Bońkowskiego z Poddanym bitwa na chłopskie archetypy
Degustacje komentowane w łódzkim Klubie Wino to na naszym niewielkim winiarskim poletku nie lada gratka. Zwłaszcza, że poza świetnymi winami zawsze warto wybrać się na nie dla prowadzących. Tym razem, w roku, w którym Klub Wino świętuje swoje pięciolecie, spotkaliśmy się w sali wypełnionej do granic swoich możliwości. Zarówno Michał Poddany jak i Wojtek Bońkowski niezależnie od siebie przyciągają sporą publiczność, a co dopiero, kiedy spotykają się we dwóch na jednym ringu.
Ringu, bo konwencją wczorajszej degustacji była bitwa między Francją a Włochami. Ku zdziwieniu wielu, Wojtek, znany ze swojego zamiłowania do win włoskich, stanął w szranki broniąc Francji, zostawiając Michałowi odpieranie ataków na włoskie winiarstwo. Jako, że wszystkie chwyty dozwolone, Michał nie pozostawał oczywiście dłużny. Chłopaki raz po raz wbijali sobie celne szpilki, próbując nokautować na każdym kroku.
Obaj wystawili do bitwy butelki, które miały w założeniu być do siebie zbliżone stylistycznie, choć wina tak sobie bliskie w idei były jednocześnie niesamowicie odległe w praktyce. W pierwszej rundzie w reprezentacji Włoch do walki stanął Weissburgunder, lub bardziej po naszemu — Pinot Bianco — z Górnej Adygi od Hofstattera. Wojtek bronił się podstawowym Chablis od Bernarda Defaix. Starcie lekko ananasowego ziołowego Pinota, super świeżego, aromatycznego, ze skórką zielonego jabłka i soczystym kwasem w ustach z Chablis, które zaczęło w kieliszku otwierać się już po ogłoszeniu werdyktu, skończyło się dla frakcji francuskiej porażką, acz mniejszą, niż przewidywałem. Głosy rozłożyły się niemal po równo, a tnący jak brzytwa kwas, chłód w ustach, dość zamknięty, nieco perfumowany i anyżowy nos znalazł wielu zwolenników.
Gorszą porażkę poniósł przepyszny, dość modernistyczny w stylu burgundzki Pinot Noir od Frederica Magnien. Jego i tak bardzo bogate i przyjazne jak na Burgundię nuty truskawki, poziomki, dojrzałych czereśni, pełne usta i bardzo owocowy, a mniej intelektualny charakter totalnie uległy pod naporem włoskiego Nebbiolo Langhe z Cordero di Montezemolo, uderzającego owocem bez ceregieli prosto w twarz. Dojrzała wiśniowa konfitura, dereniowo-pieprzny nos, potężna kwasowość i dość suchy, zielony garbnik zmiażdżył nieco koronkową Burgundię nie zostawiając jej żadnych szans.
W ostatniej rundzie wielka nadzieja dla Francji, bo jak wino z Doliny Rodanu może się komukolwiek nie spodobać? Zwłaszcza takie wino jak Domaine de la Janasse Cotes du Rhone Villages od producenta, którego Chateauneuf-du-Pape zdobyło Parkerowe 99 punktów. Śliwka, aronia, nieco cynamonu, pieprzu i skóry. W ustach pluszowe, ani wiele kwasu, ani wiele taniny, za to ogromna bomba owocowa i przyjemna słodycz. Czego chcieć więcej?
Pachnie jak szkoła podstawowa wypastowana w 1980r. Takie specjalne kapcie wkładało się, żeby móc po niej chodzić. Zamknięcie oczy i sobie wyobraźcie: Toro Crianza. Toro Crianza!
Tak Wojtek próbował obronić się przed Biagi Montepulciano d’Abruzzo, niestety bezskutecznie. Intensywny śliwkowo aroniowy nos z lekką politurą do drewna, wyraźnie wyższy kwas niż w rodańczyku i rozgrzewający alkohol ujął publiczność bardziej niż rodański pluszowy miś. Tutaj również Francja przegrała. Z kretesem.
A ja? A ja się nie zgadzam. W każdej z trzech rund stałem murem za Francją, i to bynajmniej nie ze zwyczajnego kibicowania Wojtkowi. Werdykt mnie nie dziwi. Poza tym, że wszystkie trzy włoskie wina były szczerze pyszne, w tym starciu były przede wszystkim mocno populistyczne w charakterze. Bardzo wyraźny, soczysty owoc, każdego aromatu naprawdę dużo, gęsto, konkretnie, bez kompromisów. To się po prostu musi podobać. Przez pierwsze kilka minut w kieliszkach Włochy dominowały rozgrywkę, by potem zacząć się układać i ugładzać, kiedy to z kolei Francja zaczynała powoli rozwijać skrzydła i się otwierać… tylko, że wtedy już jej nie było. Mówią, że wino ma łączyć, a nie dzielić — na koniec jako dowód pokojowych zamiarów wyszliśmy więc z butelką Chablis i Hofstattera. Każde z nich obroni się równie dobrze w odpowiednim dla siebie momencie.
Iście ciekaw jestem, jakby bitwa potoczyła się, gdyby to Wojtek bronił Włoch, a Michał zaopiekował się Francją. Może kiedyś będzie ku temu okazja, by się przekonać?
Wina degustowaliśmy na płatnej degustacji komentowanej.