Skok w bok do Grecji: Gerovassilíou, Lazaridi, Cavino
Gdy 5 lat temu byliśmy ze znajomymi na Krecie, wycieczka nie miała za grosz charakteru enoturystycznego. Blog dopiero raczkował, a moje zainteresowanie winem nie było wtedy jeszcze na tyle duże, by nakłonić drużynę do zwiedzania winnic. W pamięci utkwiło jedynie lejące się litrami wino domu w karafkach z dużych plastikowych baniaków, podawane w karczmach częstokroć do obiadu nawet za darmo. Mocno schłodzone, pite na świeżym powietrzu i w miłym towarzystwie było pyszne, choć winem wcale dobrym nie było. Butelkę przywiozłem do Polski, a czar prysł natychmiast po jej odkorkowaniu. Jeśli jakiś trunek z tego wyjazdu zapamiętałem naprawdę dobrze, było to raki, inaczej tsikoudia – kreteński destylat z winogronowych wytłoczyn podobny do chorwackiej rakii.
Dziś wiem, że kolejny wyjazd w tamte strony na pewno spożytkuję inaczej. Za fasadą półsłodkich Imiglykosów i zmrożonego wina domu w karafkach kryją się winnice i winiarze, którzy bez wątpienia odczarują Grecję wraz ze swoją winiarska historią sięgającą ponad 6 tys. lat w tył. Na razie odczarowują ją małymi kroczkami importerzy, którzy zasilają swoje portfolio greckimi winami.
Jednym z nich jest Euro–Foods Polska — firma, która od lat zajmuje się importem wszelakich produktów spożywczych z Grecji, a za wina zabrała się dopiero niedawno, za to z impetem. O degustacji win greckich z portfolio tego importera w Warszawie rok temu pisał Marcin Jagodziński, ale choć wtedy wina znaleźć można było już w restauracjach w Warszawie, Poznaniu, czy Krakowie, w Łodzi nikt nie wykazał zainteresowania. Łatwiej było z Łodzi polecieć na Kretę lotem bezpośrednim, niż zdobyć greckie wino na miejscu. Do teraz, bo iście urlopowy temat podchwycił Klub Wino wprowadzając do oferty kilka greckich pozycji, ale przede wszystkim — organizując we współpracy z Euro-Foods degustację.
Ubolewam nieco nad mało przekrojowym charakterem tego spotkania. Na sześć win, obok jednego wina Gerovassilíou i jednego od Nico Lazaridisa z Macedonii, wszystkie pozostałe pochodziły z peloponeskiej winnicy Cavino, ogromnego producenta wypuszczającego na rynek prawie 10 mln butelek rocznie. Szkoda tym większa, że Euro-Foods może pochwalić się takimi winnicami jak Seméli, Biblia Chora, czy gwiazdą Santorini — Sigálas. Bez zakasania rękawów i dalszego poszerzania winiarskich horyzontów już przez indywidualne zakupy się nie obędzie.
Wspomniane wino Gerovassilíou, a dokładnie Ktima Gerovassiliou White 2015 to absolutny hit tej degustacji. Kupaż rodzimych szczepów Assyrtiko i Malagousia (lokalnego szczepu, do renesansu którego Evángelos Gerovassilíou bardzo się przyczynił) pełen intensywnego, świeżego owocu – ananasa, papai, pomarańczy, nut kwiatowych, ziołowych i, a może przede wszystkim, słono kamiennych. To jednocześnie najdroższe wino spośród wszystkich, których próbowaliśmy, bo zawartość portfela w chwili zakupu kurczy się aż o 92zł, ale nie jest to cena bez uzasadnienia.
Nie porwało nas za to podstawowe białe wino z winnicy Nico Lazaridi, czyli Queen of Hearts 2014 (43zł), choć akurat po nim sporo sobie obiecywaliśmy. W tym roczniku to kupaż Sauvignon Blanc, Assyrtiko i Muscata (rok wcześniej, wg producenta, w miejscu Sauvignon Blanc użyty był Roditis), w którym kwiatowa muskatowa miodowość dominuje w niezbyt aromatycznym bukiecie, gdzie pałętała się też niestety dziwna nuta bulionu. Do tego wszystkiego nieco brakowało mu kwasowości, przez co wino wydało nam się dość płaskie i mało orzeźwiające.
Od Cavino spróbowaliśmy czterech win – białego Atelier 2015 (45% Lagorthi i 55% Riesling, 43zł) i trzech czerwonych: Atelier 2014 (60% Mavro Kalavritino i 40% Cabernet Sauvignon, 45zł), Nemea Grande Reserve 2008 (100% Agiorgitiko, 53zł) i Mega Spileo III Cuvee Red 2014 (60zł).
Najlepiej z całej czwórki wypadło podstawowe czerwone Atelier 2014, z wyraźnymi porzeczkowymi nutami Caberneta, ciekawą przyprawową końcówką, intensywnym i bardzo soczystym owocem, a to wszystko muśnięte beczką (50% wina przez 6 miesięcy) w nienachalny sposób. Nemea Grande Reserve 2008, choć przedstawiciel Euro-Foods mówił o jego długowieczności, to nemejskie Agiorgitiko robiło wrażenie, jakby najlepsze czasy miało już za sobą. W nosie wiśnia, czarna porzeczka, aronia, ale przede wszystkim goździki i wanilia, za to w ustach owoc już zgaszony i przytłamszony beczką i suchymi taninami.
Z kolei Mega Spileo III Cuvee Red 2014 okazało się nie lada ciekawostką. Pierwsze wzmianki o klasztornych winnicach Mega Spileo sięgają 1550 roku. W 1999 roku winnice zostały odrestaurowane i obsadzone lokalnymi i międzynarodowymi odmianami: Mavrodafne, Mavro Kalavritino, Cabernet Sauvignon, Merlot, Syrah, Lagorthi, Assyrtiko, Malagousia i Rieslingiem. III Cuvee Red 2014 to kupaż trzech z nich — Cabernet Sauvignon, Agiorgitiko i Mavrodafne. Wg strony producenta wino przechodzi fermentację malolaktyczną i leżakuje przynajmniej 16 miesiący w nowych beczkach (80% dębu francuskiego i 20% amerykańskiego). Pachnie wręcz likierowo — konfitura wiśniowa, toffi, czekolada, przyprawy korzenne i pierniki. Smak jest bezpośrednią kontynuacją tych odczuć — usta eksplodują gorzką czekoladą, wanilią, wiśniami w rumie, a całość przypieczętowana jest rozgrzewającym alkoholem. Na szczęście nie brakuje też w tej miksturze kwasowości, która trzyma całość w ryzach. W tym winie wszystkiego jest dużo, wręcz zbyt dużo. O ile trudno mi sobie wyobrazić je w kategorii wina na lato (choć dziś akurat jest tak zimno, że w sumie… czemu nie?), to może być ciekawą alternatywą choćby dla mocarnych Primitivo na wieczory przy kominku, gdy za oknem trzaska mróz.
Fajnie, że wszystkie wina, których próbowaliśmy powstały w większości z autochtonicznych greckich szczepów. Zwłaszcza, że greccy winiarze chętnie eksploatują międzynarodowe odmiany. Nawet, jeżeli to pierwsze i tylko pobieżne spotkanie z Assyrtiko, Agiorgitiko, czy Mavro Kalavritino, swoje zadanie spełniło, a mianowicie podgrzało ciekawość, by zapuścić się w tamte strony bardziej. My zamierzamy, a i Was do tego zachęcamy: dajcie szanse Grecji!
Jeszcze nigdy nie przyrządzaliśmy w domu greckiej kuchni — połączenie jej z greckimi winami to dobra okazja by zacząć.
Win próbowaliśmy na koszt własny na płatnej degustacji w Klubie Wino. Wina z importu Euro-Foods można kupić w Klubie Wino, jak również w sklepach i restauracjach wspólpracujących z importerem.