Winny Beskid, czyli wakacyjnego wypadu część druga

Po wojażach w Wiedniu, które zostały opisane w poście o Wein gespritzt, postanowiliśmy pochodzić, jak co roku, po górach. Padło na Beskid Śląski, a dokładnie – Wisłę – która znajduje się względnie niedaleko Wiednia.

O pobycie w górach można by napisać wiele, ale z punktu widzenia naszego winnego bloga najistotniejszą stała się wyprawa na Wielki Stożek. Schodząc z tego szczytu natrafiliśmy na winiarnię U Karola, zlokalizowaną w dzielnicy Głębce, niedaleko ostatniej stacji kolejowej Wisła-Głębce. Akurat nadchodziła pora obiadowa, więc czym prędzej postanowiliśmy odwiedzić nowo poznane miejsce.

W winiarni zdecydowaliśmy się najpierw wybrać dania, a dopiero do nich dobrać wino. Zdecydowałem się na Carbonarę, przy której z wyborem wina raczej problemów nie ma, ale nieco większego ćwieka zabiła mi Kaja – wybrała tagliatelle z tuńczykiem w sosie śmietanowo-pomidorowym. Mieszanka dość ciekawa – i, nie ma co ukrywać, niezwykle smaczna! Miałem jednak pewne wątpliwości związane z wyborem wina – chętnie zapoznam się z Waszymi sugestiami, jakie wino (szczep) byłoby najlepsze w takiej sytuacji.

W związku z tym postanowiliśmy pójść bezpieczniejszym tropem i wybraliśmy wino w ramach deseru. Wybór padł na IGT Pellegrino Moscato di Sicilia i Likno Imiglykos. Z perspektywy czasu żałuję, że nie spytałem o roczniki, ale po takiej górskiej wyprawie niestety umknęło mi to :). Dania okazały się niezwykle sycące i smaczne, a jednocześnie w przystępnej cenie (20-30 zł). Wina również okazały się zacne – zwłaszcza sycylijski Muscat z dość bogatą paletą owoców bardzo przyjemnie mnie zaskoczył. Oczywiście oferta win w winiarni jest znacznie szersza – można wybierać spośród butelek od 40-50 zł aż do 150 + oferta specjalna (wina po kilkaset zł – Barolo, wina z Bordeaux, a także kilka ciekawych pozycji z Nowego Świata).

Reasumując, mogę z czystym sumieniem polecić wizytę w winiarni „U Karola”. Jednocześnie będę bardzo wdzięczny za sugestie dotyczące doboru wina do wspomnianego tagliatelle z tuńczykiem, bo do tej pory ta kwestia mnie frapuje :).