Winne Wtorki na biało w krainie kangurów – The Other Wine Co. Pinot Gris 2015

Australia wciąż nie jest w Polsce ani dobrze znanym (jeśli pominąć te hektolitry masowo produkowanych win) ani docenianym krajem winiarskim, a jednoznaczne skojarzenia z ciężkimi beczkowymi Chardonnay i gęstymi jak smoła Shirazami cisną się na usta nawet tym, którzy wiele stron świata już w kieliszku zwiedzili. W temacie promocji i budowania świadomości australijskiego winiarstwa zaczyna się jednak powoli dziać – co pokazuje m.in. tegoroczna wielka degustacja w Warszawie, czy dwa wielodniowe wyjazdy: najpierw Wojtka Bońkowskiego, później Izy Kamińskiej.

Gdy przyszła nasza kolej proponowania tematu na Winne Wtorki Australia przyszła nam do głowy natychmiast, ale po chwili namysłu zdecydowaliśmy się temat jeszcze nieco zawęzić. Bardziej stonowane niż powidłowe Shirazy, Cabernety, czy Grenache już się nieco przedarły do świadomości winomanów i nie budzą takiego zdziwienia jak kiedyś. Nawet Pinot Noir w australijskim wydaniu już nie wywołuje zaskoczonych spojrzeń. Konia z rzędem jednak temu, kto o krainie kangurów pomyśli w kontekście Savagnin, Fiano, chłodnych Chardonnay ostrych jak brzytwa, czy złożonych i eleganckich Rieslingów.

Wiedzieliśmy, że łatwo z dostępnością nie będzie, ale pociągnęliśmy za spust i klamka zapadła: dziś pijemy białą Australię. Po cichu liczyliśmy też (i się nie przeliczyliśmy!), że w tej edycji Winnych Wtorków wróci do nas Kuba Jurkiewicz, który w odległej Nowej Zelandii z ofertą butelek, które u nas są na wyciągnięcie ręki, wcale nie ma różowo.

Na majowej prezentacji australijskich win mieliśmy niemałą przyjemność spróbować Rieslingów, Chardonnay (z fenomenalnym Shaw + Smith M3 Adelaide Hills Chardonnay 2014 na czele, do którego regularnie wspomnieniami wracamy), Marsanne, Rousanne, Vermentino, Fiano, Verdejo czy Savagnin – ale nie trafiliśmy na żadne Pinot Gris, o którym coraz więcej się pisze i mówi. Dziś korzystamy z okazji by to zmienić.

Ten biały szczep będący mutacją Pinot Noir i chyba najbardziej kojarzący się z Alzacją w znacznej części miejsc na świecie, również na Antypodach, często interpretowany jest z zauważalnym cukrem resztkowym i oleistą, cielistą fakturą. My sięgnęliśmy po skrajne przeciwieństwo, The Other Wine Co. Adelaide Hills Pinot Gris 2015 nie ma bowiem cukru za grosz.

Wina The Other Wine Co. to totalnie butikowe przedsięwzięcie realizowane przez Shaw+Smith, winiarnię zakorzenioną stricte w Adelaide Hills o bardzo wąskim portfolio z segmentu premium, które nie tylko niechętnie rozszerzają, ale – jak mówi Martin Shaw – najchętniej by jeszcze zawęzili. Motto projektu to „właściwa odmiana we właściwym miejscu”, ale Adam Wadewitz, winemaker The Other Wine Co., w wywiadzie mówi szerzej:

Gdy zaczęliśmy myśleć o The Other Wine Co., wszystko kręciło się wokół win, które sami chcielibyśmy pić zamawiając kieliszek w restauracji. Jedną z rzeczy, na której nam zależało, to właściwa odmiana we właściwym miejscu – a gdy to się uda, myśleliśmy o pijalności, o czymś pysznym, o winach, które nie będą zdominowane przez beczkę, alkohol, czy nadmierną ekstrakcję. Chodzi o przyjemność i radość z łączenia wina z jedzeniem.

Adelaide Hills, jeden z chłodniejszych regionów Australii, to wg pomysłodawców idealne miejsce dla Pinot Gris: skoro to mutacja Pinot Noir, a on radzi sobie świetnie w chłodniejszym klimacie, to i z Pinot Gris warto pójść w tym kierunku.

Adelaide Hills Pinot Gris 2015 to jedno z dwóch win w portfolio (drugim jest Grenache z McLaren Valley). Fermentuje w stali nierdzewnej i przez cztery miesiące leżakuje na osadzie. Od razu po wlaniu do kieliszka schłodzone wita nutami jabłek, migdałów, lekkimi kwiatami, ale nie jest zbyt aromatyczne. W ustach kompletnie wytrawne, mocno kwasowe, o świetnej, soczystej kwasowości, z subtelną oleistą nutą i lekko pieprznym finiszem. Ale to dopiero początek, bo to wino niesamowicie rozwija się w kieliszku. Dopiero po dwóch godzinach pokazało, na co naprawdę je stać – z jabłek rozwinęła się pieczona jabłka pod kruszonką, z migdałów – marcepan, nos otworzył się i stał się silny, bardzo świeży i elegancki. W ustach kwasowość wciąż obleka solidną, wręcz chłodną strukturę, ale po lekkim ogrzaniu do orkiestry dołączyła soczysta owocowość jabłek, gruszek, a nawet brzoskwini. Dużo powagi, ale przede wszystkim dużo radości z picia. Rewelacyjne wino.

Pinot Gris z Adelaide Hills to tylko wierzchołek góry lodowej jeśli chodzi o fascynujące australijskie wina. Sięgnijcie po Rieslingi z Clare Valley, Chardonnay z Adelaide Hills, Viognier z Eden Valley, czy Vermentino z McLaren Vale. Plejada importerów specjalizujących się w winach z Antypodów lub bogato je reprezentująca na naszym rynku jest na szczęście coraz szersza i mam przeczucie, że za jakiś czas to wcale nie takie wina będą nas zaskakiwać, a fakt, że kiedyś mogliśmy ich nie pić.

Pochodzenie wina: zakup własny autora (99zł).

Importerem win The Other Wine Co. i Shaw+Smith jest Wines United – do kupienia przez kontakt mailowy z importerem i w firmowym sklepie South Wine w Warszawie.

Biała Austr(al)ia u innych blogerów: