Egzotyczne przygody w polskim towarzystwie

Dzieci nie cierpią nudy. Nienawidzą wręcz, gdy nic się nie dzieje, z utęsknieniem czekając na czas zabawy, rozrywki, czy to ganiając za piłką czy, jak to ma miejsce teraz, częściej przesiadując przed komputerami, tabletami i telefonami, łakną bodźców z otoczenia, zaskoczenia, czegokolwiek, co wyrwie je ze stanu znudzenia i nicnierobienia. Z wiekiem, stan ten zmienia się, aż w końcu, po osiągnięciu wieku dorosłego, a zwłaszcza — usamodzielnieniu się — owa nuda, stan ciszy, czy jak to się często mówi — „świętego spokoju” — z najgorszej kary zmienia się z reguły w najwyższy cel, do którego dąży się dopinając targety przed dedlajnami i harując na asapie.

Czytaj więcej

Heimann Kadarka 2013 — kadarka od króla doliny

Kadarka jest w Polsce równie popularna jak Ruski Szampan — trudno znaleźć kogoś, kto zapytany o kadarkę nie krzyknie: Piłem!. Znajdziemy ją w niemal każdym sklepie osiedlowym, w każdym supermarkecie, w najmniejszej mieścinie i największej aglomeracji. Zakorzeniła się w kulturze wina z kategorii cioci na imieninach do tego stopnia, że chyba nikt się nie zastanawia, co właściwie się pod tą nazwą kryje i skąd się wzięła.

Irek Wis z bloga Blurppp jako temat Winnych Wtorków na ten tydzień zaproponował odczarowanie kadarki, czemu z miłą chęcią przyklasnęliśmy. Etap kojarzenia win egerskich z anonimową byczą krwią pitą na imprezach już minął, o winach z Tokaju też myśli się już w zupełnie innych tonach, niż kiedyś. Skoro to udało się, to może z kadarką też się uda?

Czytaj więcej

Szóstka muszkieterów w drodze po odznakę

Każdego roku prawie dwustu sommelierów próbuje swoich sił w starciu z egzaminem na Master Sommeliera, trzyczęściowym wyciskaczem ostatniego tchu z kandydatów. Aby uzyskać ten ceniony na świecie tytuł, którym pochwalić może się raptem 230 osób w 45-letniej historii tego odznaczenia, kandydaci muszą uzyskać pozytywny wynik w trzech częściach egzaminu. Muszą popisać się encyklopedyczną wręcz wiedzą teoretyczną, skraść serca Master Sommelierów wcielających się w role klientów restauracji podczas części praktycznej — serwisu wina i dyskusji przy stole, jak również w 25 minut szczegółowo opisać i zidentyfikować w ciemno trzy wina białe i trzy czerwone.

Zmagania młodych sommelierów na drodze do egzaminu były już przedmiotem filmu Somm, który bardzo nam się podobał. Miał bardzo wyraźną formułę dokumentu, w którym dużo uwagi poświęcono uczestnikom, choć wino wcale nie trafiło na boczny tor. Film był spokojny i trzymający w napięciu jednocześnie.

Jason Wise, reżyser Somm, w raz Geoffem Kruthem, jednym z Master Sommelierów, postanowili jednak koncept rozwinąć. Efektem ich działań jest sześcioodcinkowy amerykański serial Uncorked wyemitowany przez sieć Esquire. Tym razem postanowili jednak wprowadzić do swojego dzieła amerykańskiego kopa. Serial nakręcony został w formule reality show, z bardzo dynamicznym prowadzeniem kamery, częstymi zmianami wątków i tworzeniem napięcia tam, gdzie w rzeczywistości pewnie wcale go nie ma. Pod tym względem przypominał produkcje typu Top Chef, czy Masterchef.

Czytaj więcej

Do trzech razy sztuka z Bisolem

Ilość win przez nas spróbowanych ma się nijak do ilości etykiet, które w luźnym wpisie trafiają na Facebooka. Ta z kolei niewiele ma wspólnego z tym, co publikujemy na blogu. Patrząc po ilości wpisów możnaby podejrzewać, że w ciągu ostatniego roku w ogóle nie piliśmy wina, a nasze zainteresowanie domowym piwowarstwem staje się ku temu dobrą wymówką. Nic bardziej mylnego! Brak nam jednak (niestety?) dziennikarskiego drygu profesjonalnego degustatora — do większości butelek zabrakło albo dobrej historii, albo zdjęcia, albo notatek, albo wszystkiego na raz.

Bisol Crede Prosecco di Valdobbiadene Brut też był skazany na instagramową fotkę i ugrzęźnięcie w czeluściach internetu bezrefleksyjnie ilustrowanego bez użycia słów. Tyle tylko, że mu nie wyszło, bo się dopraszał. Dopraszał się tak, że aż się doprosił.

Czytaj więcej

Winne (nowe) Przygody

Wszystkiego dobrego w 2016 roku! W nowy rok wkraczamy z głowami pełnymi pomysłów. Winne Przygody założyliśmy w dwie osoby z Krzyśkiem, który od dawna niezbyt aktywnie udzielał się na blogu. Z kolei Tysia, moja druga połówka, od dawna pojawia się i we wpisach i na wspólnych degustacjach — choć na blogu uparcie przez cały ten czas widniał opis „Blog o winie dwóch pasjonatów”.

Zmotywowani m.in. wpisem Irka Wisa o polskiej winnej blogosferze bierzemy się do roboty. Zaczynamy od zmian z wierzchu. Nasz blog już dłuższą chwilę nieco trącił myszą, nie był ani przyjazny, ani atrakcyjny, ani wygodnie czytelny na telefonach (ja ostatnio głównie w telefonie czytam blogi).

Dziś oddajemy w Wasze (i nasze) ręce nowe Winne Przygody! Mamy nadzieję, że będzie Wam się wygodniej czytać nasze wpisy. Mamy też nadzieję, że od tej chwili będziemy widzieć się częściej — do zobaczenia!