Skarpa Dobrska: co przynosi 2021?

Skarpa Dobrska, winnica prowadzona przez Sylwię Herbsztajn-Będkowską i Leopolda Będkowskiego wraz z rodzicami Sylwii, to producent, którego darzymy dużą sympatią i sentymentem. Sylwię i Poldka poznaliśmy przy okazji prowadzonej przez nich degustacji w nieistniejącym już winebarze Dwa przez cztery, o której entuzjastycznie pisaliśmy w tekście Zawilec, wawrzynek i bluszcz, czyli Skarpa Dobrska. Choć winnica mieści się w Małopolskim Przełomie Wisły, w Dobrem niedaleko Kazimierza, wina od zawsze powstają w Rawie Mazowieckiej. Tym samym, zaliczamy Skarpę do producentów dla nas, łodzian, lokalnych.

Nasze sentymenty nie opierają się jednak na lokalnym patriotyzmie, czy wyłącznie na sympatii do Sylwii i Poldka — konsekwentnie uważamy Skarpę Dobrską za jeden z najciekawszych polskich projektów winiarskich, co udowadniają nam kolejne roczniki. A z tymi Skarpa nigdy nie miała łatwo, ani życiowo, ani klimatycznie: jak nie przymrozki, to kradzież winogron; jak nie problemy z dojrzałością, to barometr odchylony w drugą skrajność z trudnym do okiełznania alkoholem i cukrem. Mimo tego rollercoastera, Sylwia i Poldek zawsze znajdowali wyjście z sytuacji, eksperymentując ze stylistyką win najlepiej ustawiającą się „z wiatrem” w danym roku, a ich wina zawsze były dla nas jasnym punktem na winiarskiej mapie Polski. Wspominamy świetnego różowego zweigelta z 2018; naszego pierwszego polskiego grünera veltlinera; gęstego, perfumowanego i korzennego gewürztraminera w 2019, czy zawsze udanego, choć utrzymywanego w różnej stylistyce, johannitera. A to tylko wycinek, bo dobrych bądź bardzo dobrych win ze Skarpy degustowaliśmy znacznie więcej.

Jednym z patentów w arsenale Skarpy Dobrskiej jest cierpliwość, która w przypadku niełatwego rocznika 2021 zaowocowała premierą białych win z tego rocznika dopiero na początku bieżącego roku. Pisała o nich już krótko Tysia przy okazji relacji z łódzkiego festiwalu Polisz Wino, ale dużo pełniejszy obraz dała nam spokojna degustacja tych butelek w domowym zaciszu. Obok trzech win z 2021 spróbowaliśmy też zweigelta z 2019 roku, który swoją (też cierpliwie wyczekaną) premierę miał zeszłej jesieni, jak i pinot gris z tego samego rocznika.

Do johannitera Sylwia z Poldkiem od zawsze mają rękę. Nie mogę sobie przypomnieć żadnego ich wina z tego szczepu, na które bym kręcił nosem. Nawet gdy jego stylistyka przesuwała się mocno w stronę półwytrawności (tak było w 2019 roku), cukier szedł w parze z solidną strukturą i kwasowym kręgosłupem. Tym razem mamy powrót do wytrawności, z odrobiną cukru resztkowego nieco zaoblającą charakter tego wina. Rześki, owocowy nos zielonego jabłka, białej porzeczki, skórki cytrynowej i pestki dopełniony jest ziołami i mokrym kamieniem. W ustach solidna kwasowość, alkohol utrzymany w okolicach 12%. Owocowy charakter współgra z mocną, kamienną strukturą. Długie, soczyste i intensywne w smaku. Bodaj najlepszy johanniter w historii Skarpy. (88/100, 69 zł)

W przypadku rieslinga bardzo cieszę się, że ten rocznik dostał prezent w postaci dłuższego czasu w piwnicy. Tym samym temat potężnej kwasowości na jeszcze skromnych aromatycznie posadach mamy z głowy. Typowy dla odmiany nos pełen grejpfruta, zielonych jabłek, białych kwiatów i mokrego kamienia uzupełniają nuty dojrzałej moreli. Balans kwasowości i cukru ustrzelony w punkt, z cukrem wyraźnie wyczuwalnym i kontrującym kwas, ale nie przesuwającym tego wina nadto w rejony pólwytrawności. To świetny ruch, bo naszym rieslingom do strzelistej struktury w pełni wytrawnych rieslingów z Niemiec jeszcze nieco brakuje, a odrobina cukru dodaje odczucia pełni i intensywności. Usta jabłkowo kamienne, z grejpfrutową goryczką i lekko pikantnym, ziołowym finiszem. Już teraz dobrze ułożone i dobre do picia, ale chętnie dałbym mu jeszcze kilka lat. (87/100, 109 zł)

Skarpowy Cerasus, czyli gewürztraminer, w każdym roku pokazuje nieco inną twarz. Po zaskakująco zwiewnym 2019 i nieco wręcz zbyt przysadzistym 2020, tym razem mamy wino stojące gdzieś po środku. Aromatyczny nos różanej konfitury, liczi i nut muszkatowych nie pozostawia wątpliwości co do szczepu. Ale zamiast dusznej perfumy, całość odświeżają nuty cytrusów, gruszek i grejpfruta. Wytrawny, ze średnią i orzeźwiającą kwasowością, ale też solidną strukturą, niezbyt tłustą fakturą i utrzymanym w ryzach alkoholu (13%), będzie świetnym kompanem w kuchni. W ustach rześkie, owocowe, z różaną konfiturą i mocno pikantnym finiszem. (87/100, 109zł)

Po wyczekanym 2021, wróciliśmy do Daphne, czyli pinot gris, w nieco dojrzalszym wcieleniu. W porównaniu z reslingami, czy johanniterami, to stylistyczna waga ciężka. Gęste, perfumowane, aż nieco duszne: liczi, skórka grejpfruta, dojrzałe brzoskwinie i morele, białe kwiaty, pomada cukrowa z białego mazurka. Przy 14% alkoholu i bardzo intensywnym aromacie, zaskakująco dużo w nim kwasu, a wino jest po zdecydowanie wytrawnej stronie. Usta krągłe, owocowe, morelowo brzoskwiniowe, z orzeźwiającą nutą skórki grejpfruta. Tłuste, cieliste, długie i intensywne w smaku. Te kilka lat zdecydowanie mu się przysłużyło! (88/100)

Od jakiegoś czasu, gdy myślę o polskich czerwonych winach, to w gąszczu opcji najbliżej mi do pinot noir i zweigelta. Adonis 2019, uczestnik tegorocznego finału Polskich Korków 2023, tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu. Dojrzewany przez 12 miesięcy w beczce z dębu francuskiego pachnie wiśniami, malinami, jagodami i odrobiną śliwki, ale to wszystko przyprawione jest goździkami i czarnym pieprzem. Beczka jest wyraźnie wyczuwalna, ale i świetnie wtopiona. Drobna, zwarta tanina i wyrazista kwasowość dobrze gra z dość zwiewnym, szczupłym ciałem i bardzo owocowymi ustami zdominowanymi przez wiśnię, owoce leśne i pieprzną pikantność. Eleganckie i pokazujące dużą klasę. (87/100, 109zł)

W każdym z przypadków cierpliwość się opłaciła. Wina z 2021 już na dzień dobry pokazały się ze świetnej strony i mają przed sobą potencjał na sporo więcej, więc warto włożyć je do piwniczek — ale już teraz dają dużo przyjemności. Opóźniona premiera zweigelta też bez wątpliwości przyczyniła się do bieżących wrażeń. Niedługo spodziewamy się kolejnego rocznika, 2022, który po kilku trudnych latach dał wreszcie winiarzom odetchnąć i zapowiada się fantastycznie (a u Skarpy powróci wraz z nim grüner veltliner). Z ciekawością wyczekujemy też kolejnych roczników win Sylwii i Poldka, którzy od niedawna urzędują już na stałe w Rawie Mazowieckiej, zamykając tym samym rozdział ciągłych podróży między Warszawą, Rawą a Dobrem. Choć, jak mówią w wywiadzie Inki Wrońskiej, na razie nie rozważają zamieszkania przy winnicy — to zawsze jeden przystanek mniej. Jak istotny, czas pokaże!

Pochodzenie win: zakup własny autora.