Chardonnay z pędem winorośli

Dziś Winne Wtorki, wszyscy zapijają się różowymi winami z Grenache, my swojego jednak nie zdobyliśmy. Za mocno zasugerowałem się, że Grenache powinna być znaczna większość w kupażu i najbardziej oczywiste wybory nam umknęły, a przez plany majówkowego wyjazdu poszukiwania butelki gdzieś nam umknęły. Zamiast tego odkurzamy wino z włoskiej oferty Biedronki, które – u nas już tradycyjnie – pijemy prawie rok czasu po tym, gdy było dostępne w sklepach.

Italo Cescon Veneto Chardonnay 2014, które wtedy Biedronka wprowadziła do oferty, wyróżniało się na tle innych win… wyglądem. Do butelki wstążeczką przywiązana była gałązka winorośli. Ani wtedy, gdy otrzymaliśmy butelkę, ani teraz – gdy ją otworzyliśmy, nie wiem co o tym myśleć. Kojarzy mi się trochę ze złotymi sznurkami i innymi przyozdobieniami, które maja na siebie zwrócić uwagę tak, jakby zawartość nie mogła mówić sama za siebie.

Okazało się, że nie było jednak tak źle. Nos niezbyt oczywisty, choć Chardonnay czuje się od razu. Nieco cytrusów, trochę melona, wyraźna kiszonka i lekkie nuty warzywne. Raczej nie rozbuchane, ale – o dziwo – choć opis chyba tego nie sugeruje, całkiem przyjemne. W ustach tym bardziej pozytywne zaskoczenie, bo wino ma sporo ciała i sporo kwasu. Tutaj również wyłazi charakterystyczna nuta kiszonki, ale jest solidnie zbudowane i fajnie rustykalne, a przy tym długie i soczyste.

Czytając wpisy blogerów z chwili, gdy Biedronka przysłała to wino do degustacji, zastanawiam się, na ile zmieniło się w butelce przez te 8 miesięcy. Pite dziś podobało nam się, a jego cena z gazetki (niecałe 25zł) wydaje się, że była uzasadniona.

Pochodzenie wina: przesłane przez Biedronkę do degustacji