Rok: 2012

W winnej Łodzi się powodzi, czyli o festiwalu Vinho Verde

Nasze rodzinne miasto – Łódź – zagłębiem winiarskich wydarzeń niestety nie jest. Szczególnie, gdy za punkt odniesienia przyjąć Warszawę, lub Poznań, w którym ostatnio pojawiło się kilka ciekawych winnych inicjatyw. A właściwie, to nie była do niedawna, bo ostatnio coś się zaczęło zmieniać na plus. Jednym z ciekawszych wydarzeń ostatnimi czasy był I Festiwal Vinho Verde zorganizowany w ramach łódzkiego festiwalu LatOFFmieście przez sklep winiarski Klub Wino i klubokawiarnię Spaleni Słońcem.

Zgodnie z nazwą, na festiwalu raczyliśmy się różnymi winami, których wspólny mianownik to, jakżeby inaczej, przynależność do grona win zielonych, czy też win młodych, jak zwykło się tłumaczyć ten znany portugalski zwrot. Choć wiele win pochodzących tej apelacji w istocie przyjmuje lekko zielonkawą barwę, zależnie od użytych szczepów, to w praktyce pojawiają się również wina różowe, jak i czerwone, co było widać także na degustacji. Szczególnie czerwone Vinho Verde budziło emocje, bo rzadko te rześkie wina na lato kojarzy się właśnie z tym kolorem.

Czytaj więcej

Winne wtorki #29 — Vermentino

Winny Wtorek u nas tym razem w piątek, bo wina napić się na czas zdążyliśmy — a jakże! — ale pary i wolnej chwili do kompletu, by napisać notkę, już niestety zabrakło.

Podkreślając radość z iście wiosennej, a wręcz letniej już, aury, Mariusz z PisaneWinem.pl zaproponował, byśmy degustowali Vermentino. Te białe grona bardzo charakterystyczne m.in. dla Sardynii, dojrzewają stosunkowo późno i kojarzą się z winami mocno cytrusowymi, rześkimi, z wyraźną kwasowością. W sam raz na ciepły dzień, jako fantastyczne orzeźwienie.

Czytaj więcej

Winne wtorki #27

Na naszych łamach po raz dwudziesty siódmy goszczą Winne Wtorki, a co ciekawsze — po raz kolejny mieliśmy okazję pokierować winnym wyborem. Po burzliwych negocjacjach z Matim padło na białe wytrawne Bordeaux. Tak się składa, że Mati na majówkę wybrał się aż na Kretę, stąd też dziś tylko ja opiszę swoje wrażenia z tej winnej przygody.

W moje ręcę wpadła butelka Ginestet Bordeaux Demi-sec 2010. Już sama treść etykiety sugeruje, że nie jest to wino z najwyższej półki — istotnie, wydałem na nie ok. 30 zł w Almie. Na szczęście, sama degustacja przekroczyła wcześniejsze, bądź co bądź niewielkie oczekiwania. Bardzo przyjemne cytrusowe (zwłaszcza grejpfrutowe) aromaty, z nutką mineralności uczyniły to wino przyjemnie rześkim. Jednocześnie wino jest zaledwie nieco wytrawne, dzięki czemu nie trzeba obawiać się, że będzie ono zbyt mocno kwasowe. Idealne na panującą w tej chwili pogodę, co zresztą, czytając wpisy innych Winnowtorkowiczów, można powiedzieć również o innych białych wytrawnych Bordeaux.

Winne Wtorki u naszych znajomych:

PS Nasza ostatnio nieco mniejsza aktywność po raz pierwszy nie wzięła się z nadmiaru pracy (no, nie będziemy ukrywać, że na jej brak nie narzekamy…, ale wino dalej pijemy ;-)), a z naszej chęci uczczenia w odpowiedni sposób setnego wpisu na naszym blogu (a plany mamy całkiem ambitne :)) powstały pewne opóźnienia. Tak się jednak złożyło, że setny wpis wypada właśnie teraz. Szkoda byłoby jednak zaprzepaścić Winne Wtorki, zwłaszcza z winem wybranym przez nas, dlatego obiecujemy, że setne urodziny uczcimy przy najbliższej możliwej okazji.

Winne Wtorki #26 — Pinotage

Temat dzisiejszych Winnych Wtorków, a mianowicie Pinotage z RPA, to dla mnie osobiście powrót do mojego winiarskiego „dzieciństwa”. Pomijając mojego pierwszego klareta z Almy, który w ogóle był moim pierwszym winem, a nie winkiem, afrykańskie Pinotage było jedną z butelek niskiego ryzyka, które w tamtych czasach przekrojowo nabyłem, zdaje się, w Lidlu.

Fajnie się wraca do takich wspomnień, z racji faktu, że wtedy nie potrafiłem powiedzieć o tej butelce absolutnie nic poza tym, czy mi smakuje, czy nie — a w sumie i to było nieco mglistym stwierdzeniem, bo zasadniczo wszystko było lepsze od napojów winopodobnych, z jakimi spotykałem się wcześniej.

Pinotage to szczep mocno utożsamiany z południową Afryką, mimo, że wcale nie jest szczepem faktycznie najpopularniejszym. Pewnie wynika to ze struktury naszego importu, bo na teoretycznie dużo popularniejsze Chenin Blanc wpadam, mimo wszystko, dużo rzadziej. Dzisiaj do kieliszka trafił Man Vintners Pinotage 2010 kupiony w Klubie Wino w Łodzi (gdzie, skąd inąd, w sobotę odbędzie się spora urodzinowa degustacja — fakt w Łodzi jeszcze niecodzienny; oczywiście będziemy).

Czytaj więcej

W 365 dni dookoła Winnych Wtorków

Jakoś niedawno, parę dni temu, Winne Wtorki ukończyły rok. Pomysł Kuby Jurkiewicza, by wspólnie pić i dzielic się własnymi odczuciami okazał się dostatecznie nośny, by konsekwentnie utrzymać przy sobie kilka (w porywach kilkanaście) blogów przez okrągły rok. To fajny moment na krótkie podsumowanie, co przez ten ostatni rok się wydarzyło. W tej notce — z naszego punktu widzenia 🙂 W przypadku Winnych Przygód podsumowanie ma dodatkowy aspekt — z różnych powodów często wpisy w ramach Winnych Wtorków stanowiły główną siłę napędową naszego winnego grafomaństwa, spostrzeżenia dotyczą tym samym w pewnej cześci całego naszego ostatniego roku w blogosferze.

Disklajmer: spostrzeżenia luźne, nieposortowane, z lekka chaotyczne, między jednym łykiem herbaty a drugim

Czytaj więcej