Tag: Burgundia

Winne Wtorki #100 — skarby wyczekane

Gdy 1 kwietnia 2011 roku na blogu pojawiła się pierwsza notka z cyklu Winnych Wtorków zapoczątkowanych przez Kubę Jurkiewicza, chyba nie spodziewałem się, że inicjatywa złapie tak silny wiatr w żagle. Na przestrzeni lat przyciągnęła kilkunastu blogerów i — w zmiennym składzie — trwa do dzisiaj. Choć nasza regularność w pisaniu nie odzwierciedla impetu Winnych Wtorków, każdy odcinek z zaciekawieniem czytamy, śledząc, co fajnego w kieliszkach znaleźli inni. Często piliśmy wina zgodnie z wytycznymi, choć nie powstały z tego notatki.

Dziś jest inaczej. Choćby nie wiem jak wielki leń nas wziął, opuszczenie dzisiejszego wtorku byłoby niewybaczalne. Dziś jest bowiem setny Winny Wtorek! Ależ ten czas leci.

Tematem przewodnim setnego odcinka (do Mody na Sukces wciąż nam daleko!) jest wino naszych marzeń. Długo zastanawialiśmy się, co to powinno być. Z jednej strony myśleliśmy o otworzeniu kolejnej butelki Granato, które wciąż nas onieśmiela i choć znamy je już świetnie, wciąż pasuje do definicji marzenia. Z drugiej strony, parę dni temu mieliśmy ogromną przyjemność cieszyć się butelką Riesling Smargad Loibner Loibenberg od FX Pichlera — winem niewątpliwie wielkim i silnym kandydatem do tej roli. Ostatecznie jednak zupełnie inna butelka skradła nasze serca, a tym samym kradnie czas antenowy. Butelka specjalna, bo wyczekana.

Czytaj więcej

Winne Wtorki z Burgundią

Pierwotnie ten wpis zaczynał się zdaniem „u nas jak zwykle winna środa”, ale tym razem i ze środą się nie wyrobiliśmy, publikując dokładnie tydzień po czasie. Dawno nie uczestniczyliśmy w Winnych Wtorkach, za każdym razem żałując, bo wybierane tematy były ciekawe i często takie, w których nie mamy zbyt dużego doświadczenia i fajnie byłoby je poszerzać. Niestety, jak to zwykle bywa, problemy z czasem mamy ponadprzeciętne i degustowanie według kalendarza nam ostatnio nieco nie wychodzi. Najlepszym dowodem jest fakt, że ominęliśmy nawet proponowany przez siebie temat.

Po niedawnym I Zlocie Blogosfery Winiarskiej i — podobno — fenomenalnej degustacji win burgundzkich prowadzonej przez Tima Atkina, z możliwością zetknięcia się z Domaine de la Romanee-Conti Romanee-Saint Vivant Grand Cru 2007, na który to zlot nie dotarliśmy, ochotę na Burgundię mieliśmy ogromną. Tym większą radość wywołała propozycja Kuby Jurkiewicza, by Burgundię uczynić tematem kolejnych Winnych Wtorków. Tym razem zapaliliśmy się mocno i jeszcze tego samego dnia zdobyliśmy butelkę do degustacji. Potem wszystko potoczyło się niezgodnie z planem, ale ostatecznie jesteśmy i my 🙂

Wybór Chablis był trochę pójściem z naszej strony na łatwiznę. Bardzo mało piliśmy w życiu burgundzkich win. Bardzo mało tamtejszych Pinot Noir, równie mało beczkowych interpretacji Chardonnay, w ogóle, mówiąc krótko, mało piliśmy. Do Chablis zaglądamy jednak z pewną regularnością, zakup kolejnej butelki był więc niejako odwiedzeniem znanego podwórka. Choć teraz trochę żałuję tej decyzji pod kątem poznawczym, ochotę na Chablis mieliśmy ogromną i samego wina nie żałuję ani trochę.

Czytaj więcej

Winne perypetie ostatnich tygodni…

…czyli słów kilka o całkiem ciekawych tanich butelkach, jakie ostatnio wpadły w moje ręce.

Zacznę od najciekawszego wina, które z przyjemnością zakupiłem po raz drugi – Sutter Home Moscato 2009. Marka Sutter Home, z którą do tej pory miałem kontakt jedynie w IKEI (butelki o pojemności 0,1875 l można zakupić w tamtejszej części gastronomicznej w ramach śniadania/obiadu/jakiegokolwiek innego posiłku), kojarzyła mi się z winami takimi, jak Gallo Family czy Jacob’s Creek. Moscato okazało się jednak propozycją bardzo ciekawą, wyrastającą ponad ten pułap.

Traf chciał, że butelka trafiła na stół podczas spotkania urodzinowego, na którym znalazło się także dość dużo serów i makaron sojowy z owocami morza.

Uprzedziłem, że lekko słodki muskat może nie tworzyć doskonałego połączenia z wszystkimi potrawami, jednak mimo to, wino przypadło do gustu wszystkim. Sam postanowiłem sprawdzić jak to wino zaprezentuje się z serami i dwie kompozycje były naprawdę interesujące – z Camembert i ziołowym Brie (sic!). SH Moscato jest winem dostępnym w wielu sklepach – ja natrafiłem na nie akurat w Galeriach Alkoholi w Manufakturze, w cenie 28 zł. 88/100.
Villa Lucia Riserva 2006 to całkiem poprawne Chianti o posmaku wiśni i owoców leśnych. Warte swojej ceny, choć bez rewelacji. 85/100, Galerie Alkoholi, Manufaktura.

Jacob’s Creek Shiraz Cabernet 2007 to wino należące do gatunku „popularnych” (kupiłem je zresztą, co nie zdarza się często, w sklepie osiedlowym). Wspominam o nim głównie dlatego, że razem z Matim zdarzyło nam się wypić je w tym samym czasie we własnych domach, oczywiście zupełnie niezależnie :). Nie było to bynajmniej złe doświadczenie – „Shicab” to bardzo dobra, solidna pozycja, gdy akurat przychodzi ochota na spaghetti bolognese, a nie ma się ochoty na wyprawę do sklepu specjalistycznego po coś lepszego.86/100, 27 zł.

Ostatnie wino to Mâcon-Villages od Josepha Drouhin, rocznik 2006, czyli całkiem smaczna i tania propozycji wprost z Burgundii. Pamiętając, że wina z Burgundii nie idą w parze z niską ceną, z jakąś taką nieśmiałością sięgnąłem po tę butelkę, kosztującą nieco ponad 30 zł. Na szczęście nie rozczarowałem się – mineralny, ale i leciutko cytrusowy smak pozwoliły temu winu na bardzo dobre połączenie ze smażonym dorszem. 86/100, 34 zł, Galerie Alkoholi, Manufaktura.

PS
Post o Beaujolais nouveau jest w trakcie przygotowywania. To było nasza pierwsza okazja do „celebrowania” tego „święta”, co nie zmienia faktu, że nasza opinia na jego temat nie jest zbyt pochlebna ;).

Tanio i dobrze – podwójny celny strzał

Długi już czas minął od opublikowania mojego ostatniego posta, a wszystko to spowodowane nadciągającą w tempie ekspresowym sesją (dziwnym trafem to samo dotyczy również Matiego ;)). Nie oznacza to jednak, że eksperymenty z winami zostały całkowicie wstrzymane – o nie. Na dowód tego – dzisiejszy, dwutematyczny, wpis.

Gdy tylko zobaczyłem w IKEI tanie (18 zł za 6 szt.) kieliszki, zarówno do wina czerwonego, jak i białego, postanowiłem je kupić. Jak to zwykle bywa, od zamiaru do realizacji trochę czasu minęło, niemniej nareszcie – mogę rozkoszować się winem pitym z normalnych, przyzwoitych kieliszków (uprasza się o niepytanie o „kieliszkową” przeszłość piszącego ;)).

Kieliszki marki Svalka są zupełnie przyzwoite. Od razu zabrałem się za „testowanie” i muszę przyznać, że trudno im cokolwiek zarzucić (pamiętając o cenie, oczywiście). Wino można mieszać z całkiem dużą siłą, nóżka jest dość gruba, a podstawa – stabilna. Zakupiłem też „sześciopak” kieliszków białych, również w tej samej cenie. Sporym minusem jest niestety problem z opakowaniami – teoretycznie można skorzystać z bezpłatnych opakowań do kieliszków, jednak dłuższe poszukiwania nie przyniosły rezultatu, a z powodu braku doradzających sprzedawców musiałem wziąć kieliszki tak, jak były zapakowane standardowo – wystające ze zwykłych, jednolitych, tekturowych opakowań. Na szczęście mieszkam niedaleko IKEI, więc przewóz nie sprawił mi problemów.

Pierwszym winem, którym mogłem delektować się korzystając z nowych kieliszków, jest Bourgogne Passe-Tout-Grain AOC. To wino, będące kupażem szczepów Gamay i Pinot Noir, kosztowało zaledwie 23 zł (co jak na burgunda AOC jest kwotą podejrzanie małą). Sięgając po nie w Carrefourze miałem więc pewne obawy – czy nie podzieli ono losu Mateuszowego CdP. Na szczęście, wino okazało się zupełnie smaczne, lekko kwaskowe, wiśniowo-dębowe w zapachu i smaku. Oczywiście, bez rewelacji, ale mogę przyznać zasłużone 84/100 (Carrefour, C.H. Guliwer).

Chorey-les-Beaune po raz drugi

Krzysiek już próbował swojego Chorey-a, pora na mnie. Jest to idealny przykład, że nasze podniebienia nie są do samego końca kompatybilne.

Słowem wstępu: Chorey-les-Beaune jest apelacją leżącą w Côte de Beaune w południowej części Côte d’Or. Charakteryzuje się głównie terenem równinnym, dość nietypowym dla wzgórz Côte d’Or – jest to jedna z niewielu burgundzkich apelacji, w których nie znajdziemy upraw winorośli zaklasyfikowanych jako Premier Cru. Niejednokrotnie wina z tej apelacji są „redukowane” do Côte de Beaune-Villages, by umożliwić negocjantom mieszanie ich z winami innego pochodzenia. Chorey to niewielka apelacja, produkuje jedynie ok. 5 tys. litrów wina w ciągu roku. W przypadku win czerwonych jedynym używanym gronem jest Pinot Noir, w przypadku win białych – choć dopuszczony jest również Pinot Blanc – absolutną większość, podobnie jak w innych częściach Burgundii, stanowi Chardonnay. Wina z Chorey-les-Beaune są podobne stylem do Savigny-lès-Beaune jak i do Beaune, są jednak jeszcze lżejsze i mniej złożone w smaku.

Czytaj więcej