O Rieslingu, który jeździł kurierem

Riesling to szczep, który uwielbiam i wracam do niego w każdej możliwej postaci, kiedy tylko mogę. To również szczep, który znajduje głębokie poparcie wśród mojej rodziny, bo z reguły łączy owocowe aromaty z lekką słodyczą przełamującą wytrawność, szczególnie w niemieckich interpretacjach. To nie tylko wina, które kocham, ale również takie, które uważam za bezpieczne – na stół, na prezent, na wycieczkę.

Wczoraj na moim stole nie stanął jednak Riesling, a Tokaji… ale o nim napisze Krzysiek, bo posiada identyczną butelkę, a ja byłem tak zaaferowany innymi rzeczami, że niebardzo potrafiłbym go teraz dobrze opisać. A zapewniam, że zasługuje na pełnowymiarową notkę. Tymczasem wróćmy do wspomnianego Rieslinga.

Czytaj więcej

Winny bard… bard? Bardolino?

Do pokoju zajrzała mi dziś Mama, z ochotą na jakieś lekkie czerwone wino. Podrapałem się w głowę, schyliłem do swojej winnej skarbnicy, podrapałem w głowę ponownie. Wyjąłem zgromadzone tam butelki rzucając bacznym okiem na etykiety, szukając czegoś, co w moim odczuciu będzie pasowało do miana lekkie i będzie pasowało do pięknej, wiosennej słonecznej pogody i złocistego słońca wpadającego przez okna na drewnianą podłogę. Czegoś, co będzie grało z sączącym się w tle lekkim jazzem i nie będzie skłaniało do głębokich rozmyślań. Czegoś, co po prostu będzie przyjemne.

Moje oczy błądziły od Chianti do Brunello i z powrotem, mijając po drodze Bordeaux i Dolinę Rodanu, Merlota z Nowego Świata i kilka białych win, aż w końcu spoczęło zadowolone na jednej z butelek. Lekkie, o tak! Na dzisiaj, o tak! — pomyślałem dzierżąc w ręce Bardolino

Czytaj więcej

Alfredo Roca — powrót do korzeni

Jedną z pierwszych notek na Winnych Przygodach był ślepy test, który przeprowadziliśmy z udziałem trzech różnych Cabernet Sauvignon. Od tamtego czasu, pomijając chyba tylko wina z Lidla, czysty Cabernet nie zagościł na moim stole. Kupażowany z Shirazem, Merlotem, Malbeciem, z klasycznymi bordoskimi szczepami — tak, ale sam jeden jak palec — nie.

Opisywana butelka miała być pierwszym wspólnym eksperymentem w ramach Winnych Wtorków, a jednocześnie powrotem do korzeni. Nie wyszło. Dostępność wina okazała się zbyt niska, więc tylko ja go sobie podegustowałem.

Czytaj więcej

Winne Wtorki #2 — Gruba Molly

Winne Wtorki rozgrzewają się i nabierają impetu, zbierając zainteresowanie coraz większej ilości polskich blogerów (i nie tylko).

Dziś, czyli w drugim odcinku Wtorków, na tapetę idzie Mullygrubber Sémillon-Chardonnay 2009 – wino z południowowschodniej Australii. Przez swoją nazwę, przechrzciłem je na Grubą Molly. Wino zaproponował Maciek z Viniculture. W Łodzi okazało się niedostępne (a przynajmniej tam gdzie patrzyliśmy), do kupienia natomiast w internetowym sklepie Ballantines.

Nie obyło się jednak bez przeszkód. Firma kurierska Delta City, z którą współpracuje Ballantines, trafiła na poszerzającą się listę kurierów, z którymi nie chcę mieć nic wspólnego. Wyprzedzili kilku innych konkurentów, a nawet paczkę ekonomiczną Poczty Polskiej, w kwestii czasu dostawy. Wino wysłane w czwartek dotarło do mnie dopiero we wtorek rano (dzisiaj) – zmuszając mnie do szybkiej degustacji w dniu pisania notki. Z tego też powodu recenzja Krzyśka pojawi się z drobnym opóźnieniem, bo nie zdążyłem dostarczyć mu jego butelki.

Tymczasem serdecznie zapraszam do zapoznania się z moimi spostrzeżeniami 🙂

Czytaj więcej

Winne Wtorki #1 — McGuigan Shiraz 2008

Naszych czytelników nowo upieczonej serii notek Winnych Wtorków witamy słoneczną Australią — a dokładniej, butelką McGuigan Shiraz 2008.

Żeby było ciekawiej, każdy z nas — i ja i Krzysiek — kupiliśmy po butelce i postanowiliśmy napisać parę słów zupełnie niezależnie, również nie sugerując się własnymi opiniami. A oto wyniki naszego starcia i przygody z rzeczoną butelką.

Czytaj więcej