Sklepowym szlakiem: Klub Wino

Naszą wyprawę szlakiem łódzkich sklepów kontynuujemy rozmową z Michałem Rutkowskim z łódzkiego Klubu Wino. To miejsce, które na łódzkiej mapie winiarskiej znaczy dla nas bardzo wiele, bo — na dobrą sprawę — nasze poważne zainteresowanie winem właśnie tutaj się wykształciło i rozwinęło, głównie za sprawą licznych i ciekawych degustacji, których wcześniej w Łodzi bardzo brakowało.

Co o winnej łodzi myśli Michał? Przeczytajcie sami — zapraszamy! 🙂

Najpierw formalności, potem przyjemności — czyli metryczka

Klub Wino

Al. Kościuszki 32
90-717 Łódź
Tel. 042 636 70 48
sklep@klubwino.pl

pn.-cz.: 12.00-20.00
pt.: 12.00-23.00 lub do ostatniego gościa
sob.: 11.00-23.00 lub do ostatniego gościa

Jak i kiedy się zaczęło? Skąd wziął się pomysł na takie miejsce?

Typowo dość, z zamiłowania do win. Natężenie zainteresowania nastąpiło podczas kilkuletniej przygody z Warszawą, gdzie mocniej się wkręciłem w temat, a jak obydwaj wiemy, w Warszawie dzieje się winiarsko znacznie więcej niż w Łodzi. Powrót do Łodzi był zaplanowany tak czy inaczej, tylko szukałem na siebie pomysłu po powrocie, a że byłem w trakcie kursu WSET, naturalnie pojawił się pomysł na otwarcie miejsca jakiego w Łodzi, według mnie, brakowało: sklepu z dobrą i oryginalną selekcją i wine baru jednym, z regularnymi degustacjami i ciekawymi zapraszanymi gośćmi z najwyższej polskiej „półki”.

Co wyróżnia Twój sklep?

Jak powiem, że selekcja win, to pomyślicie, że każdy tak właściciel sklepu specjalistycznego tak powie, aczkolwiek to prawda, to jeden z wyróżników w moim mniemaniu. Prowadzę własny import, współpracuję z kilkunastoma importerami win, żeby się nie ograniczać, wybieram wina od każdego z nich, od jednego 10 najciekawszych pozycji, od innego 15 i tak układam kartę win, za którą w 100% odpowiadam przed klientami. Nie biorę połowy asortymentu od jednego dystrybutora, żeby było wygodniej. Szukam, wybieram, rozmawiam o winach, a potem tworzę portfolio. Poza tym współpracuję z czołówką polskiej branży winiarskiej: sommelierami, dziennikarzami, ekspertami, np. pierwszą selekcję win do sklepu zrobiłem wspólnie z obecnym Mistrzem Polski Sommelierów – Andrzejem Strzelczykiem, wiele win później także konsultowałem z ludźmi, do których mam zaufanie w tej kwestii.

Poza samymi winami, to Klub Wino jest sklepem i wine barem (jedynym w Łodzi) w jednym miejscu i na to chyba warto przede wszystkim zwrócić uwagę. Poza zakupem wina można usiąść i spróbować, spędzić miło wieczór. Myślimy właśnie o rozszerzeniu menu i serwowaniu czegoś na ciepło.

Myślę, że udało mi się też wykreować naszą markę w kontekście komentowanych degustacji win i różnych eventów zewnętrznych. Te spotkania w Klubie Wino są regularne, zapraszamy ciekawych ludzi ze świata win: samych winiarzy, sommelierów, ekspertów. To z pewnością wyróżnia nas na winiarskiej mapie Łodzi.

Co uważasz za najtrudniejsze w prowadzeniu sklepu winiarskiego?

Najtrudniejsze dla mnie jest w tej chwili to, że sam zajmuję się wszystkim. Są więc tematy, których nie daję rady ogarnąć i są odkładane na później. Niedługo będę miał jednak małą pomoc, za jakiś czas, mam nadzieję, kolejną, w końcu się rozwijamy. Wtedy wprowadzimy podział obowiązków i w końcu poukładamy pewne rzeczy jeszcze lepiej.

Jak wybierasz nowe wina do swojej oferty?

Jeżdżę przede wszystkim, szukam, próbuję, rozmawiam z ludźmi. Po Polsce, głównie do Warszawy na liczne degustacje, spotkania, ale także za granicę. W tym roku byłem na branżowych spotkaniach z winiarzami w Barcelonie i Perpignan, w poprzednich latach np. w Düsseldorfie na Prowein. Czasem ktoś zarekomenduje jakąś winnicę, jeśli mnie zainteresuje to się do nich odzywam i rozmawiamy. Tak jak mówiłem wcześniej, polegam także na rekomendacjach osób z branży winiarskiej, do których mam zaufanie, m.in. Andrzej Strzelczyk, Wojtek Bońkowski.

Czy organizujesz w sklepie różne wydarzenia, takie jak tematyczne degustacje, czy dzień z otwartą butelką? Czy pomaga Ci to zdobyć nowych klientów?

Dobrze wiesz, że tak 🙂 Zrezygnowałem jakiś czas temu ze środy z otwartą butelką. Stosunkowo rzadko te spotkania kończyły się zakupem, a na darmowe wino było wielu chętnych. W wine barze mam na ogół i tak jakieś butelki otwarte, więc chętnie częstuję moich gości. Natomiast degustacje komentowane odbywają się bardzo regularnie. Prowadzę je czasem sam, ale często zapraszam interesujących gości. Staramy się też dobierać ciekawe tematy, łączymy wina z jedzeniem, robimy degustacje porównawcze, itp. W miarę możliwości staramy się robić też różne wydarzenia na zewnątrz, np. w zeszłym roku zorganizowaliśmy Festiwal Vinho Verde.

Gdybyś miał wybrać najciekawszą butelkę z własnej oferty – co by to było? Dlaczego?

Pewnie mógłbym wymienić kilka, ale świeżo sprowadziłem właśnie bardzo ciekawe wino z Francji, ze szczepu, o którego istnieniu dowiedziałem się właściwie w styczniu podczas wizyty w Roussillon. To wino w rozsądnej cenie 43zł z niewielkiej rodzinnej winnicy, ale wróćmy do samego szczepu. Marselan to mianowicie krzyżówka cabernet sauvignon i grenache noir. Wino dobrze zbudowane o sporej zawartości alkoholu (14%), który zupełnie w nim nie przeszkadza, bardzo owocowe, o świetnej kwasowości. Dzięki dobrej budowie świetne do picia solo, ale z porządnym kawałkiem mięsiwa sprawdza się idealnie. To szczep, który od stosunkowo niedawna, bo od kilkunastu lat, jest uprawiany w regionie południowej Francji. Zachęcam do spróbowania, bo nie spotkałem się jeszcze w Polsce z Marselan.

Co proponujesz winnym nowicjuszom, którzy nie mają sprecyzowanych oczekiwań? Pokazujesz im mniej znane, ciekawe butelki, czy może raczej typowe kierunki i rozpoznawalne bestsellery?

Po dwóch latach doświadczeń z klientami wiem, że jeśli ktoś nie wie co lubi i zdaje się kompletnie na mnie to zaczynamy od sprawdzonych pozycji, często z poza Europy. Ważne na początku, żeby wina były mało taniczne, o niedużej (albo dobrze zintegrowanej) kwasowości. Nowy Świat się sprawdza świetnie, ale ja próbuję klientów od początku przekonywać do kierunków bardziej tradycyjnych, które, jak się okazuje, mają do zaoferowania także wina w podobnym stylu, a jednak trochę ciekawsze — z piętnem konkretnego terroir, czyli elementem, którego często brakuje w winach nowoświatowych.

Jakie wina (region winiarski, szczepy) najbardziej Cię fascynują?

Ja od dłuższego czasu cieszę się bardziej winami białymi. Uwielbiam Austrię, Alzację i Niemcy. Rieslingi, Grüner Veltlinery, Gewürztraminery — to są odmiany, które robią na mnie wrażenie.

Jakie wina pijasz na co dzień?

Hmm, często te, które zostają po otwarciu w wine barze lub po innej imprezie 🙂 Jak wspomniałem, chętniej pijam wina białe, często alzackie. Coraz bardziej pasują mi pozycje z niewielką ilością cukru resztkowego, ze świetną kwasowością. Ostatnio bardzo chętnie otwieram wina Markusa Molitora z Mozeli.

Jak oceniasz rozwój rynku winiarskiego? Czy konsumenci kupują wino bardziej świadomie?

Po moich klientach na pewno obserwuję coraz większą świadomość. Mówię o tych stałych klientach, często regularnie przychodzących na nasze degustacje. Chcą posłuchać, dowiedzieć się czegoś więcej, nie boją się zadawać pytań. To jest świetne! Mam wielką satysfakcję z tego, że przez te 2 lata działalności mam stałą rzeszę gości, do których poziomu wiedzy o winie w dużym stopniu się dołożyłem. Ludzie chcą wiedzieć więcej i pić bardziej świadomie.