Niech stanie się wiosna

Ten winny wtorek miał zakląć wiosnę i sprawić, że wreszcie porzucimy kurtki i witaminę D w pigułkach, a przynajmniej taki cel przyświecał Robertowi z Naszego Świata Win, gdy proponował nam ten wróciwszy ze słonecznej Italii, gdzie nie miał tutejszych pogodowych rozterek. To, że dziś nie wtorek, przemilczmy. Wiosnę mamy za to bez cienia wątpliwości!

Pędząc dzisiaj do Dwa przez cztery po butelkę wina na jutrzejszy Zlot Blogosfery żałowałem, że krótkie portki zostały w szafie. Pierwsze, co przyszło mi do głowy to, że zabieg się udał ze szwajcarską precyzją — blogerzy swoje wina odkorkowali i stała się wiosna.  Idąc tym tropem nasz wpis jest już kompletnie niepotrzebny, ale pomyślałem sobie, że słoneczny dzień aż prosi się o lekkiego Rieslinga, którym dołączymy do pozostałych piszących w tym zaklinaniu, aby wiosna zbyt szybko nie postanowiła zdezerterować. Ten wybór wydał się jeszcze bardziej oczywisty wziąwszy pod uwagę, że trwają właśnie coroczne Riesling Weeks, podczas których zapomnieć o Rieslingu się po prostu nie godzi. Połączyliśmy ze sobą te dwa fakty i stała się jasność, czy może raczej… zgasło światło?

Obok Leitz Out 2015 od jednego z bardziej uznanych i głośnych producentów Rheingau, Weingut Leitz, obecnie w rękach Joahnessa Leitza, nie sposób przejść obojętnie. Kto by się oparł czarnej rysunkowej etykiecie, krzykliwemu napisowi „Leitz Out” będącemu świetną grą słów i sloganowi „A Super-Sassy Riesling Spectacular!”, który nie pozostawia złudzeń, że to wino chce zawojować mój kieliszek? Ten przebojowy winiarz (zobaczcie zresztą jego stronę internetowa!) przez ostatnie 30 lat rozbudował swoje winnice z 2.6 do ponad 40 hektarów na najlepszych działkach w RheingauJego wina z pojedynczych działek są wybitne, ale Leitz Out to zupełnie inna bajka. To ma być z założenia wino bezpretensjonalne i frywolne, słodsza alternatywa dla popularnego i fantastycznie kulinarnego w pełni wytrawnego Eins Zwei Dry tego samego producenta. No i co tu dużo mówić – jest! Słodki, dojrzały owoc aż bucha z kieliszka.  Pełno tu ananasa, mango, cytrusów, są migdały i zielone jabłko, ale nie brakuje też charakterystycznej, kamiennej nuty. Świetny rocznik przysłużył się, bo obok bardzo dojrzałego, soczystego owocu jest też dużo ożywczej, miękkiej kwasowości. Wino ma sporo cukru resztkowego, ale kwasowość daje mu rześkiego kopa i przesuwa odczucie w ustach mocno w stronę wytrawności. Choć to w zamyśle codzienny Riesling, trudno zarzucić mu prostotę. Jest przenikliwy, bogaty i z każdym kieliszkiem odkrywa kolejne karty. Jeśli szukacie cichego, stonowanego, a już w ogóle jeśli w komplecie w pełni wytrawnego Rieslinga, to nie jest wino dla Was. Jeśli jednak chcecie puścić wodze fantazji i dać się ponieść tej feerii aromatów, bierzcie śmiało!

Pochodzenie wina: zakup własny autora (52zł, Dwa przez cztery). Importerem win Weingut Leiz są Winemates.

Pozostali blogerzy na winnym wtorku, który u nas wtorkiem nie jest, zakliknali wiosnę: