Kamień w kieliszku, czyli Granite 2013
„Mam ochotę na kamień w kieliszku” — słowa, które Tysia rzuciła kiedyś mimochodem przy kieliszku superowocowego verdejo, przypomniały mi się natychmiast, gdy przeglądając katalog Winoblisko zobaczyłem Muscadety z Domaine de l’Ecu. O winach Guya Bossarda wiele czytałem, ale nigdy nie wpadły mi w ręce. Butelka Granite 2013 bez zastanowienia trafiła do koszyka.
Myśląc o mineralności, pierwsze miejsce na ziemi, które przychodzi mi do głowy to właśnie Loara, a w szczególności Muscadet-Sèvre et Maine. Domaine de l’Ecu to niewątpliwa legenda tej apelacji. Choć od kilku lat winnica formalnie nie należy już do Bossarda, który przekazał pałeczkę Frederikowi Van Herckowi, obaj panowie po dziś dzień blisko współpracują i w winnicy i w piwnicy. Można śmiało rzec, że wina powstają wspólnie.
Podobnie jak Guy Bossard, Frederik w winnicy ma tak samo pedantyczne podejście do jakości. Zbiory są bardzo niskie, a atencja i szacunek względem natury ma wpływ na każdy ruch w winnicy. Ta idea, że tylko współpracując z naturą, a nie przeciwstawiając się jej, można stworzyć fantastyczna wina, przyświecała Bossardowi od zawsze. Domaine de l’Ecu od ponad 40 lat jest certyfikowaną winnicą organiczną, a od ponad 20 – biodynamiczną. Chociaż w duecie Frederik + Guy w ostatnich latach eksperymentują ze stylem win — od pewnego czasu w winnicy powstają wina również w amforach i beczkach — utarty kierunek zakorzeniony w filozofii obu winiarzy pozostaje bez zmian.
Muscadety w Domaine de l’Ecu są ściśle obrazem terroir. Guy Bossard zdecydował o winifikacji na podstawie gleby, na której rosną winorośle. Stąd też trzy podstawowe wina z l’Ecu to Gneiss, Orthogneiss i Granite, zawdzięczające swoje nazwy właśnie rodzajom podłoża. Co więcej, wszystkie przez wiele miesięcy leżakują na osadzie, zyskując dodatkową gładkość i złożoność . Wszystko to w połączeniu z charakterem szczepu melon de bourgogne, który sam w sobie będąc dość neutralnym, świetnie przyczynia się do pokazania terroir, składa się na niebagatelność win z Domaine de l’Ecu.
Granite 2013, jak nazwa wskazuje, powstało z owoców winorośli uprawianej na granitowej skale. Jeszcze zanim otworzyliśmy tą butelkę, mieliśmy wyobrażenia, jak może smakować. Mineralność w winie to chyba od zawsze temat burzliwych dyskusji, ale nam wyobrażenie sobie, że wino smakuje skałą, czy morską bryzą, nigdy nie wydawało się dziwne. Tutaj też sama nazwa rozbudziła wyobraźnię.
W nosie wino okazało się wyraźnie owocowe, czego aż tak się nie spodziewaliśmy. Cytrusy dały się wyczuć natychmiast, poganiane przez pokrzywę i nuty, które przywodziły na myśl chropowatą, lekko słoną skałę. W ustach mocno zaskoczyła kwasowość. Spodziewaliśmy się ostrej jak brzytwa, przeszywającej, ale wino było wyjątkowo krągłe i delikatne. Kwasowość oczywiście była dość wysoka, ale nie uderzająca. Tutaj już cytrusowa owocowość była mniej obecna. jej miejsce zajęły migdały, melon i bardzo ciekawe uczucie, które trudno jest opisać słowami. Granite 2013 był w ustach chłodny, ale nie dlatego, że był zimny — raczej dlatego, że osławiona mineralność grała zagrała partię solo. Jeśli ktoś jeszcze pamięta lizanie skał z lekcji geografii, przy kieliszku Granite wspomnienia ożywają.
Wiedząc już, czego się spodziewać, liczę, że uda nam się spróbować pozostałych win Bossarda obok siebie i porównać je ze sobą. Zwłaszcza, że ostatnimi czasy coraz częściej mamy ochotę właśnie na kamień w kieliszku.
Pochodzenie wina: zakup własny autora (Winoblisko, 65zł)