Tag: Lidl

Lidla dwa gwoździe do trumny i wiadro smutku

Żadną tajemnicą nie jest, że do Lidla mamy stosunek nawet bardziej niż pozytywny, często robiąc zakupy wrzucamy do koszyka taką i inną butelkę, nierzadko również chwalimy je tutaj, na blogu. Nie szukam w winiarskich czeluściach Lidla uniesień, lecz sprawdzonych, rzetelnych, codziennych butelek, które albo z przyjemnością otworzę do obiadu, albo wypijemy wieczorem przy filmie nie prężąc zmysłów, ale po prostu – ze zwyczajną przyjemnością.

Jak zobaczyłem dziś na swoim biurku drewnianą skrzyneczkę z dwoma winami ze świątecznej oferty Lidla wraz z krótkim listem życzącym smacznego, ucieszyłem się szczerze  – choć dotychczasowe doniesienia o tej ofercie już czytaliśmy i wcale wielkim optymizmem nie napawały. Po otworzeniu pakunku miny nam trochę zrzedły, bo jedno z dwóch win doczekało się już burzliwej dyskusji, a drugie zwyczajnie nie wywołało szybszego bicia serca.

Z doniesień prasowych wynika, że w świątecznej ofercie znalazło się kilka butelek, którymi mniej lub bardziej warto się zainteresować – choćby w cenie dostępnej dla Kowalskiego szampan Jacques Picard Maxime Bellois Brut (a dobre bąbelki zawsze w cenie), czy wina, które ostatecznie na świąteczny cykl się nie załapały i pojawią się dopiero w styczniu, m.in. Saint-Émilion Château Fonroque 2012, wobec którego można mieć duże nadzieje. Zamiast win z tej lepszej połowy swojej oferty, lub chociaż dobrze wkomponowanych w polskie, wigilijne tradycje, Lidl zdecydował się na przysłanie dwóch butelek od sasa do lasa – beczkowego Albariño i wina z Veneto z lekko podsuszanych gron. Jak mówią – darowanemu koniowi się w zęby nie patrzy – podnieśliśmy rękawicę i tym razem, zanim ofertę dawno przykryje kurz (jak to zwykle u nas), kujemy żelazo póki gorące i oba wina trafiły do kieliszka jeszcze dziś.

Czytaj więcej

Trzech muszkieterów, czyli Lidl i Château Dereszla

Węgierska oferta Lidla, która już nieraz elektryzowała blogerów, tym razem przeszła trochę bez echa. Na przetestowanie znacznej części win, zdaje się, porwał się tylko Robert Szulc. Goniąca czasem tylko dwa kroki za dyskontowymi ofertami Winicjatywa na razie w temacie milczy, a poza tym raptem kilkoro blogerów i blogerek pokusiło się o recenzje dwóch butelek, które Lidl rozsyłał do degustacji: czerwone Juhász Egri Bikavér 2011 i słodki Tokaji Aszú 5 puttonyos 2009 z Château Dereszla.

Myśmy na przesyłkę się nie załapali, ale węgierska oferta zawsze zwodzi nas do pobliskiego Lidla tak, czy owak, a pogłoski o 5 puttonowym Aszú za niecałe 60zł tylko przyspieszyły naszą wizytę. Znając i lubiąc wina z Château Dereszla, której historia sięga XV wieku, w różnych stylach i z różnych roczników (notabene, Furmint pojawiał się już we wcześniejszych ofertach Lidla) z przekonaniem kupiliśmy wszystko co było, czyli wspomniane już Aszú 2009, Furminta 2015, a także Tokaji Szamorodni 2013.

Czytaj więcej

Nowa francuska oferta w Lidlu — maj 2016

W ramach III Zlotu Blogosfery Winiarskiej w Warszawie, której sponsorem był Lidl, odbyła się prasowa degustacja nowej oferty na lato win z tej sieci. Zastanawiacie się, jakich? Możemy pobawić się w zgaduj zgadula, ale i tak pewnie od razu się domyślacie, że na półki trafiła… Francja.

Lidl tym przy stolikach pokazał 13 win białych, 2 różowe, 11 czerwonych i 3 słodkie, co jest całkiem fajną proporcją na okres letni, ale nie byłbym sobą, gdybym nie znalazł dziury w całym. Ubolewam bardzo, o czym rozmawiałem zresztą z Michałem Jancikiem, sommelierem i konsultantem Lidla, nad brakiem wytrawnych win musujących w tej ofercie. Nigdy częściej niż latem nie mam ochoty na smaczne, codzienne, dobrze schłodzone bąble. Niestety Lidl znów postawił jedynie na słodkie wino musujące z Doliny Rodanu, a szkoda. Ciekawe, czy na jakiegoś lekkiego Cremanta poczekamy aż do Sylwestra?

Wina białe wypadły wg mnie zauważalnie lepiej od czerwonych i praktycznie nie było wśród nich wtopy, a i sam wybór win okazał się bardziej różnorodny. Jest też kilka strzałów w dziesiątkę. W czerwieniach znów dominował przekrój Bordeaux, który nie dość, że był trochę na jedno kopyto, to się już trochę opatrzył, choć trafiły się chlubne wyjątki. Raptem jedno wino z Doliny Rodanu znów mnie skutecznie utwierdziło w przekonaniach, że w niższych przedziałach cenowych Bordeaux szału nie robi, a Rodan to łatwiejszy kierunek po smaczne, codzienne wina.

Mieliśmy ambitny plan zrecenzować dla Was wszystkie wina z tej oferty, ale prawa Murphiego działają z absolutnym brakiem litości — większość swoich notatek w pośpiechu zostawiłem przy stolikach. Wybraliśmy zatem kilka win, z których notatki się nam uchowały, a które wydały nam się najbardziej interesujące z całej oferty.

Czytaj więcej

Pierwsze Verde tej wiosny, w tym roku prosto z Lidla

Nic nam się chyba nie kojarzy z wiosną i wczesnym latem tak jak VInho Verde. Nawet wina różowe ustępują pod naporem naszej miłości do portugalskiego „zielonego”. Kilka słonecznych dni z rzędu zwieńczonych weekendem w domu pokusiło nas o poszukanie jakiegoś VInho Verde „na szybko”, bez dłuższych przygotowań.

Przyznam się bez bicia, że tematu Vinho Verde w dyskontach nigdy nie śledziliśmy. Może dlatego, że na takim jednym z Biedronki swego czasu się mocno sparzyliśmy – smakowało jak woda z cytryną. Fantastyczne Vinho Verde Muralhas z Żabki w zeszłym roku kupowaliśmy namiętnie, ale raczej w „zielone” zaopatrywaliśmy się u zaprzyjaźnionych importerów. Tym razem z braku laku i bliskości Lidla zarazem – a, warto zaznaczyć, oboje z Tysią pomyśleliśmy, że tam raczej na pewno nic nie znajdziemy – zajrzeliśmy do owego Lidla z nadzieją i przy okazji innych zakupów. Jakie było nasze zdziwienie, gdy zobaczyliśmy na dzień dobry dwie skrzynki wypchane po brzegi Verde!

Czytaj więcej

Tarasowe Somló bez charakteru

Węgierskie Somló to źródło win, które zasługują na równie wiele atencji, co Tokaj, czy Eger. O tych drugich każdy gdzieś słyszał, może nawet pił. O Somló — niekoniecznie. Bazaltowe gleby wulkaniczne to coś, czego się w tej części Europy nie spotyka, ale Węgry — właśnie dzięki Somló — są w tej konkurencji wielkim wygranym. W regionie Somló (wina z krzewów rosnących na zboczach) i Nagy-Somló (z krzewów z pozostałych terenów) znajdziemy przede wszystkim Juhfarka, bodaj najbardziej charakterystyczne wino tamtych okolic, Hárslevelű i Furminta. Winiarze eksperymentują też z szeregiem innych odmian, które dobrze wykorzystują potencjał gleb wulkanicznych, jak np. Syrah, który świetnie sprawdza się nieopodal sycylijskiej Etny.

Wina z Somló to często, szeroko patrząc, mikstura słonej mineralności, dużego ekstraktu, kwasowości, słodyczy i nierzadko wyraźnego utlenienia. Niełatwy orzech do zgryzienia i klimaty nie dla każdego.

Po Nagy-Somló w tym roku sięgnął Lidl w ramach swojej węgierskiej oferty, wrzucając na półki Zenita od znanego producenta, Tornai. Ich młody Zenit, węgierska krzyżówka Bouvier i Ezerjo, daleko pada jednak od obrazu Somló z akapitu wyżej.  Tornai Zenit 2014 jest mocno kwasowy (choć moim zdaniem daleko mu do ekstremów), łagodny, niezbyt ekstraktywny. Obok cytrusowości i lekkich nut warzywnych pałęta się lekka mineralność, ale raczej malowana cienką kreską. W ustach bardzo orzeźwiające i zaskakująco łatwe w odbiorze. Moje główne skojarzenie to wino tarasowe. Chętnie piłbym je w upalne lato, mniej chętnie teraz, zimą.

Dla szukających prawdziwego Somló może być zawodem, ale dla Lidla — na pewno bezpieczniejszą opcją, która nie odstraszy konsumenta. Mnie się podobało, choć mam po nim wulkaniczny niedosyt.

Pochodzenie wina: zakup własny autora (19.99zł, Lidl)