Winne Wtorki #7 — na zielono
Winne Przygody atakują Winnymi Wtorkami w siódmej odsłonie. Siedem jest, było i będzie moją szczęśliwą liczbą. Ostatnie Winne Wtorki opuściliśmy z powodu sesji — Primitivo w końcu zdegustowaliśmy, ale notki się (jeszcze?) nie doczekało, a wspomnienia wina coraz bardziej mgliste.
Tym razem na tapecie Grüner Veltliner, dzięki Pawłowi z Naszewina.pl. Bardzo nas ta nowina ucieszyła. Grüner Veltliner, wbrew zdaniom wielu, nie jest zbyt popularny, nie jest też zbyt łatwy do kupienia. Przynajmniej w Łodzi, gdzie kiedyś uparcie próbowaliśmy kupić butelkę i skończyło się na zamówieniu wysyłkowym. Skończyło się i tym razem — wino dostarczył sklep Wina.pl.
Ponieważ wino dojechało dopiero dzisiaj i degustujemy je niemal w biegu, naszą formę degustacji można nazwać… profanacją raczej nie, ale eksperymentem na pewno. Za kieliszek posłużył Glencairn Glass, którego używam do whisky. Nie jest to może kieliszek do wina, ale przepięknie koncentruje aromaty, uznaliśmy więc, że będzie dużo lepszy od pierwszej lepszej szklanki.
U nas na tapecie wylądowało wino włoskie. Ciekawa odmiana, biorąc pod uwagę, że najwięcej Veltlinerów w Polsce to dzieła austriackich winiarzy. Testowaliśmy Veltliner Valle Isarco 2006 z winnicy Valle Isarco we włoskiej apelacji Alto Adige Valle Isarco DOC.
Spostrzeżenia jak zwykle prezentujemy niezależnie.
Mati
Kolor intensywnie złocistomiodowy, z lekką opalizującą zielonkawą nutą. W nosie mieszanka mineralności, kwasowości i słodyczy z nutą beczki, ale na tyle łagodną, że wino nie sprawia wrażenia oleistego. Aromaty przywołują mi na myśl jabłko, limonkę, ananasa, grejpfruta i marakuję, z dominującym jabłkiem. Całość robi wrażenie lekko kwiatowe, ale brak mi doświadczenia, by opisać to sensowniej. Przyjemne jest to, że mimo 13% zawartości alkoholu, nie jest on wyczuwalny w nosie. Przy pierwszym łyku Valle Isarco atakuje delikatną mineralnością i dość silną kwasowością, również z dominującym zielonym jabłkiem. Wtóruje mu gorycz grejpfruta przeplatana z ananasową… i miodową słodyczą. Miód, którego nie potrafiłem doszukać się w nosie, manifestuje swoją obecność dość silnie na języku. Wino pełne i intensywne w smaku. Równowaga między kwasowością a słodyczą bardzo mi odpowiada. Z jednej strony rześkie, z drugiej okrągłe i wyraziste. Bardzo żałuję, że degustowałem je solo — potrafię sobie wyobrazić jak świetnie pasowałoby do sushi (z którym Veltlinera, podobnie jak Rieslinga, uwielbiam).
Wino bardzo mi smakowało. Śmiałe 88/100 i z przyjemnoscią do niego wrócę. Mogłoby jednak być odrobinę tańsze. Nie jestem przekonany, że 65PLN to adekwatna cena dla tej butelki.
Krzysiek
To wino z pewnością nietypowe, jednak nie odnalazłem w nim aż tyle ciekawych smaków i zapachów, co Mati. Zapach kwiatów i woń cytrusów zdecydowanie dominują – kompozycja jest nawet interesująca. Wino ma ciekawy i oryginalny posmak – wyraźnie czuję zapach ziół, co nie zdarza mi się zbyt często. Ogólne wrażenie dobre – 85/100, natomiast cena tej butelki jest jednak moim zdaniem zbyt wysoka – powinna ona oscylować w granicach 40-45 zł.