Spełnione marzenia Kapitana — rosé z Alentejo

Wyobraźcie sobie, że jesteście kapitanami na wielkim kontenerowcu i przepływając koło wybrzeży Portugalii zakochujecie się w tym miejscu i marzycie, by produkować tam wino i oliwki. Brzmi jak historia z bajki, ale dokładnie to zrobił Horst Zeppenfeld, niemiecki kapitan statku i armator. Co więcej, na marzeniach wcale nie poprzestał.

Gdy Horst Zeppenfeld 25 lat temu kupował ziemie Herdade Dos Lagos, bo tak nazywa się ta posiadłość w portugalskim Alentejo, były tam głównie plantacje korka i łąki, na których wypasano owce. Dziś Herdade Dos Lagos to ponad 1000 hektarów ziemi, na których rodzina uprawia karob, oliwki, migdały i winorośle, a całość uzupełniają 4 jeziora, 1000 owiec i pasieki, z których w posiadłości produkuje się miód.

Raptem niecały hektar tego terenu to winnice, obsadzone głównie Touriga Nacional, Aragonez i Syrah, który, choć międzynarodowy, wg właścicieli radzi sobie najlepiej. Cała uprawa jest w pełni organiczna, winogrona zbierane są ręcznie, a same wina są niefiltrowane, nieklarowane i niesiarkowane.

Choć dziś Winne Wtorki, których tematem przewodnim zaproponowanym przez Szymona z Doliny Mozeli są białe wina naturalne, my sączymy Herdade Dos Lagos Rosé i wiemy, że w temat się nie wpasowujemy. Nie tylko dlatego, że nasze portugalskie rosé nie jest białe. W Herade dos Lagos fermentacja przebiega w kontrolowanych warunkach, a to fermentacja spontaniczna (o której barwnie pisze Ewa Wieleżyńska) jest jednym z wyróżników, na którym opiera się ideologia win naturalnych, nigdzie wszak formalnie nie skodyfikowanych.

Nie przeszkadza nam to jednak, by cieszyć się winem, a cieszyć się jest czym. HDL Rosé 2014 to 100% Aragonez (lepiej Wam znany jako Tempranillo) oznaczony po prostu jako Vinho Regional Alentejo, jak znaczna większość win z Alentejo, co nie jest dla niego żadną ujmą. Fermentuje w stali i 5 miesięcy spędza na osadzie. Tyle chłodnych faktów. A ciepłych odczuć? Wiele! W nosie pełno truskawki, hibiskusa, tarty z rabarbarem. W ustach lekko słodkie, ale bez nachalnej landrynki, z przyjemną, soczystą kwasowością. Truskawki i dzika róża grają pierwsze skrzypce, z delikatną kremowością i grejpfrutową goryczką w tle.

Wina różowe przyzwyczaiły nas do myślenia w kategorii „typowego rosé” — lekkiego, mało emocjonującego wina do sączenia pod chmurką, często „do trzech dych”. Patrząc z tej perspektywy — nie jest tanio. Ale jeśli tak, jak my szukacie różów, które poza gaszeniem pragnienia cieszą nie tylko pierwszym, ale i drugim i trzecim kieliszkiem, nawet gdy słońce schowa się już za chmurami, HDL Rosé nie zawodzi i właśnie dlatego cenę można mu wybaczyć.

Pochodzenie wina: zakup własny autora (bezpośrednio u importera — Atlantika, 59zł)

Pozostali uczestnicy Winnego Wtorku, w którym jesteśmy nieco „z boku”, napisali tak: