Rok: 2010

Pinot Wine & Spirits – wineshopping, ale tym razem wspólny

Po serii notek o zakupach Krzyśka i kilku pomniejszych, w których uzewnętrzniałem się o swoich zakupowych przygodach ja, najwyższa pora na działanie wspólne.

Bohaterem dzisiejszego odcinka Winnych Przygód (wszystkich widzów przed monitorami serdecznie wakacyjnie pozdrawiamy) jest Pinot Wine & Spirits. Sklep ten zlokalizowany jest w Łodzi przy ulicy Traugutta, mocno wgłąb od Piotrkowskiej. Lokalizacja, choć dogodna, nie rzuca się w oczy – o istnieniu tego sklepu dowiedzieliśmy się stosunkowo późno. Mimo to, zarówno ja jak i Krzysiek byliśmy już w Pinocie parokrotnie, nigdy chyba nie wychodząc z pustymi rękoma.

Czytaj więcej

Wineshopping, czyli Krzysiek na zakupach – Real (C.H. M1)

Dziś nietypowo, czyli krótka notka nt. przedstawiciela jednej z bardziej znanych polskich sieci sklepów wielkopowierzchniowych, czyli Realu (zlokalizowanym w C.H. M1). Wybrałem się tam ostatnio, gdyż w tym samym centrum znajduje się jedna z dwóch łódzkich Galerii Wina. Na razie sklep jest jednak zamknięty, więc postanowiłem zobaczyć co kryje popularny łódzki hipermarket.

Oferta win jest dość szeroka, jednak w większości są to wina stosunkowo tanie (cała paleta do 50 zł). Godny uwagi jest wybór win z Rumunii i Bułgarii (proszę wybaczyć, nie jestem znawcą, ale win za 20-30 zł z tych krajów nie uświadcza się zbyt często ;)). Można znaleźć również kilka tanich win z Włoch (w tym np. Barolo l’Acciano 2005 za 75 zł), a przede wszystkim sporą paletę popularnych i smacznych win australijskich i kalifornijskich. Sam skusiłem się na Cabernet & Merlot marki Jacob’s Creek (2007).

Wino to, zgodnie z informacją na etykiecie, prezentuje przyjemny aromat jagód z lekką nutą dębu. Nic wyszukanego, po prostu smaczne dobre wino w niezłej cenie (25 zł). Dodatkowy punkt wino otrzymuje za przypadnięcie do gustu Mojej Lepszej Połówce, która za winami wytrawnymi, oględnie rzecz ujmując, nie przepada. Ponadto wino całkiem nieźle wypadło w połączeniu z pierogami z mięsem :). Reasumując – proste, acz solidne wino warte swojej ceny – 87/100.

Tatry, oscypki i wino

Kilka dni temu wróciłem z zasłużonego urlopu, więc nadeszła najwyższa pora, abym opowiedział o nim co nieco – zwłaszcza, że wino w ów urlop również zostało wpisane.

Na początku spędziłem z Moją Lepszą Połówką tydzień w Gorcach, w urokliwej miejscowości Koninki. Kwatera położona zaledwie kilkaset metrów od granic Gorczańskiego Parku Narodowego pozwalała nam na liczne wypady w zachodnią część Gorców. Turbacz, Turbaczyk, Tobołów, Stare Wierchy i Obidowiec padły naszym łupem. Jednocześnie, niedaleko schroniska na Turbaczu udało nam się znaleźć bacówkę, w której mogliśmy zakupić świeże oscypki i bunc (czyli taki nieuwędzony jeszcze oscypek ;)). Widoków i wrażeń była co nie miara, ale właśnie wtedy podjąłem decyzję o niecodziennym eksperymencie – próbie połączenia tradycyjnego góralskiego oscypka z winem.

Czytaj więcej

Zła passa, czyli zjazd po papierze ściernym z logo Kolporter

Ten miesiąc okazał się wybitnie pechowy, jeśli chodzi o moje winne zakupy. Od ponad tygodnia siedzę na wsi, na niemal kompletnym odludziu – jedyną siecią komórkową, jaka ma tu zasięg, jest Orange. Moja Era nie ma zasięgu w ogóle, z Plusem biegać trzeba po całym podwórku. Kurierzy natomiast dojeżdżają bez problemu, co sprawdzam regularnie, postanowiłem więc nie ruszając się z tarasu zaopatrzyć się w kilka flaszek.

Pierwszym pomysłem był Vinares – mają ciekawą ofertę win Gassaca w promocyjnej cenie, a poprzednio zanabyłem tylko dwie butelki tego producenta, z czego jedna bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła (druga jeszcze czeka). Vinares na swojej stronie udostępnia wygodny formularz zamówienia, który skrzętnie wypełniłem. Niestety, minęły trzy dni… i cisza. Posłałem im maila z pytaniem, czy otrzymali moje zamówienie. Minęły kolejne trzy dni… i cisza. Cóż, skoro tak, to trudno. Uprzedzając pytanie: tak, wiem, mogłem zadzwonić. Ale cały punkt programu polegał na tym, żeby nie było to potrzebne – chciałem wybrać flaszki i poczekać na kuriera. Najwyraźniej nie udało się.

Czytaj więcej

Wizyta w Warszawie, Vinares i Daumas Gassac

Pora i na mój powrót – nie powstanę niczym feniks z popiołów co prawda, notka będzie raczej skromna, ale zawsze to krok na drodze do dawnej regularności wpisów. U mnie również sesja zakończyła się definitywnie, co rokuje szanse na nieco bardziej aktywne eksplorowanie winnej kultury.

Byliśmy kilka dni temu z Krzyśkiem w Warszawie na konferencji ze świata IT Javarsovia. Ponieważ mieliśmy trochę czasu wolnego, grzechem byłoby nie wybrać się do chociaż jednego sklepu z winami. Plany absolutnie niewinne – piwne tym razem – zawiodły nas na Nowy Świat, gdzie swoje lokale ma Bierhalle oraz Browarmia. Stamtąd też najbliżej był Vinares, gdzie dziarskim krokiem się udaliśmy.

Czytaj więcej