Wykupujemy niemieckie winnice, czyli szturm na Wein-Bastion

Stało się! Ale trudno było spodziewać się, że będzie inaczej – gdy tylko Mati odnalazł sklep Wein-Bastion i upewnił się, że jest on godzien zaufania – w końcu kupowanie win przez Internet niesie ze sobą pewien element ryzyka – nie mogliśmy zlekceważyć takiej oferty.

Cóż takiego zauroczyło nas w tym sklepie? Ceny, ceny i jeszcze raz ceny. Więcej konkretnych przykładów przedstawi zapewne Mati; na razie powiem tylko tyle, że ceny niższe o 40-50% w porównaniu do polskich sklepów to norma. Oczywiście należy doliczyć koszty przesyłki, ale przy naszym zamówieniu (6 jego + 4 moje) opłata wyniosła 1,6 € za butelkę.Czytaj więcej

Wine Shopping, czyli Krzysiek na zakupach – Winnice Francji

Picie wina potrafi sprawić ogromną przyjemność. Pomijając wina pozyskane w sposób niestandardowy (np. w formie prezentów), większość win trzeba kupić – tu, czy tam. Łódź – dawniej znamienity ośrodek tekstylny, obecnie przemienia się w wielką stolicę zakupów – Manufaktura, Port Łódź, centra handlowe w Rzgowie i multum mniejszych sklepów sprawiają, że w Łodzi można kupić niemal wszystko. Wina, na szczęście, nie stanowią tu wyjątku.

Mati ostatnimi czasy często odwiedza Winnice Świata, zlokalizowane na rogu ulic Żwirki/Kościuszki, a także pobliskiego Lidla (w celu uzupełniania zapasów win o charakterze zdecydowanie stołowym – nie samymi 1er classe człowiek żyje ;)). Ja natomiast staram się odwiedzać wszystkie łódzkie sklepy, w których da się kupić dobre wina w możliwie dobrej cenie.Czytaj więcej

Caliboro Carmenere Reserva – pora na Chile

Zainspirowany odcinkiem WLTV o Chilijskim szczepie Carmenere poprosiłem w Winnicach Świata (gdzie dzięki temu zakupowi, oraz innym butelkom z tego samego dnia, udało nam się z Krzyśkiem zdobyć karty stałego klienta) o pomoc w wyborze fajnej butelki na pierwsze spotkanie z tym szczepem. Wybór był całkiem szeroki, w tym także win niefiltrowanych – ale stwierdziłem, że na początek wezmę coś klasycznego. Caliboro Carmenere Reserva 2005, stosunkowo niedrogie, za 47zł.

Poleżało kilka dni, wczoraj uległo degustacji. I… no właśnie, kurka wodna, pierwsze wino o którym naprawdę nie potrafię powiedzieć nic sensownego! Poza tym, że było naprawdę interesujące i mam ochotę na więcej Carmenere.

Najbliższy zapach, który znam i był zdecydowanie obecny w nosie, to czarny bez. Również obecny w smaku, bo wino pozostawiało bardzo charakterystyczny gorzki bzowy posmak w ustach. W nosie działo się w ogóle całkiem dużo, ale miałem problem ze zidentyfikowaniem zapachów, które były całkiem uzależniające.

Wino pełne, całkiem długie, ciekawe od początku do końca – godne polecenia. Miły wieczór i fajna butelka. Spotkaliście się kiedyś z tym szczepem? Jakie były Wasze wrażenia?

Delicje z Bordeaux

Z uwagi na dość nikłe zainteresowanie winem moich bliskich (podobnie jak wielu normalnych ludzi, nie przepadają oni za wytrawnymi winami), postanowiłem jako jedno z pierwszych swoich win kupić klasykę słodkiego wina – Sauternes. Poszukiwania trwały długo i ostatecznie zostały zwieńczone kupnem….Loupiaca, a dokładnie Chateau Loupiac Gaudiet 2003.

Wino, zakupione w nieistniejącym już przy ul. Wólczańskiej sklepie Jak Pragnę Wina (niebawem ponowne otwarcie już na Pietrynie), kosztowało zaledwie 59 zł, co w porównaniu do cen tradycyjnych Sauternes jest ceną istotnie niską. Loupiac, podobnie jak np. Monbazillac, jest niewielką apelacją z okolic Sauternes. Powszechnie uznawane za nieco tańsze odmiany swoich bardziej znanych braci, wino z apelacji Loupiac okazało się absolutnym strzałem w dziesiątkę – najlepszym jak do tej pory winem przeze mnie degustowanym.

Już sam kolor, nieomal złoty, przykuwa uwagę w kieliszku. Wspaniały miodowo-morelowy nos, z licznymi mniej intensywnymi aromatami owocowymi, zapowiada niesamowity w smaku trunek – i tak jest w istocie. Muszę przyznać, że dla niektórych osób słodycz wina połączona z pełnią smaku może okazać się zbyt duża. Dla mnie jednak było to świetne doświadczenie.

90/100

Gigondas, a ktoś ty jest?

Gigondas, apelacja z południowej części Doliny Rodanu we Francji, jest u nas stosunkowo mało znana – a szkoda. Zainspirowany ostatnim odcinkiem WLTV, oraz zważywszy na fakt, że ostatnio miałem przyjemność skosztować wina z tej apelacji, chcę podzielić się wrażeniami i zachęcić do zapoznania się z czerwonymi Rodańczykami z Gigondas.

Tradycje winiarskie regionu Gigondas sięgają XVI wieku, kiedy produkowane były zarówno wina białe i czerwone, choć obecnie jest to region produkujący jedynie czerwone wina. Aż do 1971 roku Gigondas nie było samodzielną apelacją, a wina z tego regionu znakowane były jako AOC Côtes du Rhône-Villages – czyli apelacji znakującej wina z wybranych regionów Doliny Rodanu (w „hierarchii” apelacji, AOC Côtes du Rhône-Villages jest „nad” AOC Côtes du Rhône – im bardziej szczegółowe określenie regionu, tym „lepsza” apelacja – cudzysłowy celowe, gdyż nie musi to wcale świadczyć o lepszości tamtejszych win). Od tamtego czasu popularność Gigondas rośnie, jednak nadal trudno powiedzieć, by tamtejsze wina były znane i popularne.Czytaj więcej