Tag: Cabernet Franc

Zagubiony Cabernet Franc — Le Peuilles 2012

Dziś piąty wtorek marca, wyjątkowo więc — mimo dwóch tygodni od ostatniego wpisu z tego cyklu — nie jest to Winny Wtorek. Zarazem to świetna okazja, by wspomnieć o winie, którego nie zdobyłem na czas kilka tygodni temu, gdy pisaliśmy o Cabernet Franc.

Czytaj więcej

Winny wtorek na szczycie piramidy

Gdy Kuba Jurkiewicz (blog Czerwone czy Białe?), ojciec założyciel Winnych Wtorków, poprosił nas o wybranie tematu na dzisiejszą edycję, wspominając mimochodem, że akurat we wtorek wypadają jego urodziny — jeszcze nie wiedząc, co wybierzemy, jednego byłem pewien: butelka musi być wyjątkowa! Winnym Wtorkom zawdzięczamy wiele. Poza możliwością poznania wielu świetnych ludzi, przede wszystkim motywację do pisania nawet, gdy wewnętrznie gdzieś nam ona umykała. Kuba — wszystkiego najlepszego! No i oczywiście, dzięki za Winne Wtorki! 🙂

Jako, że Kuba siedzi obecnie w Nowej Zelandii i częstokroć wspomina, że z dostępnością win wcale nie jest różowo, wybór win z tamtych rejonów wydawał się oczywisty, ale jednocześnie nieco oklepany. Wpadliśmy na pomysł, by dziś spróbować odkryć Nową Zelandię tą nieco mniej znaną, czyli wykreślić z listy wszystkie wina ze szczepów Sauvignon Blanc i Pinot Noir, dwóch największych koni pociągowych tamtejszego eksportu, a jednocześnie chyba najpopularniejszych i najbardziej kojarzących się z Nową Zelandią win w Polsce.

Poza tą dwójką — wszystkie chwyty dozwolone. Wina musujące? Ok! Spokojne? Ok! Czerwone, białe, różowe, wytrawne lub słodkie? Czemu nie! Po ostatniej wielkiej degustacji w Warszawie byliśmy jednocześnie pewni, że zadanie wcale nie jest wybitnie trudne, nikła dostępność Nowej Zelandii w ofercie polskich importerów to już bowiem przeszłość.

Czytaj więcej

Winnowtorkowy Cabernet Franc prosto z Włoch

Idąc za ciosem po ostatniej notce, a także zakupach, gdy Mati powiedział mi, że najbliższe Winne Wtorki są już jutro, a ich tematem jest Cabernet Franc, nie było ani chwili do stracenia. Tak się jednak złożyło, że Mati i Tysia swojej butelki również jeszcze nie zdobyli, tak więc postanowiliśmy się udać do najbliższego – od czasu naszej przeprowadzki w okolice przebudowywanej Łodzi Fabrycznej – sklepu, czyli Appellation – składu wina i oliwy.

Jak się okazało, ze zdobyciem czystej krwi Cabernet Franca nie było problemu (a i zaopatrzyliśmy się przy okazji w materiał źródłowy do kolejnych wpisów…), dzięki czemu mogliśmy wieczorem, przy kolacji, zmierzyć się z tym samym winem, pierwszy raz od dłuższego czasu razem, a jednak osobno (w sumie we cztery osoby). Było to zaiste doświadczenie niezwykle interesujące.

Czytaj więcej

Winne Wtorki #5 — Węgry zawitały do biura

Bieżący tydzień nie obfitował w wolne chwile. Ba, bieżący i poprzedni miesiąc w nie nie obfitował — projekty sypią się jak grad z nieba, a uczelnia nie popuszcza. Dzisiejszy Winny Wtorek można zatem nazwać pelnoprawną degustacją w warunkach bojowych, a wręcz w terenie.

Oba degustowane dziś wina piliśmy w biurze, w wirze roboty, bez możliwości oderwania się, by nad nimi pokontemplować w ciszy i spokoju. Wyjęliśmy je odpowiednio wcześniej z lodówki w laboratorium (i kawiarni jednocześnie), aby zyskało temperaturę zbliżoną pokojowej, ku zdziwieniu naszych biurowych kolegów i koleżanek. Jakiś czas później udaliśmy się do sali konferencyjnej, gdzie omawiając projekt zatopieni w pracy rozlaliśmy oba wina do… szklanek. W warunkach, gdzie nie mogliśmy znaleźć korkociągu, znaleźć kieliszki? Niedoczekanie. Tego do biura jeszcze nie kupiliśmy — trzeba koniecznie nadrobić braki. Zdziwione spojrzenia towarzyszyły nam przy tych butelkach dziś przez cały czas przygody z nimi.

Czytaj więcej