587. urodziny rieslinga z Niemieckim Instytutem Wina

„Item 22 ß umb seczreben rießlingen in die wingarten” — te słowa zapisane 13 marca w 1435 roku przez administratora majątku hrabiego Johanna IV z Katzenelnbogen, w których poświadcza on zakup 22 sadzonek winorośli, przyjmuje się dziś za pierwszą pisemną wzmiankę o królu niemieckich szczepów winorośli, rieslingu.

Niezależnie od faktów historycznych, co do których sporów nigdy nie brakuje, bez cienia wątpliwości należy zwrócić uwagę na marketingowe mistrzostwo Niemieckiego Instytutu Wina. Wykreowanie z kupieckich zapisków corocznego święta, urodzin rieslinga, i zbudowanie wokół tego cyklu winiarskich wydarzeń to tylko jeden z przykładów bardzo starannie prowadzonego budowania wizerunku niemieckiego winiarstwa na świecie. W Polsce Niemiecki Instytut Wina działa bardzo prężnie, a z samym rieslingiem — poza wspominanymi urodzinami — wiąże się szereg innych inicjatyw, jak np. coroczne tygodnie rieslinga Riesling Weeks (o których pisaliśmy m.in. tutaj).

Choć riesling uprawiany jest praktycznie na całym świecie, o jakim kraju pomyślicie, gdy obudzeni w środku nocy usłyszycie: riesling?

Dziś riesling w Niemczech odpowiada za ponad 24 tysiące hektarów upraw w zasadzie w każdym regionie produkcji wina. To niesamowity kameleon, dający wybitne wina w całym spektrum stylistyki — od win w pełni wytrawnych lżejszej i cięższej budowy, przez wina półwytrawne i półsłodkie z niemożliwą do pomylenia równowagą kwasu i słodyczy, na winach słodkich kończąc, ale i tu z niemałą różnorodnością. Wina lodowe i dotknięte szlachetną pleśnią trockenbeerenauslese to dwa zupełnie odległe bieguny. Riesling zachwyca i młody i dojrzały, musujący i spokojny, dotknięty beczką i krystalicznie precyzyjny ze stali. Prostszy i bardziej codzienny, jak i z najlepszych siedlisk, za — z roku na rok coraz bardziej — astronomiczne kwoty. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że gdybyśmy mieli pić tylko rieslingi, o nudę byłoby naprawdę trudno.

Z okazji tegorocznych, 587. urodzin rieslinga, dzięki Niemieckiemu Instytutowi Wina mogliśmy spróbować dwóch win dostępnych w Polsce, z różnych regionów, w różnym stylu i w różnych pułapach cenowych.

Zacznijmy z wysokiego C. Weingut Schäfer-Fröhlich z Nahe, regionu, który dziś niewątpliwie należy do rieslingowego panteonu, to ścisła czołówka tamtejszych producentów. Tim Fröhlich, 9. pokolenie rodziny, jest jedną z gwiazd Nahe i motorów napędowych rosnącej rozpoznawalności regionu. Uprawia winorośle na najlepszych, stromych siedliskach, w tym sześciu winnicach klasy Grosse Lagen, a wszystkie jego wina poddawane są spontanicznej fermentacji na dzikich drożdżach.

Schäfer-Fröhlich Vulkangestein 2018 pochodzi z winnic uprawianych na glebach wulkanicznych w Felsenberg i Stromberg. Intensywny, skoncentrowany nos już od pierwszego momentu sugeruje, że można będzie z tym winem spędzić dłuższy czas tylko wąchając. Za cytrynami, grejpfrutem, żółtymi jabłkami i odrobiną mango przebijają się nuty dymne, kamienne, nafty i palonej zapałki. Wyobraźnia potrafi płatać figle, ale jeśli potrzebowałbym przykładu jak smakuje wino wulkaniczne, to dalej szukać nie trzeba. W ustach złożone, intensywne, napięte, ze świdrującą kwasowością. Długie, z jednej strony pełne cytrusowego owocu, z drugiej — znów — dymne, kamienne i skoncentrowane. Fantastyczne wino, które chciałbym otworzyć dopiero za parę lat, choć już teraz pokazało się od świetnej strony. (92/100)

Wina Schäfer-Fröhlich do Polski importuje Vinoteka13, opisywanego rieslinga kupicie za 119zł tutaj.

W zupełnie innym krańcu spektrum plasuje się Weingut Boujong feinherb 2018 „Alte Reben”, wino z nad Mozeli z niewielkiej rodzinnej winiarni prowadzonej przez Birgit i Christiana Boujong w Brauenberg. To riesling z późnego zbioru, spätlese, w typowym dla Mozeli stylu: świetnej równowagi między sporą dawką cukru (nieco ponad 18 gramów) i ożywczą kwasowością.

Nos bucha dojrzałymi owocami. Na myśl przychodzą słodkie jabłka, cytrusy, morele, dojrzałe mirabelki, z kamienną, mineralną nutą typową dla mozelskich rieslingów z łupkowych gleb. Solidna porcja kwasu świetnie równoważy cukier w półwytrawnym stylu z raptem 10.5% alkoholu. Bardzo świeże, żywe, lekko szczypie w język. Usta intensywnie owocowe, zbudowane wokół moreli, jabłek i cytrusów. Nie jest to wino o wielkiej złożoności, ale w klasycznym mozelskim stylu jest bardzo udane i po prostu pyszne. (86/100)

Wina Weingut Boujong do Polski importuje Rafa-Wino, opisywanego rieslinga kupicie za 65zł tutaj.

Oba wina otrzymaliśmy do degustacji od Niemieckiego Instytutu Wina, za co bardzo dziękujemy!