O naświetleniu i winie w szklance bez litości

Stagnację na blogu zawdzięczamy Międzynarodowemu Konkursowi Skrzypcowemu im. Henryka Wieniawskiego, który śledzimy z zapartym tchem, a problemy z wyprowadzeniem czwartego głosu w Erlkönigu u Shiori Terauchi, cudowne kantyleny Vasyla Zatsikha i porywająca gra Anny Maleszy wzięły górę nad owocami, mineralnością i strukturą tego, co w kieliszku. Ostatnie dwa tygodnie wino piliśmy dla przyjemności, ale skupiając się na muzyce, a nie na nim.

Ze stagnacji wyrwała nas niespodziankowa paczka zaadresowana na nasze biuro, w której znaleźliśmy cztery „wina w szklance”, a raczej w plastikowym kubeczku, Copa di Vino. Koncept wina w jednorazowym naczyniu co jakiś czas pojawia się na rynku pod różnymi postaciami, Copa di Vino nie jest ani pierwszym ani jedynym przykładem chęci sprzedawania wina w postaci gotowej do natychmiastowego spożycia, jest natomiast najbardziej obecnym na polskim rynku i próbującym zdobyć tutaj klientów.

Czytaj więcej

Ocalić od zapomnienia

Jeśli Ziemię nawiedziłby kataklizm, a wy moglibyście uratować tylko jedną odmianę, co by to było? Czy wybralibyście egoistycznie – to, co najbardziej lubicie, ekonomicznie – to, co najlepiej się sprzedaje, altruistycznie – to, co daje najwięcej zatrudnienia, czy może odmianę, z której można wyczarować najwięcej stylów, a nawet kolorów. A może jeszcze inaczej?

Takimi słowami zwrócił się do nas Sławek Sochaj z Enoeno zapytany o propozycję tematu na dzisiejsze Winne Wtorki, pobudzając wyobraźnię nas wszystkich i wyprowadzając nasze myśli w zaklęte rewiry. Spojrzałem na Tysię, uśmiechnąłem się szelmowsko i rzekłem: dla mnie wybór jest oczywisty, król jest tylko jeden! Dla Tysi wybór też był oczywisty, ale – jak się szybko okazało – zgoła odmienny. Perfekcyjny plan snucia dysputy i fechtowania na argumenty między naszą dwójką niestety popsuła pełna komora rewolweru w rosyjskiej ruletce – z dwóch win, o których chcieliśmy dziś pisać niestety wino wybrane przez Tysię okazało się korkowe.

Czytaj więcej

Winiarz-DJ i jego Sauvignon Blanc

Z roku na rok popularność Sauvignon Blanc na świecie szybuje w kosmos. W ofertach prześcigają się wszyscy, od małych importerów, przez dyskonty i sklepy wielkopowierzchniowe, choć w tej kategorii największy nacisk kładziony jest na przystępną cenowo odsłonę Nowej Zelandii. U nas nie jest to podążanie za trendem, bo mamy tak odkąd pamiętam, ale do wypowiadanego przez Tysię „mam ochotę na Sauvignon Blanc” przyzwyczaiłem się już tak bardzo, że staram się zawsze mieć coś schowane na taką ewentualność.

Nowozelandzkich Sauvignonów spróbowaliśmy, dzięki licznym degustacjom ale i chętnym zakupom win z tamtych stron, bez liku, ale ogrom frajdy sprawia nam poszukiwanie win z miejsc, które nie przychodzą pierwsze na myśl. Niedawno skoczyliśmy do Palatynatu i spróbowaliśmy swojego pierwszego niemieckiego Sauvignon Blanc, tym razem nadrobiliśmy zaległości i wreszcie udało nam się sięgnąć po wino od Janiego Bolykiego z Egeru.

Czytaj więcej

Maluch w cieniu wielkich – Villadoria Dolcetto Langhe na Winne Wtorki

Spędzając ostatni już kawałek urlopu w tym roku w Jastrzębiej Górze, którą z Tysią pieszczotliwie nazywamy krainą zimnego Specjala, iście wakacyjny temat dzisiejszych Winnych Wtorków bardzo nam przypasował. Marta i Robert z Naszego Świata Win zaproponowali, byśmy tym razem sięgnęli po Dolcetto.

Dolcetto, jeden z trzech Piemonckich szczepów, obok Nebbiolo i Barbery, to najmniej doceniony z tej trójcy. Taki niemal chłopiec do bicia, przyćmiony przez międzynarodową sławę swoich regionalnych braci. Ale fakt, że cała czołówka producentów Barolo sięga po Dolcetto i dumnie prezentuje je w swoim portfolio – daleko nie szukając, Marcarini, Cordero di Montezemolo, czy Elio Altare – o czymś musi świadczyć i nie jest to bynajmniej dowód słabości Dolcetto.

Czytaj więcej

Maturana Tinta, czyli Rioja i jej mniej znana twarz

Z czym w mgnieniu oka winiarsko kojarzy się Hiszpania? Z Rioja. A jak Rioja to w pierwszej kolejności Tempranillo – szczep, do którego mimo dziesiątek win z różnych stron świata nie możemy się przekonać i rzadko po niego sięgamy, czy to w winach czerwonych, czy różowych. Ale Rioja, targana wielkimi oczekiwaniami, marketingowym bagażem najsłynniejszego regionu Hiszpanii, elektryzującym starciem między starą a nową szkołą winiarstwa i stylistyką rozpiętą od sasa do lasa jak ogromna pajęczyna, to nie tylko Tempranillo.

Od wielu lat coraz mocniej w Rioja mówi się o rodzimych odmianach. Do wiodących prym Tempranillo i Garnachy, jak i nieco mniej znanych Graciano i Mazuelo w regulacjach apelacyjnych dołączyła Maturana Tinta. Pionierem w tematyce użycia rodzimych szczepów winorośli bez wątpienia był Juan Carlos Sancha, profesor enologii Uniwersytetu w La Rioja, którego praca doktorska zatytułowana była The revival of native minority grapes in DOCa Rioja, czyli wskrzeszenie rodzimych i mniejszościowych szczepów w Rioja.

Czytaj więcej