Tag: Grenache

Łupki na Força Réal, czyli Monte Nero z Roussillon

Za oknem coraz bardziej prażące upały, choć dopiero połowa maja, można by więc spodziewać się odwrotu od win czerwonych — u nas jednak spożycie różnych kolorów wina nie bardzo idzie w rytmie pogody. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że sięgnęliśmy po Roussillon, najcieplejszy region Francji.

Roussillon kojarzy się głownie albo z winami słodkimi, albo z wrzucaniem całego regionu do jednego worka wraz z Langwedocją. Tymczasem różnorodna geologia, tereny otoczone masywami Pirenejów, Corbières i Albères i ambitni winiarze, którzy próbują zaznaczyć na mapie Roussillon jako region o własnej tożsamości – to wszystko recepta na wina, którym warto się przyjrzeć.

Czytaj więcej

Rodan do steka — runda druga

O winach z Doliny Rodanu do steka już pisaliśmy tutaj, ale to połączenie dobrze uderza w moje i Tysi podniebienie, tak więc próbowaliśmy raz jeszcze i piszemy raz jeszcze.

Na talerze tym razem trafiły steki t-bone autorstwa Tysi, które aż prosiły się na dobrą butelkę. Importowane przez łódzki Vinobar Domaine Roc Folassiere Côtes du Rhône Villages 2005 ze spółdzielni Vignobles du Soleil podołało temu zadaniu z niezłomną pewnością siebie. Tytułowy Rodan to kupaż 60% grenache i 40% syrah. W nosie czerwona i czarna porzeczka, wiśnia, skóra, tytoń, czarny pieprz, aronia. W ustach dobrze zbudowane i mocno taniczne, a dzięki dużej zawartości grenache pełne — obok nut ziołowo-pieprznych — żywego, czerwonego owocu. Długie i pełne, bez problemu poradziło sobie ze stekiem, wybornie go komplementując. Może nie posunę się na tyle daleko, by nazwać to połączeniem idealnym, ale bardzo udanym — na pewno.

Pochodzenie wina: zakup własny autora (Vinobar, 46.50zł)

Za tłumem, ale pod prąd — wino do jajka

O winie do jajka piszą wszyscy i wszędzie. Pisze Winicjatywa, pisze Kuba Janicki, Kuba Małecki wyłamuje się z kanonów i uderza w Jurę, a Nasze-wina.pl z tematu wykluło nawet szeroko zakrojony panel degustacyjny.

W panelu uczestniczyliśmy również i my. W Łodzi w 8 osób zdegustowaliśmy 10 win, w tym 2 czerwone (sic!). Winem panelu został Georg Breuer Riesling Charm 2011 od Mielżyńskiego, który choć smaczny (ale w swej cenie ma mocną konkurencję, zdecydowanie wolałbym Fausta), do jajka był jedynie mniejszym złem, a nie dobrą parą.

My do jajka idziemy bardziej z kanonem, choć i nieco pod prąd. Przyjęło się, że do sprostania jajku, które stawia liczne wyzwania — białko, żółtko i, o zgrozo, majonez — niezłym wyborem jest sherry. Kuba skoczył do Francji w bok do Jury, my natomiast skoczymy w bok również do Francji, ale gdzie indziej.

Czytaj więcej

Walentynkowy stek, czyli Laurent Miquel po raz drugi

Winom Laurenta Miquela importowanym przez DELiWINA nie brakuje pozytywnej prasy. Winnica została wybrana za jeden z najlepszych zakupów Langwedocji w 2011 roku przez Wine Enthusiast, wpadła w oko Decantorowi, pisał o niej Kuba Małecki, pisaliśmy równiez i my w notce poświęconej czystej langwedockiej interpretacji syrah od tego producenta.

Ja do Langwedocji, podobnie jak do Doliny Rodanu, wracam często. Kocham syrah, kocham interpretacje syrah w wersji robionej przez Francuzów, kocham kupaże z udziałem syrah. Nad czystym syrah Miquela się — nie przymierzając — rozpływałem. Tym razem była dobra okazja, by spróbować kolejnego wina (jeszcze kilka butelek leży na półce zarówno mojej jak i Krzyśka).

Czytaj więcej

Wędzarnia, łosoś i czerwone wino

Korzystając z ładnej pogody, chwili wolnego w weekend i sprzyjających okoliczności by wybyć z miasta, tak też zrobiłem. Pojechaliśmy z rodziną na wieś z zamiarem odpoczęcia od wiru pracy, a przy okazji z zamiarem przyrządzenia potrawy, której w mieście byśmy nie zrobili. Gwiazdą wieczoru był wędzony łosoś, zdjęty prosto z domowej wędzarni, silnie dymny i jeszcze ciepły.

Do kolacji nie mogło zabraknąć wina. Do łososia jakaś blond flaszka nasuwa się sama — ale nie tym razem. Po części dlatego, że świeży, ciepły i silnie wędzony łosoś to odrobinę inne zwierze, niż delikatnie podwędzane płaty ze sklepu… a tym samym miałem ochotę na eksperyment z czymś bardziej masywnym. Po części z bardziej prozaicznego powodu — w szafce po prostu nie było żadnych blond flaszek.

Na stół, a tym samym do kieliszków, trafiła Langwedocja. L’Envol de Familongue 2006 autorstwa Domaine de Familongue z apelacji Terrasses du Larzac. To kupaż Grenache (43%), Syrah (19%) i Carignan (30%) z mniejszym udziałem Cinsault i Mourvèdre. Region znany jest z dość dużej rozpiętości temperatur i raczej chłodnego lata. Nie wiem na ile faktycznie wolniejsze dojrzewanie gron miało wpływ na cokolwiek, na ile producent się postarał, czy na ile to moja imaginacja — ale to kolejny raz kiedy Langwedocja mnie nie zawiodła, ba! Wręcz przeciwnie.

Czytaj więcej