Tag: Syrah

Retrospekcja o hiszpańskiej Biedronce

Jedne tematyczne festiwale win w dyskontach interesują nas bardziej, inne mniej, inne praktycznie wcale. Festiwale win hiszpańskich dość jednoznacznie zaliczają się do tej ostatniej grupy i nie wywołują szybszego bicia serca. Z reguły to wszelkie możliwe wariacje na temat Tempranillo solo lub z domieszkami w każdym możliwym wcieleniu, zazwyczaj od dużych producentów lub spółdzielni, zazwyczaj hojnie wytaplane w beczce.

Hiszpania winiarsko w ogóle przyprawia nas o szybsze bicie serca rzadziej niż inne kraje, a jeśli już to robi – to z ciekawymi winami od garażystów i ambitnych winiarzy, którzy skutecznie szukają innej drogi niż zaaplikowanie ulubionego tekstu Jeremy’ego Clarksona „WIĘCEJ MOCY!” w winiarskiej karykaturze pod znakiem „WIĘCEJ DREWNA!”. Nie jest też tajemnicą, że my w ogóle beczkę lubimy użytą z umiarem i gracją smukłego kota, niż słonia w składzie porcelany – jeśli więc dla odmiany lubujecie się w intensywnych beczkowych nutach, warto czytać nas z przymrużeniem oka.

Czytaj więcej

400 kilometrów między dwoma butelkami

Nasze krótkie, wakacyjne wypady nad polskie morze to taki czas, w którym odpoczywamy od wszystkiego – od starannego myślenia o winach i piwach, które lądują w kieliszku, po części również. Choć w normalnych okolicznościach jasnego komercyjnego eurolagera praktycznie kijem nie tykam, to smażona ryba, frytki i zimny Specjal są już niemal nadbałtycką tradycją. Ponieważ jeździmy z reguły mocno poza sezonem w miejsca, które nie chwalą się restauracyjnym sznytem – to też już takie nasze małe przyzwyczajenie – na karty win patrzymy raczej pobieżnie.

Tak było i w tym roku, ale tym razem z racji horrendalnie kiepskiej obsługi w naszej ulubionej knajpce, odwiedziliśmy kilka nowych miejsc. To już zapaliło nam ciekawską lampkę nad głową. Gdzie byśmy się nie ruszyli, na stolikach stały bardzo podobne karteczki reklamujące cztery różne wina domu (choć w każdej restauracji nieco inne) a i karty win zawierały wiele wspólnych pozycji. Szybko okazało się, że za sprawą stoi lokalny wejherowski importer Winne Pola, od którego pochodziły wszystkie fajne wina, na które się w czasie wyjazdu natknęliśmy – a było ich kilka, m.in. lekkie Cavy Mas Fi, Prosecco Cabert, czy Macabeo Bodegas del Rosario.

Czytaj więcej

Łupki na Força Réal, czyli Monte Nero z Roussillon

Za oknem coraz bardziej prażące upały, choć dopiero połowa maja, można by więc spodziewać się odwrotu od win czerwonych — u nas jednak spożycie różnych kolorów wina nie bardzo idzie w rytmie pogody. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że sięgnęliśmy po Roussillon, najcieplejszy region Francji.

Roussillon kojarzy się głownie albo z winami słodkimi, albo z wrzucaniem całego regionu do jednego worka wraz z Langwedocją. Tymczasem różnorodna geologia, tereny otoczone masywami Pirenejów, Corbières i Albères i ambitni winiarze, którzy próbują zaznaczyć na mapie Roussillon jako region o własnej tożsamości – to wszystko recepta na wina, którym warto się przyjrzeć.

Czytaj więcej

Rodan do steka — runda druga

O winach z Doliny Rodanu do steka już pisaliśmy tutaj, ale to połączenie dobrze uderza w moje i Tysi podniebienie, tak więc próbowaliśmy raz jeszcze i piszemy raz jeszcze.

Na talerze tym razem trafiły steki t-bone autorstwa Tysi, które aż prosiły się na dobrą butelkę. Importowane przez łódzki Vinobar Domaine Roc Folassiere Côtes du Rhône Villages 2005 ze spółdzielni Vignobles du Soleil podołało temu zadaniu z niezłomną pewnością siebie. Tytułowy Rodan to kupaż 60% grenache i 40% syrah. W nosie czerwona i czarna porzeczka, wiśnia, skóra, tytoń, czarny pieprz, aronia. W ustach dobrze zbudowane i mocno taniczne, a dzięki dużej zawartości grenache pełne — obok nut ziołowo-pieprznych — żywego, czerwonego owocu. Długie i pełne, bez problemu poradziło sobie ze stekiem, wybornie go komplementując. Może nie posunę się na tyle daleko, by nazwać to połączeniem idealnym, ale bardzo udanym — na pewno.

Pochodzenie wina: zakup własny autora (Vinobar, 46.50zł)

Vranac i ćevapčići, czyli zapraszamy do Czarnogóry

Po degustowanych kilka dni temu winach chorwackich pozostajemy w klimatach bałkańskich, tym razem spotykając na swej drodze wina pochodzące z Czarnogóry. Stało się to dzięki uprzejmości restauracji Montenegro w Łodzi, która — pod szyldem Vina Montenegro — importuje tamtejsze wina, a w której to odbył się pierwszy w Łodzi Panel Degustacyjny pod egidą portalu Nasze-wina.pl.

Niegdyś ograniczone terytorialnie do Warszawy panele degustacyjne Nasze-wina.pl od pewnego czasu zaczynają poszerzać kręgi i odwiedzać również inne miasta. Kilka paneli odbyło się już w Krakowie, kolejny zawitał w Łodzi, z czego się bardzo ucieszyliśmy — zważywszy na raczej niewielką scenę winną w naszym mieście.Czytaj więcej