Temat dzisiejszych Winnych Wtorków, a mianowicie Pinotage z RPA, to dla mnie osobiście powrót do mojego winiarskiego „dzieciństwa”. Pomijając mojego pierwszego klareta z Almy, który w ogóle był moim pierwszym winem, a nie winkiem, afrykańskie Pinotage było jedną z butelek niskiego ryzyka, które w tamtych czasach przekrojowo nabyłem, zdaje się, w Lidlu.
Fajnie się wraca do takich wspomnień, z racji faktu, że wtedy nie potrafiłem powiedzieć o tej butelce absolutnie nic poza tym, czy mi smakuje, czy nie — a w sumie i to było nieco mglistym stwierdzeniem, bo zasadniczo wszystko było lepsze od napojów winopodobnych, z jakimi spotykałem się wcześniej.
Pinotage to szczep mocno utożsamiany z południową Afryką, mimo, że wcale nie jest szczepem faktycznie najpopularniejszym. Pewnie wynika to ze struktury naszego importu, bo na teoretycznie dużo popularniejsze Chenin Blanc wpadam, mimo wszystko, dużo rzadziej. Dzisiaj do kieliszka trafił Man Vintners Pinotage 2010 kupiony w Klubie Wino w Łodzi (gdzie, skąd inąd, w sobotę odbędzie się spora urodzinowa degustacja — fakt w Łodzi jeszcze niecodzienny; oczywiście będziemy).
Czytaj więcej