Kwasy w stanie kompletnej równowagi
„173 gramów naturalnych cukrów i kwasy w stanie kompletnej równowagi” — takimi słowami na kontretykiecie przywitał nas Royal Tokaji Aszú 5-puttonyos 2009 z nowej oferty węgierskiej Lidla. Ostatnio rzadko trafiają nam w ręce dyskontowe wina, do Lidla sięgamy głównie po wybrane butelki z polecenia. Oferty węgierskiej jednak sobie nie odmówiliśmy, zwłaszcza po miłych wspomnieniach edycji zeszłorocznej.
Rok temu na półkach polskich sklepów tokaju aszú zabrakło, choć u Madziarów i na Słowacji były swobodnie dostępne. W tym roku Lidl nie zapomniał i o nas, wrzucając na półki 5-putniowe aszú od bardzo znanego, jak również cenionego producenta — Royal Tokaji. Cena 69.90zł zaiste atrakcyjna, zważywszy, że u regularnego dystrybutora kosztuje ponad dwukrotnie więcej. Szczególnie, że zgodnie z tym, co ustalił Wojtek Bońkowski, mamy do czynienia z tym samym winem, a nie drugą etykietą wyprodukowaną na potrzeby sieci Lidl, jak w niedawno dyskutowanym przypadku Patriciusa i tokaju dla Tesco.
Na tym, zależnie od punktu siedzenia, entuzjazm albo gaśnie, albo jedynie nieco słabnie. Rocznik 2009 nie był w Tokaju łaskawy, czego efektem jest niewielka ilość kwasu w winach w ogóle, a w tym konkretnym przypadku daje to o sobie znać dotkliwie. Raptem 8g kwasu przy 173 gramach cukru w moim mniemaniu daleko pada od tezy o „kwasach w stanie kompletnej równowagi”. Niejeden dużo słodszy 6-putniowiec może pochwalić się lepszą równowagą. Tutaj już drugi kieliszek wydał nam się solidnie zaklejający, choć uczciwie muszę przyznać: wcale nie było aż tak źle, jak wyobrażaliśmy sobie po przeczytaniu różnych recenzji z ostatnich kilku dni.
Z owocem też jest trochę jak z lizaniem lizaka przez papierek. Niby jest i morela i gruszka, mirabelka nawet, a do tego sporo miodu, ale czegoś brakuje. Częstokroć aszú lubię wąchać dłużej niż pić, tutaj mi tego brakowało. Aromat był dość nikły. W smaku, oprócz wspomnianego już pewnego niedostatku kwasu, ładne, ułożone, soczyste… tylko jakieś takie mało bogate. Znów — jak zazwyczaj po przełknięciu wspomnienie smaku pozostaje na długo i rozpływa się na podniebieniu, tak tutaj było nikłe i ulotne. Z jednej strony, przy położonym przez Royal Tokaji nacisku na tokaje aszú z pojedynczych parceli, niedostatki podstawowej etykiety nie powinny dziwić. Z drugiej, od 5-putniowego tokaju chciałoby się oczekiwać sporo więcej.
Czy warto? W tej cenie, w szczególności do słodkich deserów, moim zdaniem tak. Rzetelny tokaj, któremu nic poważnego nie dolega, po prostu nie jest wybitny. Równowagi nadal więcej niż w sporej części Sauternes. Brać skrzynkami? Nie sądzę, a przynajmniej ja odpuszczam. Dla osiągnięcia winnego absolutu? Zdecydowanie nie.
Pochodzenie wina: zakup własny autora (69.90zł, Lidl)