Tag: Chile

Skaczący króliczek w bieli

Dwa tygodnie temu Żabka z ogromną pompą zorganizowała prezentację nowej linii win Jack Rabbit, które szturmują półki tych sklepów z ogromnym impetem. Dostaliśmy wydrukowane na eleganckim kartoniku zaproszenie na imprezę z króliczkami Playboya, Agustinem Egurrolą, Marcinem Prokopem i Andrzejem Strzelczykiem, wymieszanymi w klubowo-muzycznym sosie wieczornej zabawy. Na wydarzenie się nie wybraliśmy. Wypadło w środku tygodnia, a z racji pracy podróże na tego typu eventy nie bardzo wpisują się w nasza codzienność — zostało nam zatem czytanie recenzji i raportów z tego wydarzenia.

W przeciwieństwie do Wojtka Bońkowskiego zdegustowany konceptem nie jestem, choć od zdecydowanych zdań się powstrzymam, jako nieobecny. Ot, marketing — na oko nieco przesadzony, ciągnący struny dziwnej i w sumie mało sprecyzowanej grupy docelowej. W całym tym galimatiasie nieco smutno nam się patrzy na postać Andrzeja Strzelczyka, który wepchnięty i wmanipulowany został w kasiastą machinę marketingową dla mas, która niezbyt koresponduje z profesjonalnym wizerunkiem sommeliera tej klasy.

Czytaj więcej

Adobe Carmenere

Jako część naszego zamówienia przyfrunęło do nas Adobe. Wraz z Adobe przybył chłodniejszy wieczór, który zachęcił nas do otworzenia czerwonego wina. Od momentu odkorkowania Adobe zdecydowanie przestało nam się kojarzyć tylko z producentem oprogramowania — nowe skojarzenie jest o wiele przyjemniejsze.

Adobe Carmenere 2011 z organicznej chilijskiej winnicy Emiliana to wino z podstawowej linii win organicznych tego producenta, Adobe. Obok Carmenere spróbować można merlota, cabernet sauvignon, czy chardonnay — wszystkie butelki dostępne są w katalogu importera Vive le Vin. Carmenere z Colchagua Valley w tym roczniku nie było winem jednoszczepowym, a kupażem 85% Carmenere, 8% Syrah, 4% Cabernet Franc i 3% Merlot. 20% wina leżakowało we francuskim dębie przez pół roku.

W nosie intensywne aromaty wiśni, śliwki, czarnego pieprzu i czarnego bzu. Słodkie i intensywne, ale nieugotowane. W ustach lekko pikantne, z nutą papryki i wyraźnie pieprznym finiszem. Pełne intensywnego owocu z wyraźną kwasowością i bardzo gładkimi taninami, lekkie i nieprzesadnie skoncentrowane. Drugą połowę butelki wypiliśmy kolejnego dnia — wino jeszcze bardziej zyskało na lekkości, profil aromatyczny przesunął się w stronę nieco słodszych nut, taniny stały się jeszcze delikatniejsze, ale całość nadal pozostawała bardzo harmonijna.

Jest to zdecydowanie jedno z najlepszych carmenere jakie piłem, wino bardzo godne polecenia.

Pochodzenie wina: zakup własny autora (Alewino.pl)

Czerwone trio z Chile

Z winami z winnicy J. Bouchon z chilijskiego Maule Valley spotkałem się już wcześniej przy okazji degustacji Merlota z rocznika 2008 zakupionego w Niemczech. Wtedy, zdaje się, wina te nie były dostępne w dystrybucji w Polsce. Wspomnienia mam nieco zatarte, ale pamiętałem tego Merlota jako dobrze zbudowane, wyraziste wino, które świetnie pasowało do jedzenia, a jednocześnie przeczyło mojemu pewnemu uprzedzeniu do win pochodzących z tamtych rejonów.

W winach z Nowego Świata, a na podstawie własnych doświadczeń z Chile w szczególności, zwłaszcza jeszcze wtedy, bardzo przeszkadzało mi dążenie do dżemowatych, gęstych bomb owocowych bogatych w alkohol i trudnych w piciu już przy drugim kieliszku.

Czytaj więcej

Korko(ciągo)wa przygoda i wineshopping, czyli (nie)standardowy weekend

Tak się jakoś złożyło, że w jednym poście postanowiłem zebrać wydarzenia z ostatnich dni, których początek miał miejsce tuż po powrocie z opisywanej szeroko w blogosferze degustacji win chilijskich, a kończy się właśnie teraz, dopijaną przeze mnie butelką Sauvignon Gris.
Jak można dowiedzieć się z tytułu wpisu poświęconego rzeczonej degustacji, udało nam się na niej skosztować aż (tylko?) 49 win. Po powrocie do Łodzi korciło mnie jednak, aby wypić jeszcze jedno; nie mając lepszego wyboru, w sklepie osiedlowym wybór padł na Jacob’s Creek Cabernet/Merlot, rocznik 2009. Samo w sobie nie byłoby to takie straszne, ale po powrocie do domu rozpoczął się prawdziwy koszmar.

Czytaj więcej

47…48….49………..basta. Chilean Wine Tour.

Dzięki uprzejmości Winicjatywy, na której to łamach zorganizowany został konkurs pozwalający wygrać zaproszenie na degustację win chilijskich Chilean Wine Tour w warszawskim hotelu Hyatt, mieliśmy niewątpliwą przyjemność uczestniczyć w tym wydarzeniu. W skrócie: Winne Przygody zwiedzają świat. Warszawę, znaczy się.

Była to dla nas przygoda tak winna jak i towarzyska. Rozpoczęta podróżą, której uroku odmówić nie można — wszak to PKP, jak i również bogatym i przystającym do rangi wydarzenia wykwintnym kotletem z wołowiny z dodatkiem delikatnych sosów i wybornych warzyw oraz świeżym pieczywem w prestiżowej restauracji (potocznie zwanym hamburgerem w tarasach).

Na sali zaprezentowało się 27 winnic, demonstrując sto z okładem różnych win we wszystkich możliwych kolorach, od niemal przezroczystych jasnosłomkowych, przez ciemnozłociste [Late Harvesty!!! — przyp. KRK], różowe, na głębokich czerwieniach kończąc. Część winnic reprezentowana była wraz ze swoimi polskimi importerami, część natomiast takich dopiero poszukuje.

Czytaj więcej