Tag: Francja

Winne Wtorki, czyli cierpliwość, lato i Pinot Noir

Robert z Martą z Naszego Świata Win postanowili nakłonić brać blogerską do pójścia pod prąd względem pogody i znalezienia fajnego czerwonego wina odpowiedniego na tą porę roku i skwar za oknem. Przyznam, że zupełnie szczerze rozważaliśmy pójście nie tyle pod prąd, co wręcz zabarykadowanie się w poprzek — choć statystycznie pijemy więcej win białych i oczywiście latem chętnie sięgamy po schłodzone lekkie wina (vide ostatni nasz wpis o Vinho Verde) — nasze winiarskie wybory nie są wyjątkowo sezonowe. Tylko czy oznajmienie światu, że my nie odmawiamy latem australijskiego Shiraza, przyniesie jakikolwiek pożytek? Podeszliśmy zatem do tematu poważnie, a przynajmniej nieco poważniej.

Myśląc o czerwonym winie na lato pierwszy przymiotnik, jaki nam (niezbyt odkrywczo) przychodzi do głowy to lekkie. Myśli od razu wędrują ku winom mocno owocowym, o delikatnej budowie, soczystym owocu, raczej bez beczki. Może Bardolino? Delikatne Beaujolais? Czy może nurek w stronę Alto Adige i tamtejsza Schiava? A wreszcie — może nie dość, że Zweigelt, to musujący? Cóż bowiem może odświeżać bardziej, niż bąbelki? Pomysłów mieliśmy bez liku, ale mieliśmy też w zasięgu wzroku butelkę, do której od dawna chcieliśmy wrócić, a po krótkim namyśle wpasowała nam się w temat całkiem nieźle.

Czytaj więcej

Białe Bordeaux ze zwierzątkiem na etykiecie

Dzisiaj Winne Wtorki, na które temat zaproponował Mariusz Boguszewski z bloga Pisane Winem, a brzmi on: białe, wytrawne Bordeaux. O ile na hasło Bordeaux każdy strzyże uszami i natychmiast myśli o czerwonych winach z nad Żyrondy, to białe Bordeaux, nie licząc słodkich, sławnych Sauternes czy Barsac, są winami o których się za bardzo ani nie mówi, ani nie pisze.

Nie wpisują się w winiarskie trendy i żyją własnym, spokojnym życiem. Z reguły ani nie buchają wybujałem owocem, ani nie uderzają beczką. Nie są ani bardzo orzeźwiające, ani bardzo lekkie. Tymczasem warto pamiętać, że jeszcze przed II Wojną Światową w Bordeaux produkowano więcej wina białego niż czerwonego, a nawet jeśli nie było wtedy wybitnej jakości, Graves było dobrze znane, a przez Anglików szczególnie ulubione. Sauvignon Blanc, biały szczep winorośli tak dziś popularny m.in. za sprawą wybujałych win z Nowej Zelandii, ale i win z niemal każdego zakątka świata, ma rodowód dłuższy Cabernet Sauvignon i wywodzi właśnie z Bordeaux. To dziś, obok Sémillon, najważniejszy biały szczep uprawiany w Bordeaux.

Czytaj więcej

Łupki na Força Réal, czyli Monte Nero z Roussillon

Za oknem coraz bardziej prażące upały, choć dopiero połowa maja, można by więc spodziewać się odwrotu od win czerwonych — u nas jednak spożycie różnych kolorów wina nie bardzo idzie w rytmie pogody. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że sięgnęliśmy po Roussillon, najcieplejszy region Francji.

Roussillon kojarzy się głownie albo z winami słodkimi, albo z wrzucaniem całego regionu do jednego worka wraz z Langwedocją. Tymczasem różnorodna geologia, tereny otoczone masywami Pirenejów, Corbières i Albères i ambitni winiarze, którzy próbują zaznaczyć na mapie Roussillon jako region o własnej tożsamości – to wszystko recepta na wina, którym warto się przyjrzeć.

Czytaj więcej

O pikanterii, czyli Gewurztraminer z serca Alzacji

Do Gewurztraminerów nas jakoś wyjątkowo nie ciągnie. Niby spróbowaliśmy wielu — lepszych, gorszych, słabych i wybitnych, ale różane klimaty i raczej niewysoka kwasowość rzadko łapią nas w swoje szpony. Tak byłoby pewnie i tym razem, ale z winem łączy się zabawna historia. Ostatni raz, gdy u przyjaciół piliśmy Chenin Blanc, na stół trafił również Gewurztraminer, a właściwie należałoby powiedzieć: przede wszystkim trafił Gewurztraminer. Otworzony dzień wcześniej, ale ledwo uszczknięty.

Nieco drapie w przełyk, jest jakby pikantne. Chyba jestem na nie uczulony, a szkoda by było, żeby się zmarnowało.

Zaintrygowani oczywiście nie odmówiliśmy. Wszak kto by odmówił alzackiego Gewurztraminera, jak częstują? Już po pierwszym łyku mieliśmy uśmiech na twarzach, a butelkę ostatecznie wypiliśmy w komplecie, bo o żadnej alergii jednak nie było mowy. Jean Rémy Haeffelin Gewurztraminer Pfersigberg Grand Cru 2012 pochodzi z Domaine Viticole de la Ville de Colmar, producenta w samym sercu Alzacji, w Colmar. Posiadłość założona w 1895 roku przez Chretiena Oberlina, obecnie zarządzana jest przez Jeana-Remy’ego Haffelina wraz z synem, najmłodsze pokolenie rodziny Haeffelinów, u których od 1560 roku każde pokolenie robiło wina. Winnice w Pfersigberg są świetnie nasłonecznione, przez co dają wina bardzo aromatyczne i esencjonalne.

A pikantność? Była, a jakże! Nos mocno perfumowany, różany, z nutami liczi. moreli, może wręcz lawendy. W ustach tłuste, dość słodkie, o nikłej kwasowości, za to ze świetnie ułożonym alkoholem. Mocno morelowe, z nutą grejpfruta i białego pieprzu. Finisz faktycznie pikantny, wręcz przyprawowy. Po drugim kieliszku chciałbym więcej kwasu, by je ożywić i nadać świeżości. Najważniejsze jednak, że nikogo w stany alergicznie nie wpędziło! Bardzo złożony i aromatyczny Gewurztraminer, który lepiej sprawdziłby się jako aperitif, niż w wymiarze całej butelki.

Pochodzenie wina: wypite u przyjaciół. Wina Jean Rémy Haeffelin  do Polski importuje The Fine Food Group.

 

Muscadet na wieczór, czyli marcepan i aloes w L’Aurière

Za wyjątkiem niemieckich i austriackich rieslingów, jak również wszelkich win musujących, na które ochotę mamy bezustannie, niezależnie od pory roku, pogody czy nastroju, w ostatnich miesiącach myśląc o winach białych chętnie przed aromatyczny, soczysty owoc, czy słodycz ciepłego klimatu przedkładamy mocną wytrawność, chłodną kwasowość i słoną mineralność.

Buszując w czeluściach naszych winnych zapasów znów sięgnęliśmy po Muscadeta. Muscadety nie zawodzą w spełnieniu powyższych kryteriów, a jednocześnie — przynajmniej wedle naszych dotychczasowych doświadczeń — wpadają w kategorię win o świetnej relacji ceny do jakości. Tym razem nie była to jedna z ikon regionu, jak w niedawnym wpisie, a prosty, podstawowy Domaine De L’Aurière Muscadet de Sèvre-et-Maine Sur Lie 2013.

Czytaj więcej