Winne Wtorki — argentyńska ptica

W dniu dzisiejszym (i znowu nie jest to wtorek, sic!) pijemy zwierzyniec, za sprawą Winettoo, który na zeszłotygodniowe winne wtorki zapronował temat Zwierzyniec – pokaż kotku, co masz w środku! Za tematem stoi często wałkowane przekonanie, że zwierzak na etykiecie to dobry chwyt marketingowy by sprzedać wino, a tym samym, spore ryzyko, że pod etykietą nie kryje się nic naprawdę godnego uwagi. Z tematem rozprawiał się już Jongluer, a także Kuba z z Kontretykiety. Takie przykłady jak Château Citran i ich paw zerkający z etykiety nikogo nie dziwią. Co fajnego ze zwierzem na etykiecie można znaleźć na sklepowych półkach? Zobaczmy!

My degustujemy z poślizgiem. Wino zdobyliśmy na czas, a nawet z dużym wyprzedzeniem, ale plany pokrzyżowały nam okoliczności nieprzewidziane. Mówiąc krótko — wspólnie nie mieliśmy okazji w ostatnim czasie, żeby się z winem rozprawić. Na domiar złego ja jestem srogo przeziębiony, co dyskwalifikuje mnie z roli degustatora. Na szczęście z pomocą przyszła Tysia, która w dzisiejszej notce odpowiedzialna jest w pełni za walory smakowo-zapachowe.

Winne Wtorki — Merlot z Izraela

U nas — to chyba niedługo stanie się naszą świecką tradycją — winne wtorki znów w środę. Za przewodem Andrzeja z bloga Pora Na Wino tym razem piliśmy wina z Izraela. Kraju, który zbyt mocno u nas nie jest kojarzony z winiarstwem, nie jest też zbyt mocno reprezentowany na sklepowych półkach.

W pierwszej myśli chcieliśmy sięgnąć po butelkę jednego z win od Yardena, które dostępne są w Łodzi zarówno detalicznie, jak i w restauracjach. Trochę z gapiostwa, trochę z wygody, a trochę też z ciekawości poszliśmy inną drogą. Do karafki (jak się potem okazało, był to świetny pomysł) trafił Vivo Merlot 2007 z winnicy Chillag z Górnej Galilei.

Winne Wtorki — riesliing w wersji egzotycznej

W dzisiejsze Winne Wtorki, które wypadły u nas w środę, raczymy się egzotycznym rieslingiem, za pomysłem Marcina Jagodzińskiego z Enofazy. Marcin, rieslingów fanem będąc, zaproponował wina z tego szczepu pochodzące jak najdalej od matecznika, czyli jak najdalej od Austrii, Niemiec, czy Alzacji. W naszym przypadku padło na Chile, skąd nigdy wcześniej rieslinga nie piliśmy. Zdaje się, że nawet na zeszłorocznym Chilean Wine Tour takowy do kieliszków nie trafił.

Czytaj więcej

Bąble na dobry początek

Zaklinanie wiosny z Tysią udało nam się wybornie. Jednego dnia skończyliśmy ostatnią butelkę Porto, drugiego wypiliśmy pierwsze Vinho Verde, trzeciego obudziliśmy się przy śpiewie ptaków, niebieskim niebie i temperaturze pozwalającej na wyjście z domu bez płaszcza. To, jak i parę innych powodów, okazało się świetną okazją do otwarcia bąbli. No dobra… nie oszukujmy się, każda okazja do otwarcia bąbli jest dobra, a ja tylko szukam usprawiedliwienia.

Francuskie bąbelki kojarzą się głównie z szampanami, i — od niedawna coraz bardziej, choć nadal tylko nieco — z alzackimi Crémant d’Alsace. Wina musujące produkuje się jedak we Francji w wielu innych miejscach. Jednym z nich jest langwedockie Limoux, gdzie w apelacjach Crémant de Limoux i Blanquette de Limoux wytwarza się wina musujące (w większości) metodą tradycyjną.

Sklepowym szlakiem: Klub Wino

Naszą wyprawę szlakiem łódzkich sklepów kontynuujemy rozmową z Michałem Rutkowskim z łódzkiego Klubu Wino. To miejsce, które na łódzkiej mapie winiarskiej znaczy dla nas bardzo wiele, bo — na dobrą sprawę — nasze poważne zainteresowanie winem właśnie tutaj się wykształciło i rozwinęło, głównie za sprawą licznych i ciekawych degustacji, których wcześniej w Łodzi bardzo brakowało.

Co o winnej łodzi myśli Michał? Przeczytajcie sami — zapraszamy! 🙂

Czytaj więcej