Zła passa, czyli zjazd po papierze ściernym z logo Kolporter
Ten miesiąc okazał się wybitnie pechowy, jeśli chodzi o moje winne zakupy. Od ponad tygodnia siedzę na wsi, na niemal kompletnym odludziu – jedyną siecią komórkową, jaka ma tu zasięg, jest Orange. Moja Era nie ma zasięgu w ogóle, z Plusem biegać trzeba po całym podwórku. Kurierzy natomiast dojeżdżają bez problemu, co sprawdzam regularnie, postanowiłem więc nie ruszając się z tarasu zaopatrzyć się w kilka flaszek.
Pierwszym pomysłem był Vinares – mają ciekawą ofertę win Gassaca w promocyjnej cenie, a poprzednio zanabyłem tylko dwie butelki tego producenta, z czego jedna bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła (druga jeszcze czeka). Vinares na swojej stronie udostępnia wygodny formularz zamówienia, który skrzętnie wypełniłem. Niestety, minęły trzy dni… i cisza. Posłałem im maila z pytaniem, czy otrzymali moje zamówienie. Minęły kolejne trzy dni… i cisza. Cóż, skoro tak, to trudno. Uprzedzając pytanie: tak, wiem, mogłem zadzwonić. Ale cały punkt programu polegał na tym, żeby nie było to potrzebne – chciałem wybrać flaszki i poczekać na kuriera. Najwyraźniej nie udało się.