Opadnięta kruszonka

Podobno sukcesy osiągnięte przypadkiem powtarza się najtrudniej. Do dziś pamiętam, jak pewnego dnia w domu rodzinnym roztaczał się wspaniały aromat pieczonego ciasta, mama wyjęła z pieca placka drożdżowego z kruszonką i ku zaskoczeniu wszystkich okazało się, że kruszonka opadła na dno ciasta, zamiast pozostać na górze. Jednym z pierwszych, jak nawet nie pierwszym, okrzyków mamy było: „Zakalec!”. Wyraźnie nie była zadowolona z efektu. Ja natomiast — wprost przeciwnie. Nie zapomnę smaku wilgotnego spodu drożdżowca o chrupkości i słodyczy kruszonki, który mlaskał i rozpływał się w ustach. Odrobina domowych powideł śliwkowych na wierzch i przysłowiowe niebo w gębie stawało się faktem. Sęk w tym, że sukces okazał się niepowtarzalny. Każda kolejna kruszonka uparcie zostawała na wierzchu i nie chciała opaść, a mnie nie dane już było spróbować smaku, który tak utkwił mi w głowie.

Dokładnie taki jak wspominkowe ciasto jest Deneufbourg Marselan Cotes Catalanes 2010. Czysty jednoszczepowy marselan z Rousillon z portfolio łódzkiej Reservy. Kojarzy mi się z ciastem drożdżowym z opadniętą kruszonką i śliwkowymi powidłami, z domem i podwieczorkiem. Soczysty, intensywny i świeży owoc bez krzty zmęczenia i ugotowania, wsparty fajnym ciałem, miękkimi taninami i sporą kwasowością. Śliwka, poziomka, czerwona porzeczka, a nad wszystkim w nos wierci delikatna nutka końskiego łajna, która bardzo mi się w tym zestawie podoba i dodaje charakteru. Długie, okrągłe, ale lekkie i nienachalne. Wino, do którego chętnie będę wracać i bardzo chcę spróbować z jedzeniem — choć na pewno nie odmówię kieliszka, ba!, butelki, solo. W jego przypadku sukces nie był przypadkiem — kolejne butelki są tak samo dobre!


Pochodzenie wina: zakup własny autora (43zł, Klub Wino)