Zagubiony Cabernet Franc — Le Peuilles 2012
Dziś piąty wtorek marca, wyjątkowo więc — mimo dwóch tygodni od ostatniego wpisu z tego cyklu — nie jest to Winny Wtorek. Zarazem to świetna okazja, by wspomnieć o winie, którego nie zdobyłem na czas kilka tygodni temu, gdy pisaliśmy o Cabernet Franc.
Nasze pierwsze spotkanie z winami Olgi Raffault, legendy Doliny Loary, wspominamy niezwykle ciepło. Pokazał nam je Michał Poddany na jednej z komentowanych degustacji. Było to wtedy również nasze pierwsze spotkanie z brettem w winie, czyli nutami, które najprościej można nazwać aromatem końskiej stajni. Dla Olgi Raffault, która organiczną uprawę winorośli wyniosła do rangi mistrzostwa zanim to było modne, często używane określenie Królowa Stajni może być krzywdzące, jeśli ktoś niewtajemniczony nie wyczuje w tym mrugnięcia okiem. Dla tych, którzy kochają jej wina, może ono budzić tylko uśmiech. W winach Olgi, a obecnie jej wnuczki, Sylvie z mężem Ericiem, to perfekcyjnie wkomponowana wisienka na torcie. My zdecydowanie należymy do tych, którzy je kochają i chętnie do nich wracamy.
Znaczna większość win z Chinon powinno wypić się za młodu, ale Le Peuilles 2012, ze środka stawki w winnicy Raffault, podobnie zresztą jak podstawowe Les Barnabés i najważniejsze Les Picasses, zasługuje na to, by dać mu czas. My, sądzę, otworzyliśmy je zdecydowanie zbyt wcześnie. Lekka czerwona papryka w nosie, wyraźne nuty stajni, ale nie tak silne, jak pamiętaliśmy je z wcześniejszych roczników Picasses, soczyste czereśnie i porzeczki, a do tego delikatny tytoń i mokra ściółka. W ustach bardzo mocne i dość cierpkie taniny, które pewnie potrzebują jeszcze kilku lat, by złagodnieć. W ustach wysoka kwasowość i soczysty owoc wiśni i czerwonej porzeczki z intensywnie pieprznym finiszem daje dużo radości, ale całość wydaje się jeszcze nieco nieokrzesana.
Gdybyśmy nie zagapili się przy cabernetowym Winnym Wtorku, tamtejszy wpis na pewno byłby bardziej entuzjastyczny. Chinon, a zwłaszcza Chinon Olgi Raffault, to oblicze Cabernet Franc, które jako pierwsze kojarzy nam się z tym szczepem. Drugą butelkę otworzymy jednak dopiero za kilka lat 🙂
Pochodzenie wina: zakup własny autora (Klub Wino). Importerem win Olgi Raffault jest Mielżyński.