Słodka rocznica i argentyńskie szaleństwa

Ostatnimi czasy moja aktywność na blogu nieco zmalała, co nie jest bynajmniej równoznaczne mniejszej aktywności w zakresie degustowanych win. W minionym tygodniu miałem okazję skosztować trzech win – słodkiego Monbazillaca, a także dwóch zupełnie różnych win z Mendozy – jednej z bardziej znanych winnych prowincji w Argentynie.

Na początek – chronologicznie rzecz ujmując – Monbazillac kupiony jako jeden z prezentów dla Mojej Lepszej Połówki z okazji potrójnego święta – urodzin, imienin i rocznicy! Do tej pory, pod względem słodkich win z Bordeaux, miałem kontakt jedynie z Chateau Loupiac Gaudiet i byłem niezmiernie zadowolony z tego wina. W przypadku Monbazillaca byłem ciekaw, czy będzie miał podobny do Loupiaca zapach i charakter istnej miodowo-owocowej ambrozji!

Czytaj więcej

Chablis 1er Cru „Fourchaume” i słoneczny weekend

W ostatni weekend pogoda była prześliczna. Wraz z Rodzicami wybraliśmy się na wieś – odpocząć, zapomnieć o pracy, odetchnąć na świeżym powietrzu. Grzechem byłoby zmarnowanie takiej okazji, zważywszy na czyste niebieskie niebo i możliwość ucieczki od miejskiego zgiełku. Również grzechem byłoby zapomnieć o winie przy tej okazji.

Po przyjeździe rozgościliśmy się, Mama zaczęła pichcić, a ja do lodówki, by z lekka schłodzić, wstawiłem jeden z zakupów w Wein-Bastion – nasze pierwsze Chablis.

Czytaj więcej

Uwaga! Attention! Achtung! ちゅうい ! Châteauneuf-du-Pape

Miał być dzisiaj wpis o Chablis, ale będzie jutro. Rzadko piszę o winach, które mi nie smakowały – z reguły to tanie eksperymenty, na które szkoda pióra (lub pikseli). Ale dzisiaj będzie inaczej. Nie wytrzymałem.

Owo Châteauneuf-du-Pape znalazłem w Carrefourze. Było podejrzanie tanie. Kosztowało dokładnie 69zł. Na taką apelację, jaką jest Châteauneuf-du-Pape to mało, nawet bardzo mało. Choć cena wydała mi się podejrzana, skusiłem się. I TO BYŁ BŁĄD.

Czytaj więcej

Białe przed czerwonym

Po ostatnim wpisie dotyczącym Chardonnay, Czako w jednym z komentarzy napomknął o Rieslingach. Na ten szczep również przyszła pora – po prawdzie, zupełnie przypadkiem.

Ostatnio piliśmy głównie wina czerwone, co nie znaczy, że na półeczce nie pojawiały się butelki z jasnym trunkiem. Pewnego dnia, gdy dotarły do mnie z kuchni zapachy kurczaka duszonego w karmelu, sałaty w oliwie z odrobiną czosnku i ryżu, pod wpływem impulsu zdecydowałem o wyjęciu jednej z białych butelek. Mając do wyboru Sauvignon Blanc, Chablis oraz własnie Rieslinga, padło na tego ostatniego. Pod młotek… znaczy, na stół… poszła butelka Domaine Riefle 2007 z Alzacji.

Czytaj więcej

Z cyklu: moja piwniczka…

Jakiś czas temu pozazdrościłem Matiemu jego gustownej półeczki na wina i postanowiłem zaopatrzyć się w nieduży stojak na wino – taki, który zmieści się pod moim biurkiem i poradzi sobie z butelkami wielkości 0,375 l. Po krótkich poszukiwaniach na allegro udało mi się znaleźć stojak, który spełnia oba warunki.

Na zdjęciu nowy zakup wraz z winami, w tle – jego mieszkanko, czyli powierzchnia pod moim biurkiem :). Konstrukcja prezentuje się dość solidnie – metalowe uchwyty do szyjek radzą sobie z wszystkimi butelkami. Dodatkowy plus za małe, ale skuteczne gumowe nóżki, umieszczone pod podstawą – dzięki nim prawie nie da się przesunąć stojaka przypadkiem. Jak na razie nie mogę narzekać – naprawdę udany zakup! Cena: 75 zł + 15 zł przesyłki.