Wyrzeczenia i zagadki
Zbliżający się ślub potrafi skłonić człowieka do rozmaitych wyrzeczeń. Biorąc pod uwagę, że w niedawno kupionym garniturze zacząłem wyglądać niczym ciasno związany baleron, decyzja o ograniczeniu spożycia pokarmów wszelakich, która zapadła dwa miesiące przed ślubem, stała się faktem. Biorąc pod uwagę moje nie do wyplenienia lenistwo, wiedziałem, że jeśli będę musiał sam przyrządzać sobie posiłki, to moja przygoda z odchudzaniem skończy się szybciej, niż przygoda Cristiano Ronaldo z finałem Euro. Z pomocą przyszła dieta „pudełkowa”, czyli dostarczane codziennie rano pudełka zawierające posiłki na cały dzień. I wiecie co? Pomogło! Siedem kilo w dwa miesiące uważam za wynik całkiem niezły, zwłaszcza, że po drodze nie udało się uniknąć kilku pizz i paru imprez, tak więc mój żywieniowy celibat nie był kompletny.
Dieta pudełkowa, jak na razie, działa całkiem skutecznie. Nie da się jednak ukryć, że samo ograniczenie się do pudełek to nie wszystko. Odstawienie słodkich napojów, takich jak cola czy soki (dosładzane), nie stanowiło problemu, ale podejście do spożywania alkoholu również musiało ulec zmianie. Mówimy tu wszak o okolicach 100 kcal na jeden kieliszek, oczywiście pamiętając o różnicy pomiędzy rześkim Vinho Verde a Tokajem czy Sauternes. Tym bardziej, pamiętając, że powinienem w zasadzie unikać łączenia alkoholu z posiłkami z diety, postanowiłem sprawdzić z czym to się je? Czy dania, niezależnie od rodzaju, przygotowywane w specyficzny sposób (z możliwie jak najmniejszą ilością cukru i węglowodanów), będą sprawdzać się w znanych i sprawdzonych połączeniach z winami?
Oczywiście nie ma jednoznacznej odpowiedzi na tak ogólne pytanie, ale w przypadku niniejszego wpisu, można mówić o sukcesie! A w szranki stanęło dwóch godnych przeciwników – 5-putonowy tokaj Aszú Zsirai 2007 i dietetyczny sernik na zimno! Tak naprawdę, z punktu widzenia połączenia wina z tego rodzaju dietetycznym deserem, potencjalny problem stanowi niska zawartość cukru w tego rodzaju danych. Dania z pudełek bywają kwaśne, ostre czy też słone, ale prawie nigdy nie są słodkie, chyba, że wynika to z zawartych w posiłku owoców.
Oczywiście tokaj, podobnie jak inne wina słodkie, nie powinien być w trakcie diety spożywany zbyt często. Trzeba jednak przyznać, że decyzja o takim połączeniu była słuszna – serniczek nie „schował” się pod winem (czemu na pewno pomogły również truskawki), a balans kwasu i słodyczy został zachowany. Kalorii, dla własnego spokoju, nie przeliczałem.
Na zakończenie rozwiązanie zagadki, która jakiś czas temu pojawiła się na naszym Facebooku:
Czegoż to mógł dotyczyć ten śliczny pomidor malinowy? Ma on niewątpliwie związek z niniejszą notką, a konkretnie – z rzeczonym tokajem. Otóż dzień po degustacji wina z sernikiem, dopijałem ostatni kieliszek tokaju, jednocześnie szykując powyższego pomidora do spożycia. Jeden niewinny ruch ręką… i niestety większość zawartości kieliszka wylądowała na blacie, niemniej kilka kropli spoczęło właśnie na pomidorze. Wygląda, jakbym dopiero co go umył, a tymczasem krople te utrzymały się bez problemu aż do dnia następnego (z ciekawości postanowiłem zjeść pomidora dopiero wtedy). Ciekawe, co by takie Atelier Amaro powiedziało na nowy moment w karcie pt.:
Pomidor | Tokaj | Łzy bloggera
A tak przy okazji, ślub i imprezy udały się wspaniale, otrzymaliśmy świetne prezenty, wśród których, na naszą prośbę, dominowały oczywiście wina! Cenny materiał do kolejnych notek :).