Wielki powrót – urodziny z winem w tle

Dużo czasu minęło od naszego ostatniego wpisu, ale dziś – w ostatnim dniu czerwca – możemy bez żadnego zawahania powiedzieć, że kampanii wrześniowej nie będzie – autorzy niniejszego bloga zakończyli swoje zobowiązania wobec uczelni w tym semestrze. Sesja odbiła się negatywnie na częstości publikowania postów na blogu, ale nie zrujnowała ona totalnie naszej winnej aktywności. Zyskaliśmy kilka ciekawych tematów do opisania, co z pewnością starczy na kilka ciekawych wpisów na blogu.

Dziś pozwolę sobie zacząć akcentem tradycyjnym – a mianowicie krótką recenzją wina. A wino to nie jest byle jakie – chodzi bowiem o Château Guiraud 2000 – dotychczas najcenniejszą perełkę w moich zbiorach. Zostało ono kupione z myślą o moich urodzinach, które obchodziłem dwa dni temu, i tak też zostało wykorzystane.

Czytaj więcej

Tanio i dobrze – podwójny celny strzał

Długi już czas minął od opublikowania mojego ostatniego posta, a wszystko to spowodowane nadciągającą w tempie ekspresowym sesją (dziwnym trafem to samo dotyczy również Matiego ;)). Nie oznacza to jednak, że eksperymenty z winami zostały całkowicie wstrzymane – o nie. Na dowód tego – dzisiejszy, dwutematyczny, wpis.

Gdy tylko zobaczyłem w IKEI tanie (18 zł za 6 szt.) kieliszki, zarówno do wina czerwonego, jak i białego, postanowiłem je kupić. Jak to zwykle bywa, od zamiaru do realizacji trochę czasu minęło, niemniej nareszcie – mogę rozkoszować się winem pitym z normalnych, przyzwoitych kieliszków (uprasza się o niepytanie o „kieliszkową” przeszłość piszącego ;)).

Kieliszki marki Svalka są zupełnie przyzwoite. Od razu zabrałem się za „testowanie” i muszę przyznać, że trudno im cokolwiek zarzucić (pamiętając o cenie, oczywiście). Wino można mieszać z całkiem dużą siłą, nóżka jest dość gruba, a podstawa – stabilna. Zakupiłem też „sześciopak” kieliszków białych, również w tej samej cenie. Sporym minusem jest niestety problem z opakowaniami – teoretycznie można skorzystać z bezpłatnych opakowań do kieliszków, jednak dłuższe poszukiwania nie przyniosły rezultatu, a z powodu braku doradzających sprzedawców musiałem wziąć kieliszki tak, jak były zapakowane standardowo – wystające ze zwykłych, jednolitych, tekturowych opakowań. Na szczęście mieszkam niedaleko IKEI, więc przewóz nie sprawił mi problemów.

Pierwszym winem, którym mogłem delektować się korzystając z nowych kieliszków, jest Bourgogne Passe-Tout-Grain AOC. To wino, będące kupażem szczepów Gamay i Pinot Noir, kosztowało zaledwie 23 zł (co jak na burgunda AOC jest kwotą podejrzanie małą). Sięgając po nie w Carrefourze miałem więc pewne obawy – czy nie podzieli ono losu Mateuszowego CdP. Na szczęście, wino okazało się zupełnie smaczne, lekko kwaskowe, wiśniowo-dębowe w zapachu i smaku. Oczywiście, bez rewelacji, ale mogę przyznać zasłużone 84/100 (Carrefour, C.H. Guliwer).

Gigondas – drugie starcie

Kilka dni temu „na odstrzał” poszła jedna z ciekawszych butelek z mojej półki. J. Vidal-Fleury Gigondas 1998 – drugie pite przeze mnie wino z tej apelacji. O Gigondas pisałem już jakiś czas temu, na przykładzie Domaine de Cassan. Butelka od J. Vidal-Fleury trafiła do mnie niemal przypadkiem. Kupowałem Moulin-a-Vent i zobaczyłem na półkach kilka butelek omawianego wcześniej Domaine de Cassan – zagadnąłem sprzedawcę, czy nie dałoby się skombinować innych Gigondasów – na co on wyciągnął z pod lady dwie butelki. Rzeczonego J. Vidal-Fleury i nieco młodszego M. Chapoutier. Zdecydowałem się na Vidala, gdyż miałem już do czynienia z ich zwykłym Rodańczykiem i bardzo mi pasował.

Czytaj więcej

Wineshopping, czyli Krzysiek na zakupach – Chateau Rouge

Przez ostatnie kilka miesięcy odwiedziliśmy wiele łódzkich sklepów z winami, choć cały czas sporo czeka na odwiedzenie i/lub opisanie na niniejszym blogu. Możemy jednak z pewnością powiedzieć, że jeden z obszarów Łodzi zasługuje na szczególną uwagę – mowa o prostokącie, którego boki wyznaczają ulice Piotrkowska, Traugutta, Kilińskiego i Piłsudskiego. W tym stosunkowo niedużym obszarze znajduje się aż 6 (jak do tej pory odnalezionych) sklepów z winami: Wina i szampany, Skład win i alkoholi, Alma, Jak pragnę wina (wedle strony firmowej otwarcie już niedługo), a także Pinot i tytułowe Chateau Rouge.
Sklep Chateau Rouge oferuje głównie wina francuskie – wina z innych krajów można policzyć na palcach obu rąk. Wybór jest całkiem szeroki – szczególną uwagę warto zwrócić na wina z Alzacji, spośród których zdecydowałem się na kupno Gewurztraminera od Meyer-Fonné. Oprócz tego można znaleźć Rieslingi i Pinot Noir tej i innych marek – wybór naprawdę ciekawy.

Nie mogłem nie zauważyć całkiem zróżnicowanej (w porównaniu do pozostałych sklepów) oferty białych win słodkich – Sauternes i podobnych. Wśród nich można znaleźć butelki ciekawe, np. Domaine du Haut Montlong 1989 & 1990. Zakupiłem jedną z nich właśnie dziś (1989) – jest to, jak do tej pory, najstarsza butelka, zarówno w zbiorach moich, jak i Matiego.

W Chateau Rouge można rzecz jasna znaleźć także dobre czerwone Bordeaux, np. z apelacji Margaux. Widziałem też sporo szampanów, jednak nie analizowałem dogłębnie oferty pod tym kątem, ponieważ szukałem nieco innych butelek ;). Mogę jednak z czystym sumieniem stwierdzić, że Chateau Rouge, obok Win i szampanów, a także Winnic Francji, jedno z lepszych miejsc do poszukiwania win francuskich.

Wineshopping, czyli Krzysiek na zakupach – Carrefour (C.H. Guliwer)

Jakiś czas temu Mati opisał swoje bolesne doświadczenia z pewnym tanim Châteauneuf-du-Pape, które zakupił w Carrefourze przy ul. Szparagowej. Ostatnio również odwiedziłem Carrefour, ale inny – zlokalizowany przy ul. Rzgowskiej (w Centrum Handlowym Guliwer).
Może to kwestia odpowiedniego nastawienia, a może także i szczęścia – Carrefour’owy wybór Matiego nie był udany, tymczasem ja znalazłem kilka ciekawych butelek, w przyzwoitej cenie. W przeciwieństwie do Matiego, nie były one jednak podejrzanie tanie :).

Carrefour, podobnie jak inne hipermarkety, oferuje całą paletę gam popularnych marek. Firma Julio & Ernesto Gallo mogłaby tam otworzyć osobne stoisko – wszelkiej maści Zinfandele, Cabernet Sauvignon, kupaże, a także seria Turning Leaf – do wyboru, do koloru. Co ciekawe, cena w przypadku J&EG była naprawdę zaskakująco niska – większość butelek nie przekraczała 25 zł (podczas gdy w Almie ceny tych win zaczynały sie od 30 zł). Duży plus.

Trudno odejść od stoiska z winami z pustymi rękoma, jednak z uwagi na charakter sklepu, postanowiłem wybrać wino sprawdzone – L’Heritage de Carillan 2008 (Cabernet Sauvignon). Wino powędrowało do koszyka, tymczasem ja zanurkowałem w najciekawszą półkę, z najlepszymi winami francuskimi.
Owa półka (a w zasadzie kilka półek – był to jednak nieduży fragment całej oferty) skrywała kilka ciekawych butelek, m.in. Marquis de Saint-Estèphe 2005 za 54 zł, czy też Château Desmirall 2002 Grand Cru Classé za 109 zł, a także Château Haut l’Artigue AOC Pessac-Leognan za 50 zł. Wedle ocen, jakie udało mi się znaleźć w Internecie, są to całkiem niezłe wina. Oczywiście zawsze można sparzyć się tak, jak Mati, dlatego dobrze jest kupować droższe wina, będąc zaopatrzonym w netbooka/palmfona/jakiekolwiek urządzenie, które jest w stanie przeglądać CellarTrackera, tudzież Cork’d ;). Z doświadczenia wiem, że sprzedawcy na ogół nie dziwią się tego typu zachowaniom – sprawdziliśmy to w wielu sklepach :).

Podsumowując, Carrefour to bardzo dobre miejsce do kupowania win popularnych i sprawdzonych, natomiast z pewną rezerwą należy podejść do win droższych. Nie oznacza to jednak, że nie można znaleźć tam ciekawych butelek – trzeba po prostu uważać.