Pierwsze Verde tej wiosny, w tym roku prosto z Lidla
Nic nam się chyba nie kojarzy z wiosną i wczesnym latem tak jak VInho Verde. Nawet wina różowe ustępują pod naporem naszej miłości do portugalskiego „zielonego”. Kilka słonecznych dni z rzędu zwieńczonych weekendem w domu pokusiło nas o poszukanie jakiegoś VInho Verde „na szybko”, bez dłuższych przygotowań.
Przyznam się bez bicia, że tematu Vinho Verde w dyskontach nigdy nie śledziliśmy. Może dlatego, że na takim jednym z Biedronki swego czasu się mocno sparzyliśmy – smakowało jak woda z cytryną. Fantastyczne Vinho Verde Muralhas z Żabki w zeszłym roku kupowaliśmy namiętnie, ale raczej w „zielone” zaopatrywaliśmy się u zaprzyjaźnionych importerów. Tym razem z braku laku i bliskości Lidla zarazem – a, warto zaznaczyć, oboje z Tysią pomyśleliśmy, że tam raczej na pewno nic nie znajdziemy – zajrzeliśmy do owego Lidla z nadzieją i przy okazji innych zakupów. Jakie było nasze zdziwienie, gdy zobaczyliśmy na dzień dobry dwie skrzynki wypchane po brzegi Verde!