Winne Wtorki, czyli o dębowej masakrze Tempranillo

Na dzisiejsze Winne Wtorki Gustaw z blogu Przywinie.pl zaproponował, byśmy poszukali fajnych Tempranillo. Bywają tematy na Winne Wtorki, którymi jestem rozentuzjazmowany na samą myśl o znalezieniu fajnej butelki. Bywają takie, kiedy mniej. Swojej nikłej miłości, a może wręcz pewnej antypatii do Tempranillo nigdy nie ukrywałem. Irek Wis nie lubi się z Sangiovese, ja nie lubię się Tempranillo, równowaga we wszechświecie musi być!

Choć z góry wiedziałem, że w ten sposób na pewno sobie Tempranillo nie odczaruję, poszliśmy trochę pod prąd. Zamiast skombinować fajną butelkę z mniej oklepanego regionu, a wręcz z kraju, który z Tempranillo się nie kojarzy, która pewnie mogłaby dać nam wiele przyjemności, zdecydowaliśmy się na spróbowanie, co z tego szczepu może dorwać typowy winny Kowalski. Szczęście lub pech chciał, że po długich bojach w walce z usługami pewnego popularnego w Polsce banku, otrzymaliśmy od nich w prezencie w przeprosinach butelkę, której źródło — bawiąc się w detektywa — udało mi się zawęzić do jednej z półek w Rossmanie.

Rioja „El Pórtico” Reserva 2009 od dużego hiszpańskiego producenta Bodegas Palacio, to czyste Tempranillo z regionu Rioja Alavesa. Budziło to nasze pewne nadzieje, bo klimat tam panujący jest nieco bardziej szczodry dla kwasowości w winach, ale butelkę otwieraliśmy z pewnym niepokojem. Jak się okazało, całkiem uzasadnionym. Zgodnie z przepisami apelacji, wino musi dojrzewać przynajmniej 3 lata przed wypuszczeniem na rynek, z czego rok w beczce. W tym przypadku beczki użyto hojniej. Wino spędziło 18 miesięcy w świeżych beczkach z amerykańskiego dębu, co czuć już przy pierwszym pociągnięciu nosem i czuć aż do końca.

Dużo soczystej wiśni, nieco nut skórzanych i ziołowych, z faktycznie sporą kwasowością są in plus, wielkim minusem niestety jest utopienie wszystkiego w beczce tak głęboko, że sam już nie wiem, czy gorzkie taniny są od owocu, czy od dębu. Skowronki mówią, że Rioja się zmienia, ale win z Rioja innych, ciekawszych, lżejszych wciąż trzeba ze świecą szukać. W segmencie win łatwo dostępnych nadal, zdaje się, dominują beczkowe potworki, o czym się chwilę temu przekonaliśmy. Ciekawi mnie tylko, czy może nie jest tak, że typowy Kowalski właśnie czegoś takiego w winie poszukuje?

Mimo swoich zapewnień z pierwszego akapitu, Tempranillo sobie chętnie kiedyś odczarujemy. jeśli przychodzi Wam do głowy butelka, która może być dobrym antidotum, podrzućcie proszę informację w komentarzu 🙂

Pochodzenie wina: otrzymane w prezencie (Rossman, cena nieznana)

Inni męczyli się mniej od nas