostawiłem przy stolikach. Wybraliśmy zatem kilka win, z których notatki się nam uchowały, a które wydały nam się najbardziej interesujące z całej oferty.
No to lecimy! Normalnym tekstem Mati, kursywą Krzysiek.
Dolina Loary, Muscadet Sèvre et Maine Sur Lie Domaine Gadais La Grande Reserve 2014 (19,99 zł)
Lidl zdaje się ma do Muscadetów rękę. Jakiś czas temu podobał nam się Château de la Thébaudière Muscadet Sèvre et Maine sur lie 2013 z poprzedniej oferty, a teraz ten również zrobił bardzo dobre wrażenie. Dużo nut kamienno-słonawych, sporo ciała, buchające słodkimi owocami cytrusów i brzoskwini. Wolałbym, by miał jeszcze więcej kwasowości do podparcia dojrzałego, wręcz słodkiego owocu, ale to solidna propozycja, zwłaszcza przy słonecznej pogodzie.
Zdecydowanie polecam, byłem zdziwiony tą ceną, ale cóż — jak dają, to biorę. Co lepszego znajdę za 20 zł? I nie, połówka Starogardzkiej nie wchodzi w rachubę, Absolwenta tym bardziej, złe wspomnienia.
Dolina Loary, Pouilly-Fumé AOP Nicolas Carlin Les Pierres Blanches 2015 (39,99 zł)
Wg mnie bez dwóch zdań najlepsze białe wino tej oferty Lidla. Pochlebnie pisał już o nim Sławek Sochaj na EnoEno, z którym w odczuciach mocno się zgadzam. Pełno dojrzałych, egzotycznych owoców, cytrusów i agrestu, który w aromacie jest tak silny, że niejeden prosty Sauvignon Blanc z Nowej Zelandii mógłby się schować. W ustach bardzo świeże, z intensywną, cytrusową kwasowością, której nie ugładzono beczką. Bez zastanowienia wybieram zamiast „kultowego” nowozelandzkiego Greyrocka.
To prawda, to wino zdecydowanie nie pasuje do schematu typowego, szablonowego Sauva, do jakiego przywykliśmy na wcześniejszych degustacjach. Cena, w porównaniu do pozostałych butelek, niemała, ale warto.
Alzacja, Alsace Gewürztraminer AOP „Collection Prestige” Jean Cornelius 2014 (29,99 zł)
Względem tego Gewürztraminera mam mieszane uczucia. Lekki, kwiatowy, wręcz muskatowy w stylu, nieco kojarzący się z gruszką w miodzie, za to niemal pozbawiony nut różanych, liczi i przypraw. Spora kwasowość i nienachalny cukier, niezbyt skoncentrowane, ale za to dobrze zrównoważone i bardzo pijalne. Ze wszystkich propozycji z Alzacji (obok Rieslinga, Pinot blanc i Muscata) podobał mi się najbardziej.
Burgundia, Chablis AOP Domaine de Oliveira Lecestre 2014 (44,99 zł)
Tym razem Lidl znów sięgnął po Chablis i to od dwóch producentów, co — jak tłumaczył Michał Jancik — wynika głównie z ograniczonej dostępności względem zapotrzebowania sieci. Domaine de Oliveira Lecestre 2014 jest droższą z dwóch propozycji i moim zdaniem, choć to raptem 5zł różnicy, dużo lepszą. Ani Petit Chablis ani podstawowe Chablis w Domaine de Oliveira Lecestre nie leżakują w dębie, dopiero 1er Cru tam trafia. Wino jest soczyste, pełne nut cytrusowych i brzoskwiniowych, ze sporą, ale miękką i krągłą kwasowością (absolutnie brak tu kwasu tnącego jak brzytwa).
Jak nie jestem fanem Chablis, tak to wino przypadło mi do gustu. Przyzwoite Chablis w tej cenie to rzadkość, tak więc warto — tylko dlaczego nie mam Lidla blisko domu? 🙁
Langwedocja-Roussillon, Limoux „La Purgatoire” AOP Sas Sieur D’Arques 2013 (29,99 zł)
Limoux, z wymogów apelacyjnych zawsze beczkowe Chardonnay z Langwedocji-Roussillon, w różnym wcieleniu co jakiś czas pojawia się w ofercie Lidla. Jeśli szukacie mocno beczkowego, ale czystego i przede wszystkim nie maślanego Chardonnay, wg mnie warto. Jest tu wszystko, czego potrzeba i to w dobrych proporcjach.
Dolina Rodanu, Cotes du Rhone AOP Chateau de l’Estagnol 2014 (17,99 zł)
Zdominowane przez nuty wiśni i truskawek, lekko pieprzne na finiszu, może nawet delikatnie mentolowe — bardzo krągłe i miękkie, niewiele kwasowości, niewiele tanin. Smaczne, intensywnie owocowe, codzienne wino. Co prawda w degustacji w ciemno w ogóle nie kojarzyło mi się z Doliną Rodanu, ale podobało mi się.
Bordeaux, Médoc AOP Château Gemeillan 2010 (37,99 zł)
Bodaj najlepsze Bordeaux tej degustacji nie kosztujące fortuny. Dużo czarnej porzeczki z lekkimi nutami paprykowymi. W ustach mocno beczkowe, intensywnie owocowe, ze sporym kwasem i całkiem fajnie wtopionymi taninami, które choć wyraźnie pochodzące od beczki, były przyjemne i nie przypominały suchej dechy. Nie do pomylenia bordoskie w stylu i naprawdę smaczne.
Bordeaux, Saint-Émilion Grand Cru Classe Château Fombrauge 2013 (99,99zł)
Lidl często sięga po Saint-Émilion i całkiem dobrze mu to wychodzi. Pikantny i bardzo aromatyczny nos pełen słodkich, wręcz konfiturowych wiśni, a nawet śliwki, z odrobiną lukrecji. Intensywne, bardzo owocowe, z wysoką kwasowością przywodzącą na myśl kwaśne wiśnie i porządną, choć nieco suchą taniną. Bardzo dobre wino, ale czy wydałbym na nie 99zł? Raczej nie.
Cóż, 99 zł za Grand Cru z Saint-Émilion to niedużo, z drugiej jednak strony, w przypadku Cru z Bordeaux trzeba liczyć swoje za markę (winiarze z połowy XIX w. z Bordeaux mieli nosa, żeby się porządnie ogarnąć i zaklasyfikować). Ja bym dał, ale mając świadomość, że płacę też za markę.
Bordeaux, Bordeaux Superieur AOP Château Saint-Antoine 2013 (19,99 zł)
Wino ciekawostka, bo wcale nie jestem pewien, czy chcę je polecić — ale na swój sposób mi się podobało i wydaje mi się, że warto o nim wspomnieć. Nos natychmiast kojarzył się z grillem, wędzony, dymny, wręcz mięsny, a do kompletu nieco lakierowy — bez wątpienia bardzo intensywny. W ustach już bez takich doznań, wiśniowe, lekko paprykowe, niestety trochę wodniste, ale przez ten zwariowany nos coś w sobie miało fajnego, zwłaszcza na tle innych mało emocjonujących Bordeaux. Nie namawiam, nie odradzam.
Languedoc-Roussilion, Muscat de Rivesaltes AOP Domaine des Etangs 2012 (22,99 zł)
Jedno z dwóch słodkich win (nie licząc wspomnianego poniżej wina musującego), które, moim zdaniem, były do siebie całkiem podobne — niezwykle ciekawe aromaty owoców tropikalnych, niezbyt wyróżniająca kwasowość i intensywny alkohol. W odniesieniu do ceny — na pewno rozsądne propozycje — w tej cenie trudno dostać coś sensownego.
Ja dla odmiany z dwóch słodkich win zdecydowanie wolałem Bordeaux Sainte-Croix-du-Mont z Château Dorleac. Ten Muscat obok intensywnego owocu miał też nie do końca fajne nuty lakierowe i (tutaj akurat się typowo rozmijamy z Krzyśkiem w ocenie win słodkich) dla mnie zdecydowanie zbyt mało kwasu przy solidnym cukrze. W kontekście apelacji to akurat nie dziwi, niemniej fanem nie zostałem.
Dolina Rodanu, Clairette de Die „Cuvee Elegance” 2014 (24,99zł)
Przyjemne, słodkie wino musujące, o zadowalającej, ale nie nazbyt intensywnej słodyczy, odpowiednie na letnie wieczory zarówno dla amatorów win słodkich, jak i osób skłaniających się ku winom wytrawnym. O ile pozostałe wina słodkie z bieżącej oferty Lidla są dość intensywne w smaku, o tyle to wino stanowi naprawdę fajny kompromis (w dobrym tego słowa znaczeniu), który powinien zadowolić w zasadzie każdego.
O ile wcześniej narzekałem na brak wytrawnych musiaków w tej ofercie, nie mogę powiedzieć, że „Cuvee Elegance” totalnie zawiodło. Kojarzyło mi się z jogurtem brzoskwiniowym i piankami marshmallow, było całkiem świeże i orzeźwiające, mimo naprawdę potężnego cukru. Nic, tylko brać truskawki i dobrze schłodzić.
Degustowaliśmy w ramach bezpłatnego III Zlotu Blogosfery Winiarskiej dla aktywnych blogerów winiarskich, organizatorem degustacji był Lidl.