Prosecco inne niż wszystkie

Nie wiem jak Wam, ale mnie prosecco kojarzy się z codziennym, lekkim, przyjaznym bąblem. Nawet w przypadku co lepszych Prosecco di Valdobbiadene (bo o prostych Prosecco DOC nie mówię), choć oczywiście nie brakuje świetnych win, na myśl przychodzi mi głównie świeżość, rześkość, intensywne musowanie, krystaliczna czystość i bardzo wyrazisty owoc.

Szukając czegoś innego, bogatszego, bardziej subtelnego moje myśli kierują się w stronę szampana, franciacorty, czy nawet cavy. Loris Follador (nie mylić z Silvano, z którym nie są spokrewnieni) udowodnił mi jednak, że niesłusznie. Że zwrócenie się w stronę prosecco może przynieść dużo więcej, niż się spodziewałem.

W Casa Costa Piane, niewielkiej, bo raptem kilkuhektarowej winnicy w Santa Stefano di Valdobbiadene każdego roku powstaje tylko 50 tysięcy butelek. Winnicę prowadzi Loris z rodziną, ale sięgając do wieloletnich rodzinnych tradycji. Jak mówi, wino robi tak jak jego dziadek i pradziadek zwykli je robić. To jedno z niewielu prosecco wytwarzanych metodą ancestrale, czyli, mówiąc krótko, metodą szampańską. Wino, które wcześniej po fermentacji w stalowych tankach bez pozostawienia krzty cukru przez kilka tygodni leżakuje na osadzie, by następnie trafić do butelek, w których referementuje gazując się w sposób naturalny. Co więcej, etap dégorgement, czyli usunięcia drożdży z butelki, jest pomijany — wino tym samym pozostaje lekko zmętnione.

Wszystko to skutkuje prosecco zupełnie innym niż sobie zwykle wyobrażamy. Intensywna, wręcz słona mineralność i subtelne nuty chlebowe mieszają się ze skórką grejpfruta i zielonym jabłkiem. Wino jest niesamowicie wytrawne z mocno zarysowaną kwasowością, a wręcz lekką goryczą. Owoc przewija się w tle, ale nie gra pierwszych skrzypiec. Bąbelki, jako, że wino oznaczone jest jako frizzante i stopień nagazowania nie jest taki, jak win, których korkiem można zastrzelić wroga w chwili zagrożenia, są bardzo drobne i odświeżające.

Rustykalne to słowo, które chyba najlepiej opisuje to wino. Choćby dlatego, by zobaczyć, jak prosecco nie wymuskane na szerokie komercyjne wody może smakować, warto po tą butelkę sięgnąć. Nam się podobało. Chętnie piłbym takich prosecco więcej.

Pochodzenie wina: zakup własny autora (Winotake, 59zł)