Wine Boyz Band: Nasze wina to w pewnym sensie covery #wywiad
Wine Boyz Band, wspólny winiarski projekt Kuby Lorka i Szymona Rzeźniczka, zwrócił moją uwagę wczesną wiosną — to wtedy na Facebooku pojawiło się zaproszenie na premierę pierwszych butelek sygnowanych Wine Boyz Band w krakowskim Wino Kawa Oliwa. Zaproszenie brzmiało:
Długo czekaliśmy na tą chwilę. Mamy przyjemność zaprosić Was na wyjątkową premierę win stworzonych przez dwójkę przyjaciół z Wineboyz. Kubę Lorka znacie z Restobar Ogień i Koziarni w Pogorzanach w Beskidzie Wyspowym. Szymon Rzeźniczek związany jest z Winecraftem i Wine Barem Lustra. Obaj mają doświadczenie w produkcji win, cydrów i nie tylko. Połączyli siły, aby w oparciu o wysokiej jakości owoce z renomowanych, europejskich winnic stworzyć autorskie interpretacje. Pierwsze dwie butelki to biały i pomarańczowy cover grüner veltlinera zrobiony z owoców od Toniego Zöhrera.
Znając obu chłopaków osobiście — Kubę z Ognia, a Szymona jeszcze z czasów inicjatywy Winnych Wtorków i jego autorskiego (nieistniejącego już) bloga Dolina Mozeli — nie mogłem odpuścić spróbowania efektów ich pracy.
Butelki u Tomasza Wagnera w Wino Kawa Oliwa zamówiłem niezwłocznie. Odwiedzenia premierowego wieczoru i pogadania z chłopakami osobiście niestety nie udało mi się zgrać czasowo.
Tu też zaczęły się drobne schody, bo wina — a jakże — pyszne! Ale owiane niemałą tajemnicą lub, jak kto woli, funkcjonujące w opcji „kto ma wiedzieć ten wie”. Piszę to oczywiście z przymrużeniem oka, ale Wine Boyz nie mają jeszcze strony internetowej a ich profile w mediach społecznościowych życiem tętnią… umiarkowanie. Swoją wiedzę o tym, co właściwie nalewam do kieliszka, składałem ze strzępów publicznie dostępnych informacji. Spodziewałem się, że fala materiałów na temat projektu chłopaków przetoczy się przez winiarską część internetu. Tymczasem pierwszy szerszy tekst na temat projektu Wine Boyz Band autorstwa Maćka Nowickiego ukazał się na Winicjatywie dopiero w lipcu, kilka miesięcy po premierze.
Dlatego też, nie przedłużając, zapraszam Was do przeczytania wywiadu z Szymonem Rzeźniczkiem o Wine Boyz Band.
Każdy z Was zaangażowany jest w liczne projekty związane z winem i cydrami. Ty w Winecraft i Cydr Swoszowicki, a dawniej Lustra. Kuba w liczne projekty Piwnicy Lorków. Skąd pomysł na ten duet i kolejną, niezależna markę?
Pomysł wyszedł naturalnie, spontanicznie wręcz. Znamy się parę dobrych lat, godziny spędziliśmy rozmawiając przy barze w Lustrach. W czasie pandemii, kiedy cała gastronomia zwolniła odświeżyliśmy sobie i zmodyfikowaliśmy nasze piwowarskie zaplecze. To był kolejny pretekst do rozmów i chęci zrobienia czegoś razem. Mamy różne doświadczenia z winem. Kuba od lat wrośnięty jest w robienie wina. Rodzina Lorków prowadzi własną winnicę, dysponują cydrownią i piwnicą winiarską. Są w Polsce pionierami, jeśli chodzi o produkcję win musujących metodą klasyczną. Natomiast u mnie zawsze to była pasja podpierana też biotechnologicznym wykształceniem. Miałem okazję pracować i uczyć się w zagranicznych projektach winiarskich. Nie chcieliśmy również robić kopii tego co tworzymy w naszych indywidualnych przedsięwzięciach, tak jak wspomniałeś – z mojej strony Cydr Swoszowicki (prowadzę go razem z Tomkiem Wagnerem), a jeśli chodzi o Kubę to szerokie portfolio Piwnicy Lorków – cydry i wina.
Wiedzieliśmy również, że warto wykorzystać nasze znajomości, doświadczenie i zrobić coś zupełnie innego, niż do tej pory w Polsce. Pozyskać owoce od winiarzy zagranicznych, z krajów z rozwiniętą tradycją i kulturą winiarską. Po pierwsze, aby móc pracować na materiale niedostępnym u nas, a po drugie, żeby zrobić własną interpretację win, które znamy od lat. Bo też Ci winiarze nie są przypadkowi.
Wina robocie z owoców pochodzących z zagranicznych winnic – Toni Cover to grona zbierane u Toniego Zöhrera w Austrii. Dobrze pamiętam jego wina z Luster. Jakim kluczem kierujecie się wybierając winnice? Czy to będą w większości Wasi przyjaciele i winiarze, z którymi współpracowaliście wcześniej?
No właśnie tak. Nazwa Wine Boyz Band wzięła się stąd, że jesteśmy zespołem, który robi interpretację winogron pochodzących od znanych producentów. Nasze wina to w pewnym sensie covery. Podejmowanie współpracy z ludźmi, których znamy (często wiele lat) i lubimy ma w tym przypadku sens. Wiemy czego się spodziewać czysto technicznie po winogronach z ich winnic. Mamy zaufanie i ogromny szacunek do tego co robią przez cały rok, my korzystamy w dużej mierze z wyników tej pracy, którą oni wykonują w winnicy. Nie wyobrażamy sobie tutaj przypadkowości.
W jakim stopniu uczestniczycie w życiu winnicy i zbiorach gron, które trafiają do Waszych win?
Oczywiście nie jesteśmy w stanie być na winnicy, z którą współpracujemy cały czas. Nie ma takiej możliwości ani potrzeby. Oczywiście jesteśmy stale w kontakcie z winiarzami, wiemy co się dzieje w terenie oraz jakie są potencjalne zagrożenia w danym roczniku. Jeżeli chodzi o same zbiory to staramy się zbierać sami lub z niewielką pomocą. Dla nas to duże przedsięwzięcie, bo oprócz samych zbiorów, to zawsze wiąże się to z natychmiastowym, nocnym transportem winogron (kilkaset kilometrów) oraz ich przerobem w Piwnicy Lorka.
Winifikujecie u Lorków, a w pierwszym projekcie z Tonim jedno z win to pomarańczka z amfory, z której użycia Piwnica Lorka jest świetnie znana. Czy taki duet – wino „czyste” i z amfory – to para kontrastów, która będziecie kontynuować? Czy są inne kierunki, które chcecie eksplorować?
Właściwie to Toni Cover Orange nie powstaje z wykorzystaniem kwewri. Toni Cover to zarówno w wersji białej jak i pomarańczowej grüner veltliner (poziom jakościowy ortswein / village) z Weingut Zöhrer w Krems. Orange macerowany był dwa tygodnie na skórkach w kadzi. Natomiast w amforze powstawało inne nasze wino, kupaż merlota i cabernet sauvignon z winnicy Imre Kaló. Co do kierunków i trendów, którymi chcemy podążać to mamy otwarte głowy. Oczywiście w pewien sposób determinuje to owoc, którym dysponujemy. Rozmawiamy o tym, co jest możliwe do uzyskania, jakie chcielibyśmy, żeby dane wino było. Nie chcemy jednak naginać natury. Obydwaj od lat jesteśmy związani z bardziej naturalnym, autentycznym spojrzeniem na powstawanie win i cydrów. I tego się chcemy trzymać.
Był Toni, butelki zaraz się skończą… czy uchylicie rąbka tajemnicy na temat kolejnego projektu?
O tak, białe wino praktycznie nie jest już dostępne w dystrybucji. Oczywiście zachowaliśmy sobie niewielkie archiwum na różnego rodzaju wydarzenia, jak również, aby obserwować jego potencjał dojrzewania. Pomarańcz z kolei, której było dwa razy więcej, także bardzo dobrze się sprzedaje. W tankach wciąż pozostaje wspomniany już wcześniej kupaż merlota z cabernetem. Większość tego wina spędziła jakiś czas w gruzińskiej amforze, czyli kwewri. W zanadrzu mamy jeszcze leánykę, również od Imre Kaló z Szomolya (koło Egeru). Winogrona te pochodzą ze starych krzewów, do tego w tym roczniku (2022) były w 100% dotknięte szlachetną pleśnią. Większość tego wina będzie wypuszczona w wersji wytrawnej. Bardzo niewielką partię jednak zabutelkowaliśmy jako wino słodkie, ale nie znajdzie się ono w regularnej sprzedaży.
Wine Boyz to bodaj pierwszy polski projekt winiarski niezwiązany z własną winnicą, ani z polskimi winnicami w ogóle – ale winemakerzy robiący wina gron kupowanych od innych winiarzy to na świecie temat znany i praktykowany. Powstaje tak wiele win wybitnych i arcyciekawych. Czy to sposób działania stojący w sercu Waszego pomysłu na Wine Boyz, czy tylko rozgrzewka i jeden z etapów rozwoju?
Na pewno rdzeniem naszego działania jest właśnie proces polegający na współpracy między sobą oraz z winiarzami, od których pozyskujemy owoce. Cieszymy się, że możemy to w jasny sposób komunikować, że nawet nasze etykiety o tym mówią (na etykietach znajduje się zawsze podpis winiarza z którym pracujemy oraz nasze podpisy jako autorów wina). Mamy oczywiście kilka pomysłów na rozwój i zwiększenie skali, a przede wszystkim portfolio. W grę wchodzi piwo, co testowaliśmy już, na niekomercyjną skalę, ale powoli dojrzewamy, żeby wyjść z tym szerzej. W kręgu naszych zainteresowań jest również cydr, ale oczywiście nie chcemy kopiować stylistyki ani Piwnicy Lorka, ani Cydru Swoszowickiego.
Wine Boyz to nie tylko wino, ale też piwo – powiesz proszę kilka słów na ten temat? Co jest główną klamrą spinającą Wine Boyz, jeśli nie samo wino? Czy myślicie o jeszcze innych alkoholach?
Tak jak wspomniałem wino jest tutaj dla nas najważniejsze. Możliwość eksploracji owoców, terroir, rozwiązań produkcyjnych jakie daje nam używanie winogron od znanych winiarzy oraz pracy w przetwórni, w której mamy 100% kontroli nad każdym etapem winifikacji. Jest też oczywiście pretekstem do kontaktu z fajnymi ludźmi, bardzo dużo uczymy się od winiarzy z którymi pracujemy i których odwiedzamy. I oczywiście, cydr, piwo, być może jeszcze inne alkohole także nas interesują i jeśli wszystko pójdzie dobrze rozwiniemy się również w tą stronę. W Piwnicy Lorka buduje się destylarnia, nie moglibyśmy tego nie wykorzystać. Jeżeli chodzi o piwo, to od ponad 10 lat warzę w warunkach domowych, natomiast od 2020 roku, razem z Kubą Lorkiem (oraz kilkoma kolegami) sprawdzamy nasze możliwości, receptury i zwiększamy skalę. Są oczywiście style, które lubimy i w których czujemy się pewnie. Gose, polski pils, czy też stout należą do naszych ulubionych. Wszystko przed nami, natomiast jeżeli chodzi o komercjalizację piwa, to raczej nastawiamy się na ograniczoną skalę, wręcz restauracyjną formułę, a nie szeroką dystrybucję.
Wasze butelki, których liczba jest ograniczona, można znaleźć w Ogniu, krakowskim Wino Kawa Oliwa i zaprzyjaźnionych wine barach i restauracjach – czy tutaj kierujecie się jakimś konkretnym kluczem, np. regionalnym, czy chcecie trafić z Wine Boyz Band do szerszego grona odbiorców?
Z całą pewnością Restobar Ogień (który należy do Kuby) jest jednym z najważniejszych miejsc, gdzie możecie znaleźć nasze wina. Sprzedaż „wokół komina” ma sens, a przetwórnia znajduje się dosłownie 200 metrów od Ognia. Tam, również można nas spotkać, porozmawiać, poznać zarówno nasze produkty, jak i nas samych, co jest zawsze dla nas najfajniejszym sposobem kontaktu.
Kraków, w tym takie miejsca jak Wino Kawa Oliwa (czyli Wineconcept), ale też Miro – winiarnia i sklep, Spoko Pub, Naturaliści, Trzy Cztery Wine, czy Bałtyk są dla nas ważne, bo w pewnym sensie Kraków agreguje ludzi ceniących naturalne i niskointerwencyjne wina. Znamy tych ludzi, wielu z nich kibicuje naszemu projektowi i aktywnie go wspiera.
W Warszawie dopiero raczkujemy, ale można znaleźć nasze etykiety chociażby w Rauszu na ul. Wilczej. Obecnie brakuje nam skali produkcji, żeby być szerzej dostępnym. Z założenia też Wine Boyz Band bazuje na produkcie niszowym, którego nie można znaleźć w każdym miejscu.
Dzięki! Plany Wine Boyz Band brzmią bardzo ekscytująco i na pewno będę je uważnie obserwował. Na zakończenie, powiedz proszę: jak najlepiej śledzić Wasze poczynania, żeby nie przegapić kolejnych projektów?
Najlepiej śledzić nasze społecznościówki: Facebooka, ale przede wszystkim Instagrama. Zapraszamy też do Ognia, jak również na liczne wydarzenia i pop-upy z naszym udziałem.
Wspomniane w pierwszej części tekstu dwie butelki, które trafiły w moje ręce, to grünery veltlinery z owoców Toniego Zöhrera z Krems — winiarza, którego wina często gościły w prowadzonych przez Szymona Lustrach (w tym zrobiony specjalnie dla Luster Zöhrer Lustra 2021, którego bardzo ciepło wspominam i zdaje się być ciągle dostępny w sprzedaży).
Toni Cover 2022, wyciskany był razem z szypułkami i dojrzewał kilka miesięcy na osadzie w stali. To bardzo klasyczny grüner, pachnący brzoskwinią, morelą, cytrynami, żołtymi jabłkami i białym pieprzem, z lubczykową, ziołową nutą. Żywe, orzeźwiające, ale ze sporą kremową materią. W swojej „piknikowej” wręcz potoczystości bardzo wdzięczne, bogate, ze świetną równowagą. (87/100, 120zł)
Drugiego, Toni Cover Orange 2022, posądzałem o dojrzewanie w amforze (co przy Kubie maczającym palce w tych winach wydało mi się naturalne) — co Szymon w wywiadzie zdementował. To efekt 14-dniowej maceracji na skórkach i dalszego dojrzewania również w stalowych zbiornikach. Aromatycznie dużo bogatszy od swojego klasycznego odpowiednika — pojawiają się nuty suszonych jabłek, jaśminu, jałowca, akcenty herbaciane. Budowa podkręcona lekką taniną jest natomiast zaskakująco lekka i zwiewna. Wino ma jedyne 10.5% alk. i plasuje się po stronie win lekko muśniętych maceracją, niż wymagająco „pomarańczowych”. Traci jednak nieco orzeźwiających i kremowych cech swojego klasycznego odpowiednika. (86/100, 120zł)
Wina zakupicie m.in. w sklepie internetowym lub stacjonarnym Wino Kawa Oliwa, ale też w miejscach współpracujących z Wine Boyz Band (wymienione wyżej).
Pochodzenie win: zakup własny autora.