Sklepowym szlakiem: Marek Kondrat Wina Wybrane (Łódź)

Pomysł chodził nam po głowie już od dość dawna. Zrodził się jako część Winnej Mapy Łodzi, ale doczekał się realizacji dopiero teraz.

Część naszych codziennych wizyt w sklepach opisywaliśmy jakiś czas temu w notkach oznaczonych jako wineshopping, ale w każdym przypadku były to wpisy z perspektywy kupującego. Dużo ciekawszy wydaje nam się ten drugi punkt widzenia. Chcemy poznać łódzką scenę sklepów winiarskich też od drugiej strony — porozmawiać z właścicielami i dowiedzieć się, jak prowadzenie sklepu w Łodzi wygląda z ich perspektywy. Tak powstał cykl Sklepowym szlakiem, w ramach którego regularnie publikować będziemy rozmowy z właścicielami łódzkich miejsc związanych z winem.

Naszą wyprawę szlakiem łódzkich sklepów zaczynamy od rozmowy z Karoliną Mikołajczyk, właścicielką najmłodszego sklepu winiarskiego na naszym łódzkim podwórku — franczyzowego sklepu firmy Marek Kondrat Wina Wybrane.

Niedawne otwarcie sklepu w OFF Piotrkowska, zwanym przez naszego dobrego przyjaciela hipster cave, ominęło nas szerokim łukiem przez natłok zajęć. Również i potem minęło trochę czasu, nim wybraliśmy się w pierwsze odwiedziny. Aż wstyd, biorąc pod uwagę, że z biura mamy raptem 5 minut drogi niezbyt szybkim krokiem. Potem nieco nadrobiliśmy zaległości — głównie za sprawą ostatnich winnych wtorków. Wina z winnicy Garofoli były naszym pierwszym i, jak się później okazało, całkiem trafionym typem. Jak Karolina widzi winną Łódź? Przeczytajcie sami — zapraszamy! 🙂

Najpierw formalności, potem przyjemności — czyli metryczka

Marek Kondrat Wina Wybrane — sklep franczyzowy w Łodzi

ul. Piotrkowska 138/140
(OFF Piotrkowska – wjazd od ul. Roosevelta 10)
90-062 Łódź

tel.: (42) 649 81 30
mail: lodz@mkondrat.pl

pon. – pt. 11:00-20:00
sob. 11:00-18:00

Jak i kiedy się zaczęło? Skąd wziął się pomysł na takie miejsce?

Zaczęło się jakieś dwa lata temu. Jak większość fajnych rzeczy moim życiu — przypadkiem. Miałam okazję poznać mnóstwo ludzi, z ogromną winiarską (i nie tylko) wiedzą, istniejących w winnym środowisku całym sobą, których pasja była zawsze ważniejsza niż wszystko inne. Przebywając wśród takich osób nie sposób się nie zarazić. Szybko wino stało się też moją pasją i sposobem na życie. Mnie jednak od zawsze bardziej niż wino pasjonują ludzie — dlatego chce aby wokół wina skupiało się jak najwięcej osób. Towarzysko, bez zbędnego nadęcia — po prostu dyskusje, znajomości, przyjaźnie — a przy tym wszystkim kieliszek wina 🙂

Mój sklep istnieje niedługo, bo od 12 grudnia 2012 🙂 Marzy mi się winny bar — jednak na tą chwilę jest to dość ryzykowne w naszym pięknym mieście. Trzeba jeszcze trochę popracować nad świadomością winiarską łodzian.

Pomysł narodził się w momencie powstania nowej Firmy Marka Kondrata — pomyślałam: czemu nie spróbować. Miejsce znalazłam przy pomocy „dobrych duszków” — a jak wiem, OFF Piotrkowska to teraz dość gorący adres. Dla mnie jednak ważne było to, że to miejsce, w którym się bywa — takie miasto w mieście — tu czas płynie wolniej — w rodzinnych restauracyjkach, klimatycznych kawiarenkach. Miejsce promujące łódzkie marki. Artyści, indywidualności, pasjonaci — czego tu brak? Tylko wina 🙂 Na wiosnę zamierzam ruszyć z winnym ogródkiem — spokój, kieliszek wina w ręku, pyszne przekąski i sceneria typowo łódzka, fabryczna — czego chcieć więcej? 🙂

Co wyróżnia Twój sklep?

Co wyróżnia mój sklep? Hmmm chyba to, że to nie do końca sklep. Tzn. taka jest oficjalna działalność — no i bez sprzedaży oczywiście to miejsce by nie istniało. Dla mnie jednak najważniejsi są ludzie — chcę robić jak najwięcej degustacji, cyklicznych spotkań z producentami, imprez, eventów. Chcę żeby się działo 🙂 A sklep jako sklep jest zwyczajny — jasno, przestronnie, bez zbędnych ozdób, „dupereli” — butelki mają być najbardziej widoczne — one są jedynym ozdobnikiem.

Co uważasz za najtrudniejsze w prowadzeniu sklepu winiarskiego?

Wypracowanie sobie stałych, regularnych klientów — tak aby w każdym miesiącu mieć pewność co do minimalnej sprzedaży. Na razie jest to ciągle taka trochę loteria. Nadal na sprzedaż wpływają różne okoliczności, święta, dni tygodnia. Marzy mi się zdobycie takiej ilości stałych, wiernych klientów, aby móc spać spokojnie i móc poświęcić się różnym innym działaniom poza sprzedażowym – związanym z winiarstwem.

Jak wybierasz nowe wina do swojej oferty?

Dużo słucham ludzi — ich opinie, ich zapytania — zawsze staram się przekazywać dalej — aby oferta „naszej” firmy w jak największym stopniu spełniała oczekiwania klientów. Często też metodą prób i błędów — jeśli coś mi nie smakuje, albo ludziom — wyrzucam to z oferty swojego sklepu.

Czy organizujesz w sklepie różne wydarzenia, takie jak tematyczne degustacje, czy dzień z otwartą butelką? Czy pomaga Ci to zdobyć nowych klientów?

Ruszyłam niedawno z winnymi piątkami — czyli każdego piątkowego popołudnia będę prezentować butelkę z naszej oferty. Staram się, aby raz w miesiącu odbywała się degustacja komentowana. Jedna już za nami, kolejnej termin także już jest znany. Następną będzie spotkanie z jednym z naszych producentów. Mam wiele pomysłów — także z całą odpowiedzialnością oznajmiam: oj będzie się działo 🙂 Tego typu działania służą bardziej do integrowania z dotychczasowymi klientami, przywiązywania ich do miejsca, poszerzanie wiedzy klientów. Nowe doświadczenia owocują tym, że klienci chcą tu bywać, a wieść o fajnym miejscu roznosi się za ich sprawą.

Gdybyś miała wybrać najciekawszą butelkę z własnej oferty – co by to było? Dlaczego?

Najciekawsza oferta — kojarzy mi się czymś wyjątkowym, co trudno dostać gdzieś indziej. Druga interpretacja najciekawszej oferty to coś, co jest po prostu bardzo dobre. Czymś unikatowym i bardzo ciekawym jest kilku producentów, którzy wysyłając wina do nas zrobili to po raz pierwszy w życiu. Np. winnica Vina Romana — producent dwóch win z naszej oferty — region Arribes. Dopiero przy załatwianiu dokumentów okazało się, że wina te nigdy wcześniej nie były eksportowane poza granice Hiszpanii.

Co proponujesz winnym nowicjuszom, którzy nie mają sprecyzowanych oczekiwań? Pokazujesz im mniej znane, ciekawe butelki, czy może raczej typowe kierunki i rozpoznawalne bestsellery?

Najważniejsze to w takim miejscu nie wystraszyć winnego nowicjusza. Niestety, specjalistyczne sklepy winiarskie nadal odstraszają przeciętnych Polaków. Ludzie często wolą kupić wino w markecie w sposób anonimowy, niż wejść do takiego sklepu jak mój, bo może nie do końca wiedzą jak określić dany rodzaj wina, czy chociażby jak wymówić nazwę. Dzieje się tak z obawy przed palnięciem gafy. Dlatego podstawą są umiejętności rozmowy o winie. Ja nigdy nie używam zbyt wielu słów do opisywania wina, aromatu, nie rzucam wszystkimi terminami winiarskimi jakie tylko znam po to, aby pokazać komuś ile to ja wiem. Zawsze trzymam się zdania, że najlepsze wino to takie, które nam smakuje. Przy pierwszej wizycie klienta nowicjusza winiarskiego u mnie staram się dowiedzieć czego nie lubi w winie. Na to co lubi przyjdzie jeszcze pora 🙂 Na początku w bardzo prosty sposób pytam co mu przeszkadza: czy to, że wino jest kwaśne, czy gorzkie, czy cierpkie. Najważniejsze, aby kogoś zachęcić do własnych prób, kilku różnych bardzo odmian, wskazywać połączenia z jedzeniem — zarazić taką ciekawością, chęcią do kombinowania samemu różnych połączeń i doświadczeń. Świadomość charakterystyki szczepu, regionu itd. przyjdzie później.

Jakie wina (region winiarski, szczepy) najbardziej Cię fascynują?

Zauważyłam, że to się zmienia. Na przestrzeni kilku lat mój gust się diametralnie zmienił, ale też nie ukrywam, że moja świadomość winiarska się zmieniła. Oczywiście pora roku, okazja, czy też posiłek towarzyszący ma ogromny wpływ. Na co dzień uwielbiam białe wina — sauvignon z Nowej Zelandii miażdży po prostu, latem kocham vinho verde — mogę pić hektolitrami 🙂 Kolejnym ukochanym jest hiszpańskie verdejo — zakochałam się w nim próbując po raz pierwszy w Hiszpanii. Uwielbiam też alzackiego gewurztraminera. Wyjątkiem od przeważających u mnie białych winach jest okres jesienno-zimowy — wtedy najczęściej goszczą u mnie czerwone hiszpańskie wina, szczególnie garnacha. Jeśli chodzi o region — Toro i tamtejsze tempranillo (tinta de toro). Miałam okazję być przez tydzień w malutkiej, rodzinnej winnicy w Toro podczas zbiorów. Do teraz mam czasem wątpliwości czy wina stamtąd lubię bardziej sercem czy rzeczywiście ich smak jest tak wspaniały.

Jakie wina pijasz na co dzień?

Na co dzień pijam proste, raczej młode, niedrogie wina. Staram się nie wydawać jednorazowo na butelkę więcej niż 40 zł w przypadku wina codziennego. Najczęściej jest to hiszpańskie verdejo, portugalskie vinho verde, hiszpańska garnacha czy tempranillo.

Jak oceniasz rozwój rynku winiarskiego? Czy konsumenci kupują wino bardziej świadomie?

Na przestrzeni dwóch lat — czyli od kiedy pracuję na rynku winiarskim — rozwój winiarski w Łodzi oceniam bardzo dobrze. Coraz więcej ludzi pije wino świadomie, klienci wiedzą co lubią, a czego nie. Chcą próbować, łączyć z posiłkami, bawią się tym. Co mnie najbardziej cieszy — obserwuję również wśród moich znajomych — kiedyś idąc do znajomych kupowało się butelkę wódki dla gospodarza i kwiaty dla gospodyni — dziś rzadkością jest, aby pójść w gości bez butelki wina 🙂

Autorem zdjęcia ilustrującego wpis jest Maciej Sobieszczyk