Słodka rocznica i argentyńskie szaleństwa

Ostatnimi czasy moja aktywność na blogu nieco zmalała, co nie jest bynajmniej równoznaczne mniejszej aktywności w zakresie degustowanych win. W minionym tygodniu miałem okazję skosztować trzech win – słodkiego Monbazillaca, a także dwóch zupełnie różnych win z Mendozy – jednej z bardziej znanych winnych prowincji w Argentynie.

Na początek – chronologicznie rzecz ujmując – Monbazillac kupiony jako jeden z prezentów dla Mojej Lepszej Połówki z okazji potrójnego święta – urodzin, imienin i rocznicy! Do tej pory, pod względem słodkich win z Bordeaux, miałem kontakt jedynie z Chateau Loupiac Gaudiet i byłem niezmiernie zadowolony z tego wina. W przypadku Monbazillaca byłem ciekaw, czy będzie miał podobny do Loupiaca zapach i charakter istnej miodowo-owocowej ambrozji!

Początek nie był spektakularny – smak oczywiście genialny, ale nos, mimo stosunkowo wysokiej temperatury (postanowiłem na początek nie schładzać zbytnio wina) był dość ubogi. Butelka poszła do lodówki i po godzinie…wino nabrało nowego, bogatego, znanego z Loupiaca, aromatu! Następnego dnia zapach był równie intensywny – miód, kwiaty z delikatnym dodatkiem owoców (morele, brzoskwinie), czyli to, co w słodkich winach z Bordeaux kocha się najbardziej. Zasłużone 88/100, w niezłej cenie – 59 zł (Winnice Świata).

Parę dni później przyszła kolej na zakup ze sklepu Wina i szampany, czyli na argentyńskiego Chardonnay. Po dość kwaśnych doświadczeniach Matiego z Chardonnayami spodziewałem się gwałtownej reakcji moich kubków smakowych – nic takiego jednak się nie stało! Nos niezbyt wyszukany – trochę cytrusów, sporo zapachów kwiatowych, jednak bez większych konkretów. Dodatkowe punkty wino otrzymało za dobre połączenie ze smażoną rybą – po to w końcu je otworzyłem. Koniec końców bez rewelacji – 84/100 – 38 zł (Wina i szampany).

Jeszcze nie skończyliśmy butelki Chardonnaya, gdy Mama zadysponowała do pulpetów wieprzowych Syraha – Alfredo Roca 2006. Nie byłem przekonany, czy będzie to dobry wybór, ale nie protestowałem – cóż szkodzi spróbować tego niedrogiego, argentyńskiego Syraha (również z Mendozy). Już pierwszy kieliszek zaskoczył mnie niezmiernie – potężny aromat czarnych owoców (porzeczka, aronia, jeżyny), połączony z nutą dębu, okazał się bardzo ciekawy. Do tego należy dodać odpowiednią równowagę w smaku i wreszcie naprawdę długi finisz. Połączenie tego wina z pulpetami nie było może rewelacyjne, ale nie można powiedzieć o nim złego słowa. 88/100 za jedyne 30 zł – moim zdaniem jedna z najlepszych relacji cena/jakość, jaką udało mi się do tej pory znaleźć (Skład win i alkoholi).