Wineshopping, czyli Krzysiek na zakupach – Alma (Manufaktura)

W dzisiejszym wpisie podzielę się z Wami moimi wrażeniami na temat winnych zakupów w Almie. Myślę, że wszyscy kojarzą tę sieć delikatesów – można tam znaleźć zarówno popularne, powszechnie dostępne produkty spożywcze, jak i towary bardziej luksusowe, a wśród nich paletę win. Pod tym względem obaj mamy pewien sentyment do Almy, gdyż to właśnie tam kupowaliśmy wina na samym początku naszej przygody, nim odkryliśmy inne ciekawe łódzkie sklepy. Niedawno postanowiłem wybrać się do Almy raz jeszcze, aby zweryfikować mój pierwotny pogląd o Almie. Co z tego wyszło – okaże się poniżej. Zaznaczam przy tym, że moja opinia dotyczy sklepu w Manufakturze – w Almie przy ul. Kilińskiego bywam niezwykle rzadko.
Na dobry początek – Francja. Tu niestety oferta Almy nie rzuca na kolana; przedział cenowy win jest co prawda dość szeroki, ale łącznie w ofercie otrzymujemy raptem kilkadziesiąt win, w dużej mierze najzwyklejszych AOC (np. Côtes du Rhône AOC, czy Bordeaux AOC). Win z wyższej półki (umieszczonych przewrotnie na najniższej półce, leżakujących) jest tylko kilkanaście. Poza winami czerwonymi możemy wybierać spośród kilku win białych słodkich (Sauternes, Monbazillac) i kilku win różowych. Reasumując – bez rewelacji.

Mati: od siebie dodam, że z białymi nie jest aż tak źle – regularnie leży jakieś Mâcon-Villages, czy Chablis. Dam sobie łeb uciąć, że widziałem też kilka białych win znad Loary. W przypadku Francji w Almie dominują znani negocjanci i producenci – J. Vidal-Fleury, Joseph Drouhin, Mouton Cadet, czy Barton & Guestier.

W przypadku win włoskich sytuacja wygląda na pozór nieco lepiej, choć muszę przyznać, że obaj z Matim dopiero zaczynamy degustować wina z tego kraju. W oczy rzuciło mi się kilka ciekawych win, takich jak Brunello, Bardolino czy Vino Nobile di Montepulciano. Ilość zajmowanego przez włoskie wina miejsca jest podobna, jak w przypadku Francji. Z pewnością można znaleźć dla siebie coś ciekawego.
Osobne regały zostały wyodrębnione także dla win hiszpańskich, niemieckich, greckich i portugalskich. Nie zagłębiałem się w nie zbytnio, ale podejrzewam, że można zastosować do nich to samo podejście – jeden regał na wina hiszpańskie, w porównaniu do 1,5 regału na wina francuskie, to całkiem sporo.
Cała ściana została przeznaczona na wina z Nowego Świata. Tutaj królują jednak wina należące do popularnych marek – np. Robert Mondavi, Julio Gallo, a także Viña Maipo. Jeśli ktoś jest entuzjastą takich win, z pewnością znajdzie w Almie to, czego szuka. Dla poszukiwaczy perełek, czy szczególnych okazji nie ma jednak wielkiego pola do popisu.

Mati: …aczkolwiek warto dodać, że win jest naprawdę dużo, i na 100% wiele naprawdę wartościowych butelek po prostu nie rzuciło nam się w oczy. Przyczynia się do tego fakt, o którym Krzysiek pisze w kolejnym akapicie…

W Almie znalazłem także małą wpadkę – przynajmniej z formalnego punktu widzenia. Wina alzackie zostały umieszczone na półkach regału Niemcy/Austria. Brakowało także choćby jednej osoby, która doradziłaby jakie wino kupić. Niegdyś w Almie udawało się spotkać miłą starszą panią, która była chętna nieść pomoc. Teraz na stoisku alkoholowym są jedynie panie z obsługi, które nie zajmują się (a przynajmniej nie sprawiają wrażenia) niesieniem pomocy winnym koneserom.

Mati: …że wina z nowego świata, nie znając ich zbyt dobrze, w Almie można wybierać jedynie „na pałę”, lub przeglądając w telefonie CellarTracker, bo na pomoc nie ma co liczyć.

Na zakończenie ciekawostka – specjalna, zamykana lodówka, w której znajdują się pojedyncze, najciekawsze butelki, a wśród nich prawdziwa perełka – Petrus z roku 1992 za, bagatela, 7450 zł.
Reasumując – Alma w Manufakturze to bardzo dobry sklep, jeśli chcesz zrobić zakupy i przy okazji kupić butelkę przyzwoitego wina. Jeśli jednak szukasz okazji, rzadko spotykanych butelek, czy też profesjonalnej obsługi – radzę zajrzeć do jednego z innych sklepów, które już opisywałem lub opiszę niebawem.