Mój pierwszy raz z… czerwonym burgundem.
Święta, święta i…nadal Święta! Staram się nie spędzać przy komputerze zbyt wiele czasu, ale postanowiłem skrobnąć słów kilka na temat mojego świątecznego wyboru już dziś. Przypominam, na świątecznym stole w moim domu znalazł się Tollot Beaut Chorey-les-Beaune – zakup z Wein-Bastionu, czerwony burgund, rocznik 2000.
Nie owijając w bawełnę (w końcu są jednak Święta…) powiem krótko – było solidnie, acz bez rewelacji. Nie dość, że był to pierwszy degustowany przeze mnie czerwony burgund, to jeszcze było to pierwsze wino ze szczepu Pinot Noir. Na moją ocenę wina wpłynęła więc w dużej mierze ocena samego szczepu.
Tuż po nalaniu pierwszego kieliszka rzuciła się w oczy niezwykle jasnoczerwona barwa wina. Również nos okazał się być niezwykle intensywny, wiśniowy. W smaku wino było mocno kwasowe i zarazem dość krótkie. Całkiem możliwe, że wynika to z lekkości samego szczepu – może po prostu Pinot Noir nie przypadł mi do gustu? Z duszonym kurczakiem prezentował się nieźle, ale ponownie – bez rewelacji.
Reasumując, Tollot Beaut to wino solidne, warte swojej ceny (ale tylko tej, jaką zapłaciliśmy w Wein-Bastionie – 14,5 €), niemniej nie jest ono rewelacyjne. Może moje oczekiwania były zbyt wygórowane? Efekt: 87/100