Dwa lwy, czyli krótko o winie, banku, lwach i pewnym znanym aktorze.
Jakiś czas temu zorientowaliśmy się z Matim, że podczas naszej ostatniej wizyty w Warszawie odwiedziliśmy Vinares, a zupełnie zapomnieliśmy o Winarium – sklepie należącym do znanego i cenionego polskiego (zgodnie z jednym z ostatnich wywiadów – ex-)aktora – Marka Kondrata. Skoro Mahomet nie przyszedł do góry, to góra przyszła do Mahometa – gdy tylko zauważyłem, że w Almie Winarium otrzymało osobny, gustowny, drewniany regał, postanowiłem wybrać jedną z kilku oferowanych butelek.
Mój wybór padł na De Leuwen Jagt Pinotage 2008 – propozycję rodem z Republiki Południowej Afryki. Nie było to moje pierwsze doświadczenie z tym szczepem – miałem okazję spróbować wino Golden Kaan (również z RPA) i było ono całkiem smaczne – niestety, wskutek jesiennej blogowej zawieruchy przepadło ono bezpowrotnie (zarówno na blogu, jak i na corkd.com).
Samo wino zasługuje na uznanie. Duża ilość tanin dobrze komponuje się z mocno jagodowo-porzeczkowym nosem, z wyczuwalnym delikatnym zapachem kwiatów. Połączenie tego wina z wołowiną w sosie własnym dało wręcz niewiarygodny (jak na tego typu jedzenie) efekt – dla takich chwil warto degustować wina! Jedyne, co nieco psuje moją opinię o tym winie to jego trwałość. Zdaję sobie sprawę, że profesjonalni sommelierzy i znawcy wina wino stojące dłużej niż 1 dzień uznają często za niezdatne do prawdziwego degustowania, jednak – powiedzmy sobie szczerze – nie zawsze mamy ochotę opróżniać całą butelkę w ciągu jednego dnia. Jeśli więc wino całkiem dobrze radzi sobie z „próbą czasu”, należą mu się dodatkowe słowa uznania. W przypadku tego wina owa próba wypadła kiepsko. Z drugiej jednak strony, podejrzewam, że w normalnych warunkach wino to nie postałoby u mnie tak długo – jest ono bowiem niezwykle smaczne. Koniec końców – ocena 86/100, 35 zł, Winarium/Alma.
Na koniec – mała ciekawostka. Zarówno na etykiecie tego wina, jak i w logo pewnego znanego banku widnieje lew. Przypadek? 😉
Niebawem skosztuję drugie wino sygnowane przez Winarium – chilijski blend Syrah/Malbec o nazwie Botalcura. Zapowiada się interesująco 🙂