Winne Wtorki #21 — Chianti z serca Italii
Tytuł posta tym razem nie jest przypadkowy. Gdy przeczytaliśmy na naszej winnowtorkowej liście dyskusyjnej, że kolejnym etapem wtorkowej przygody dla naszych podniebień będzie włoskie Chianti, mieliśmy już koncepcję co kupić. Koncepcja jednak upadła parę minut później, gdyż Michał — nasz kumpel z biura — wpadł z impetem do pracy, wracając ze swoich włoskich wojaży, trzymając w ręku souvenir. Souvenir, którym trafił w moment wręcz wybornie, było to bowiem Chianti.
Tym samym na nasze podniebienia polało się Poggio de Genesi Chianti Riserva 2003, winifikowane z owoców pochodzących z rejonu Chianti Classico. Wino w kraju pochodzenia kosztowało niecałe 11EUR. Tradycyjnie nasze uwagi prezentujemy oddzielnie.
Mati
Jedno z fajniejszych Chianti, jakie miałem okazję pić ostatnimi czasy. Jakoś nigdy nie byłem wielkim fanem Chianti w ludzkim przedziale cenowym na naszym rynku, bo większość butelek, które mi wpadły w ręce, klasyfikowałem jako z lekka bezpłciowe i bez wyraźnego charakteru. Dużo chętniej sięgałem po kompletnie odmienną Valolicellę, gdzie dużo częściej trafiałem na butelki mające coś do powiedzenia. No i oczywiście silniejsze włoskie pozycje, ale wszak nie o Barolo czy Brunello jest ta notka, więc się rozpisywać zanadto nie będę.
Bardzo intensywny ceglany kolor, praktycznie bez fioletowych nut, dał o sobie znać już w momencie wlewania wina do kieliszka. Choć oko mam niewprawne, barwa charakterystyczna dla Sangiovese nie mogła pozostać niezauważona.
Kolejne wrażenia coraz lepsze, coraz ciekawsze i budujące pozostające na długo wspomnienia po tej butelce. W nosie połączenie czerwonych owoców z dominującym zapachem malin i jeżyn, mniej wiśni, z wyraźnymi nutami ziemi i ostrych przypraw. Aromat intensywny i bogaty, ale w żadnym stopniu nie męczący — pierwsze kilka minut z dużą frajdą siedziałem z kieliszkiem przy nosie.
Smak nie pozostał dłużny. Silnie owocowe, harmoniczne, z — moim zdaniem — świetną równowagą między kwasowością, taninami, a owocem. Wszystkie nuty wyczuwalne w nosie pojawiły się również na podniebieniu, a wino było długie i pełne.
Niestety, wino degustowaliśmy solo — bardzo żałuję, że nie miałem okazji spróbować go w zestawieniu z jedzeniem, bo spodziewam się, że wrażenia również byłyby bardzo pozytywne. W mojej ocenie jedno z najfajniejszych win, jakie dotychczas piliśmy w ramach Winnych Wtorków.
Krzysiek
Od dawna nie miałem okazji pić Chianti kupionego w ojczyźnie tych zacnych win, dlatego bardzo ucieszyłem się, gdy nasz Kolega — Michał (jeszcze raz dzięki ;)) przywiózł nam taką oto zacną butelkę.
Nos tego wina przypomina smaczne, przyjemne Chianti. Przyjemne dym i dąb łączą się w nosie z jagodami i jeżynami. W smaku wyczuwałem bardzo niewielką kwasowość; taniny były w normie. Wzorem kilku ostatnich WW, wino przyszło nam degustować w biurze późnym wieczorem, więc żałowałem, że nie mógłbym skosztować z tym winem dobrze przyrządzonej wołowiny. Biorąc pod uwagę, jak niewiele zapłacił za tę butelkę Michał, mogę powiedzieć, że mieliśmy do czynienia z naprawdę dobrym winem.