Winne Wtorki — Merlot z Izraela
U nas — to chyba niedługo stanie się naszą świecką tradycją — winne wtorki znów w środę. Za przewodem Andrzeja z bloga Pora Na Wino tym razem piliśmy wina z Izraela. Kraju, który zbyt mocno u nas nie jest kojarzony z winiarstwem, nie jest też zbyt mocno reprezentowany na sklepowych półkach.
W pierwszej myśli chcieliśmy sięgnąć po butelkę jednego z win od Yardena, które dostępne są w Łodzi zarówno detalicznie, jak i w restauracjach. Trochę z gapiostwa, trochę z wygody, a trochę też z ciekawości poszliśmy inną drogą. Do karafki (jak się potem okazało, był to świetny pomysł) trafił Vivo Merlot 2007 z winnicy Chillag z Górnej Galilei.
Dla Vivo przelanie do karafki to nie tylko miły akcent, ale wręcz konieczność. Choć to czysty Merlot, jest dość potężny. Przy ponad 14% alkoholu i swojej masywności, godzina na powietrzu bardzo go ugładziła. Jak na początku atakowało dość cierpkim i mocnym garbnikiem i aromatami wręcz pieprzno-skórzanymi, tak po chwili odkryło fantastyczny i soczysty owoc. Dojrzała słodka wiśnia, suszona śliwka, jeżyny i nuty kawowo-czekoladowo-dymne. Wyraźna kwasowość pozwoliła utrzymać świeżość. Tak w ustach jak i w nosie wino bardzo intensywne, ale wcale nie męczące. Alkohol ładnie ułożony nie wybijał się, a kolejne kieliszki dawały dużo przyjemności. Zakup zdecydowanie udany.
Pochodzenie wina: zakup własny autora (Kondrat Wina Wybrane, 52zł)