Tag: Francja

Wineshopping, czyli Krzysiek na zakupach – Chateau Rouge

Przez ostatnie kilka miesięcy odwiedziliśmy wiele łódzkich sklepów z winami, choć cały czas sporo czeka na odwiedzenie i/lub opisanie na niniejszym blogu. Możemy jednak z pewnością powiedzieć, że jeden z obszarów Łodzi zasługuje na szczególną uwagę – mowa o prostokącie, którego boki wyznaczają ulice Piotrkowska, Traugutta, Kilińskiego i Piłsudskiego. W tym stosunkowo niedużym obszarze znajduje się aż 6 (jak do tej pory odnalezionych) sklepów z winami: Wina i szampany, Skład win i alkoholi, Alma, Jak pragnę wina (wedle strony firmowej otwarcie już niedługo), a także Pinot i tytułowe Chateau Rouge.
Sklep Chateau Rouge oferuje głównie wina francuskie – wina z innych krajów można policzyć na palcach obu rąk. Wybór jest całkiem szeroki – szczególną uwagę warto zwrócić na wina z Alzacji, spośród których zdecydowałem się na kupno Gewurztraminera od Meyer-Fonné. Oprócz tego można znaleźć Rieslingi i Pinot Noir tej i innych marek – wybór naprawdę ciekawy.

Nie mogłem nie zauważyć całkiem zróżnicowanej (w porównaniu do pozostałych sklepów) oferty białych win słodkich – Sauternes i podobnych. Wśród nich można znaleźć butelki ciekawe, np. Domaine du Haut Montlong 1989 & 1990. Zakupiłem jedną z nich właśnie dziś (1989) – jest to, jak do tej pory, najstarsza butelka, zarówno w zbiorach moich, jak i Matiego.

W Chateau Rouge można rzecz jasna znaleźć także dobre czerwone Bordeaux, np. z apelacji Margaux. Widziałem też sporo szampanów, jednak nie analizowałem dogłębnie oferty pod tym kątem, ponieważ szukałem nieco innych butelek ;). Mogę jednak z czystym sumieniem stwierdzić, że Chateau Rouge, obok Win i szampanów, a także Winnic Francji, jedno z lepszych miejsc do poszukiwania win francuskich.

Wineshopping, czyli Krzysiek na zakupach – Carrefour (C.H. Guliwer)

Jakiś czas temu Mati opisał swoje bolesne doświadczenia z pewnym tanim Châteauneuf-du-Pape, które zakupił w Carrefourze przy ul. Szparagowej. Ostatnio również odwiedziłem Carrefour, ale inny – zlokalizowany przy ul. Rzgowskiej (w Centrum Handlowym Guliwer).
Może to kwestia odpowiedniego nastawienia, a może także i szczęścia – Carrefour’owy wybór Matiego nie był udany, tymczasem ja znalazłem kilka ciekawych butelek, w przyzwoitej cenie. W przeciwieństwie do Matiego, nie były one jednak podejrzanie tanie :).

Carrefour, podobnie jak inne hipermarkety, oferuje całą paletę gam popularnych marek. Firma Julio & Ernesto Gallo mogłaby tam otworzyć osobne stoisko – wszelkiej maści Zinfandele, Cabernet Sauvignon, kupaże, a także seria Turning Leaf – do wyboru, do koloru. Co ciekawe, cena w przypadku J&EG była naprawdę zaskakująco niska – większość butelek nie przekraczała 25 zł (podczas gdy w Almie ceny tych win zaczynały sie od 30 zł). Duży plus.

Trudno odejść od stoiska z winami z pustymi rękoma, jednak z uwagi na charakter sklepu, postanowiłem wybrać wino sprawdzone – L’Heritage de Carillan 2008 (Cabernet Sauvignon). Wino powędrowało do koszyka, tymczasem ja zanurkowałem w najciekawszą półkę, z najlepszymi winami francuskimi.
Owa półka (a w zasadzie kilka półek – był to jednak nieduży fragment całej oferty) skrywała kilka ciekawych butelek, m.in. Marquis de Saint-Estèphe 2005 za 54 zł, czy też Château Desmirall 2002 Grand Cru Classé za 109 zł, a także Château Haut l’Artigue AOC Pessac-Leognan za 50 zł. Wedle ocen, jakie udało mi się znaleźć w Internecie, są to całkiem niezłe wina. Oczywiście zawsze można sparzyć się tak, jak Mati, dlatego dobrze jest kupować droższe wina, będąc zaopatrzonym w netbooka/palmfona/jakiekolwiek urządzenie, które jest w stanie przeglądać CellarTrackera, tudzież Cork’d ;). Z doświadczenia wiem, że sprzedawcy na ogół nie dziwią się tego typu zachowaniom – sprawdziliśmy to w wielu sklepach :).

Podsumowując, Carrefour to bardzo dobre miejsce do kupowania win popularnych i sprawdzonych, natomiast z pewną rezerwą należy podejść do win droższych. Nie oznacza to jednak, że nie można znaleźć tam ciekawych butelek – trzeba po prostu uważać.

Pierwsza schizma – bój o Soutarda

Stało się! Po degustacji ponad dwudziestu win, w tym kilku takich samych, nadszedł taki moment, w którym opinia moja i Matiego, na temat tego samego wina, okazała się zgoła odmienna. Mowa o Château Soutard 2000, teoretycznie najlepszym winie, jakie miałem okazję do tej pory skosztować, a w praktyce – lekko rozczarowującym.

Po półgodzinnej dekantacji nalałem pierwszy kieliszek, kończąc przygotowywanie pörköltu – tradycyjnej węgierskiej potrawy (przepis wziąłem z forum Czarna Oliwka – komentarz użytkownika gulasz wegierski). Nos wina okazał się zacny, tradycyjny – czarna porzeczka, jeżyny, dąb. Oceniając po samym nosie, dałbym bez wahania 90 punktów.

Niestety, im dalej w las, tym gorzej. Oczywiście wino było całkiem smaczne, jednak nie zaskoczyło mnie niczym. Było dość długie, ale bez przesady. Mati wspominał o niesamowitym posmaku, jaki zostawił u niego Soutard. Niestety, nic takiego nie poczułem.

Swoją sytuację Soutard poprawił doskonałym połączeniem z wyżej wspomnianym pörköltem. Wino bardzo dobrze uzupełniało potrawę. Dysponując takim połączeniem wina i jedzenia mógłbym jeść i pić bez końca :).

Koniec końców, postanowiłem przyznać temu winu ocenę 88/100. Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że Soutard jeszcze się rozwinie – w końcu jest to Grand Cru z apelacji St. Émillion.

Zapraszam do zapoznania się (lub przypomnienia) z recenzją Matiego. Można zauważyć pewne podobieństwa, ale jednak mnie aż do tego stopnia to wino nie zachwyciło. Cóż, zdarza się ;).

Wineshopping, czyli Mati na zakupach – Winnice Świata

Moja przygoda z winami, pomijając Almę i Lidla, zaczęła się właśnie w Winnicach Świata – niewielkim sklepie niemal w centrum Łodzi, na rogu ulic Żwirki i Kościuszki. Tam się zaczęła i trwa do dzisiaj – jest to jedyny sklep, na chwilę obecną, który odwiedzam regularnie i darzę wielką sympatią.

Winnicach Świata znajdziemy szeroki wybór zarówno starego świata, ze sporą reprezentacją Francji, Włoch, czy Hiszpanii – jak również bogatą kolekcję win z innych zakątków. Cały regał win z Chile, wina argentyńskie, australijskie, afrykańskie. Nie zabrakło również win musujących – od prawdziwych francuskich szampanów, przez Cava, na włoskich Prosecco kończąc, ani win wzmacnianych – Porto, Marsala, Sherry. Ofertę uzupełniają inne alkohole – Bas Armagnac, Cognac, trunki japońskie (u nas często rozpoznawane pod wspólnym rzeczownikiem Sake).

To, co najbardziej lubię w Winnicach Świata, to poza szerokim wyborem win i niezłymi cenami (choć oczywiście w przypadku niejednej butelki można znaleźć taniej gdzie indziej, jak to w praktyce bywa), świetna obsługa. Kupując tam od dłuższego czasu z Krzyśkiem spotkaliśmy dotychczas dwie osoby za ladą – bardzo miłą dziewczynę, oraz mężczyznę, o którym wywnioskowaliśmy z rozmowy, że jest właścicielem sklepu.

Oboje są bardzo uprzejmi i niezwykle pomocni w wyborze butelek – każda wizyta w Winnicach Świata kończy się, poza zakupami, kilkunastominutową pogawędką na tematy wszelakie. O regionach, o konkretnych producentach, o łączeniu wina z potrawami, czy o tematach kompletnie oderwanych od wina. O bardzo wielu butelkach opinie pochodziły z doświadczenia, a na poleconych przez sprzedających sztukach się jeszcze nie zawiodłem.

Warto nadmienić, że nie ma najmniejszego problemu z zamówieniem wina – wystarczy wysłać maila z pytaniem o poszukiwaną butelkę, a jeśli tylko jest dostępna w dystrybucji w Polsce (Winnice Świata nie prowadzą własnego importu), w ciągu kilku dni przyjedzie dla nas do sklepu.

Po kilku(nastu) zakupach otrzymaliśmy kartę stałego klienta uprawniającą do 5% zniżki na każdy zakup, co wiąże się również z historią naszych zakupów – łatwo wrócić do butelek, które nam smakowały, jeśli nie pamiętamy, co to dokładnie było.

Żeby nie było do samego końca różowo, łyżka dziegciu. Organizacja win na regałach mogłaby być lepsza – próżno szukać etykiet na półkach, jaki region znajdziemy w danej okolicy. Można dość długo błądzić wzrokiem między Anjou, Sancerre, a stojącym obok Burgundem, w poszukiwaniu win z Doliny Rodanu – podobnie z Nowym Światem. Nie odkryłem jeszcze algorytmu poszukiwania butelek samemu. Obieram zazwyczaj strategię kto pyta, nie błądzi – zawsze szybciej znajdę to, czego szukam, po prostu prosząc. Okazało się, że nie tylko Gigondas jest, ale jest ich kilka – z czego dwie butelki interesujące, tylko… solidnie ukryte, na jednym ze stojaków blisko podłogi. W życiu nie przyszło mi do głowy tam szukać – na szczęście zapytałem.

Dzisiejsza wizyta skończyła się na zakupie J. Vidal-Fleury Gigondas 1998 oraz Louis Jadot Moulin-à-Vent Château des Jacques 2005 (Cru Beaujolais). Krzysiek natomiast wyszedł z Schlumberger Brut 2006 w malutkiej butelce 200ml oraz N.V. Cava Nitus Brut (pozdrowienia dla Michała Nitusa Nity, który był inspiracją dla zanabycia trunku :D) – jakoś Krzyśka na musujące wykręciło. O winach w kolejnych notkach za jakiś czas.

Na zakończenie zdjęcie sklepu, zrobione za zgodą właściciela.

Chablis 1er Cru „Fourchaume” i słoneczny weekend

W ostatni weekend pogoda była prześliczna. Wraz z Rodzicami wybraliśmy się na wieś – odpocząć, zapomnieć o pracy, odetchnąć na świeżym powietrzu. Grzechem byłoby zmarnowanie takiej okazji, zważywszy na czyste niebieskie niebo i możliwość ucieczki od miejskiego zgiełku. Również grzechem byłoby zapomnieć o winie przy tej okazji.

Po przyjeździe rozgościliśmy się, Mama zaczęła pichcić, a ja do lodówki, by z lekka schłodzić, wstawiłem jeden z zakupów w Wein-Bastion – nasze pierwsze Chablis.

Czytaj więcej