Zła passa, czyli zjazd po papierze ściernym z logo Kolporter

Ten miesiąc okazał się wybitnie pechowy, jeśli chodzi o moje winne zakupy. Od ponad tygodnia siedzę na wsi, na niemal kompletnym odludziu – jedyną siecią komórkową, jaka ma tu zasięg, jest Orange. Moja Era nie ma zasięgu w ogóle, z Plusem biegać trzeba po całym podwórku. Kurierzy natomiast dojeżdżają bez problemu, co sprawdzam regularnie, postanowiłem więc nie ruszając się z tarasu zaopatrzyć się w kilka flaszek.

Pierwszym pomysłem był Vinares – mają ciekawą ofertę win Gassaca w promocyjnej cenie, a poprzednio zanabyłem tylko dwie butelki tego producenta, z czego jedna bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła (druga jeszcze czeka). Vinares na swojej stronie udostępnia wygodny formularz zamówienia, który skrzętnie wypełniłem. Niestety, minęły trzy dni… i cisza. Posłałem im maila z pytaniem, czy otrzymali moje zamówienie. Minęły kolejne trzy dni… i cisza. Cóż, skoro tak, to trudno. Uprzedzając pytanie: tak, wiem, mogłem zadzwonić. Ale cały punkt programu polegał na tym, żeby nie było to potrzebne – chciałem wybrać flaszki i poczekać na kuriera. Najwyraźniej nie udało się.

Skierowałem swoje kroki ku wina.pl – kupowałem u nich kilka butelek wysyłkowo w Łodzi, byłem bardzo zadowolony z obsługi. Wybrałem kilka butelek z przedziału cenowego do 50zł, chcąc poszukać miłych win codziennych, na które nie trzeba wydać fortuny. Złożyłem zamówienie, natychmiast puściłem przelew mTransferem. Ponieważ był to późny wieczór, potwierdzenie realizacji dostałem dopiero kolejnego dnia z samego rana. Tego samego dnia moje flaszki były w drodze. Hurra!

Jednak radość nie trwała długo. Już po fakcie przypomniało mi się, że wina.pl współpracują z firmą Kolporter Express. Gdyby ktoś zrobił mi zdjęcie w chwili, gdy to zauważyłem, wisiałaby nade mną ciemna chmura, a ja byłbym schowany w głębokim cieniu. Kolporter to jedyna firma kurierska spośród kilkunastu, z którą ZAWSZE mam problemy. Nie obyło się bez nich i tym razem.

Cały następny dzień sprawdzałem status zamówienia na stronie śledzenia przesyłek – paczka była bowiem na samochodzie dystrybucyjnym u kuriera o takich samych (sic!) inicjałach jak moje.

Była. Przestała być. O 17 paczka otrzymała status „awizowano”. Że CO PROSZĘ? Na oczy kuriera nie widziałem w okolicy. Oczywiście, skontaktowanie się z firmą kurierską o tej porze niemożliwe – wszystkie biura i infolinie czynne do 16.

Dla pewności napisałem do wina.pl z pytaniem, czy być może pomyłka nie zaszła po ich stronie. Poprzednie zamówienia w ich sklepie wysyłane były na adres Łódzki – zakładałem, że mogli omyłkowo i to zamówienie tam wysłać. Ale nie, pomyłki po ich stronie nie było. Sklep skontaktował się ze mną – mimo późnej pory – błyskawicznie, obiecując interwencję u kuriera. Wielki plus dla wina.pl! Po raz kolejny popisali się naprawdę rzetelną obsługą.

Nastał kolejny dzień. Z rana zadzwonił pan z wina.pl poinformować, że kurier powinien dotrzeć do godziny 14. Hurra! No i oczywiście – kolejny wielki plus dla wina.pl. Jak obiecali, tak zrobili – faktycznie interweniowali u przewoźnika.

Koło 14 nasz sąsiad, który akurat przypadkiem był na zupełnie drugim końcu wsi, zauważył samochód kurierski. Większość kurierów na wsi przyjeżdża do mnie, więc zaofiarował pomoc i pokierował kuriera w kierunku naszego adresu i zadzwonił do nas, żebyśmy zeszli na dół, bo znając życie kurier nie trafi, przejedzie, przegapi i tyle z tego będzie. Zasadniczo, miał rację. Machaliśmy za nim, żeby się zatrzymał, bo przeleciałby koło wjazdu w naszą stronę bez zastanowienia.

Już się ucieszyłem… ale gorzka pestka na koniec też się musiała przytrafić. Kurier przywitał nas awanturą, że dla takiej pierdoły (pokazując na paczkę win) nigdy więcej tutaj nie przyjedzie i będzie do nas dzwonił, żebyśmy sobie to sami odebrali. Po raz kolejny: ŻE CO PROSZĘ?!. Skończyło się na tym, że kolejne kilkaset metrów wina niosłem sam – z kuriera natomiast wydusiłem dane służbowe i posłałem siarczystego maila do działu obsługi klienta. Kolejne doświadczenie z tą firmą, kolejne bardzo nieprzyjemne.

Ale mniejsza o to – wina dojechały!

Jedna z butelek już zdążyła mnie zauroczyć – o niej będzie kolejny wpis.

Swoją szosą, muszę zapytać wina.pl, czy istnieje możliwość wysyłki inną firmą kurierską – dla sklepu same plusy, z wyjątkiem kurierów, ale to wszak nie ich wina…

Musimy również z Krzyśkiem dotrzymać obietnicy i przetrzepać kolejne niemieckie sklepy pod kątem ciekawych butelek. Kolejnym strzałem najpewniej będzie Vinexus – który, uwaga, od niedawna ma polską stronę pod adresem www.vinexus.pl – wina z Niemiec można zatem zamówić całkowicie w języku polskim.

Pytanie do publiczności: Wojtek Bońkowski napisał w jednym ze swoich wpisów, że wysyłkowy zakup win na terenie Unii Europejskiej nie jest zgodny z naszym prawem. Czy ktoś z czytających ma może jakieś bliższe informacje na ten temat? Ilość sklepów zagranicznych, które oficjalnie do Polski wysyłają wina, jest bardzo duża. Nielegalność tego procederu jest zastanawiająca.