Tag: Chenin Blanc

Indyjscy giganci

Produkcja wina w krajach, gdzie więcej jest kłód padających pod nogi niż przychylności natury i gospodarki, przestała już chyba kogokolwiek dziwić. Anglicy mają swojej światowej klasy bąbelki, choć kiedyś nikt im nie wróżył produkcji wina. Polakom też nikt nie wróżył, a tymczasem świętujemy premiery świetnych rieslingów i pinotów, eksperymentujemy z kvevri, czy wreszcie — z winem lodowym. W żadnym z tych przypadków trudno jednak mówić o trudnościach ekstremalnych. Ale czy zamawiając do gruntu zeuropeizowane chicken tikka masala pomyśleliście, by popić je indyjskim winem?

Czytaj więcej

Chenin Blanc z Przylądka Burz

Podczas ostatnich odwiedzin u naszych przyjaciół na stole znalazła się butelka, na której widok się uśmiechnąłem. Z winami z południowoafrykańskiego MAN Family Wines (dawniej MAN Vintners) mamy dużo fajnych wspomnień.  Uwielbiamy ich wina z podstawowej linii przez szczodry owoc, klasyczne podejście do szczepów, szczerą prostolinijność i powtarzalną jakość. Nie silą się na bycie tym, czym nie są, a przez to dają dużo codziennej przyjemności.

Tym razem jednak w kieliszkach nie znalazło się wino z podstawowej linii, a Tormentoso old vine Chenin Blanc 2012. Tormentoso to oddzielna linia win produkowana w MAN, w której wina pochodzą z pojedynczych, najlepszych winnic. Nazwa Tormentoso wzięła się z pierwotnej, nadanej przez Bartolomeu Diasa, nazwy na dzisiejszy Przylądek Dobrej Nadziei, czyli Cabo Tormentoso — Przylądek Burz. Poza Chenin Blanc w tej linii MAN butelkuje również Cinsault, Pinotage, mieszankę Syrah i Mourvedre, czy nawet Touriga Nacional. Mają również swój blend, który jest najwyższą etykietą w tej linii.

Tormentoso old vine Chenin Blanc powstaje z ręcznych zbiorów z nieco ponad 40 letnich krzewów w Agter-Paarl. Niewielka część (w bieżącym roczniku — 10%) fermentuje w nowych beczkach, reszta fermentowana jest w stalowych kadziach. Całość spędza 5 miesięcy na osadzie. Nowa beczka i leżakowanie na osadzie w kontekście Chenin Blanc, które, zwłaszcza w tamtych rejonach świata i bez wysupłania budżetu na wybitnych producentów, kojarzy mi się przede wszystkim z lekkimi winami o soczystym owocu, lekkiej pikanterii i przyjemnej kwasowości, brzmi jak recepta na to, by przesadzić. Mimo to — efekty pozytywnie zaskakują.

Dużo tropikalnych owoców, moreli, brzoskwini miesza się z ziołową pikantnością, mineralną słonością i wyraźnym kwasem. Dużo ciała, spory ekstrakt i wyraźnie wyczuwalna beczka, ale mimo to wciąż zachowuje świeżość i nie jest przedobrzone. Nieco żałuję, że z w rozrywkowym klimacie naszego spotkania nie doczekało się spokojniejszej i uważniejszej degustacji, ale jako kompan wieczoru sprawdziło się rewelacyjnie i dało dużo przyjemności.

Pochodzenie wina: wypite u przyjaciół. Importerem win MAN Family Wines jest The Fine Food Group.

 

 

Czarna owca wśród szampanów… [która nie jest szampanem]

…czyli kupiliśmy niesmaczne wino. Ładny, prawda? To Charles de Fère Reserve Brut Blanc de Blancs i na tym, że jest ładny, jego zalety się kończą.

Mieliśmy dość precyzyjną ochotę. Miały być bąbelki, miał być chardonnay, najlepiej mocno wytrawny i mineralny, bez masła, wybujałej krągłości, słodyczy. Jak scyzoryk. Może nawet samurajski miecz. Jednocześnie okazja żadna, szkoda otwierać coś naprawdę super. Byliśmy akurat w Almie, która ostatnimi czasy pokazała całkiem pogodną twarz we własnym imporcie. Niejedno wino o dobrej relacji jakości do ceny można tam trafić, a przede wszystkim, wiele win jest po prostu uczciwie smacznych.

Tym razem dział bąbelków był wyjątkowo niedoposażony. Wśród sterty półsłodkich cudaków stała Cava extra dry (która, umówmy się, nie bardzo pasowała do przedstawionych założeń) i — w tej samej cenie, co powinno zapalić lampkę ostrzegawczą — szampan blanc de blancs, który w teorii spełniał wszystkie warunki. Chardonnay? Check.. Bąbelki? Check. Brut? Check.. Wzięliśmy. Z nadzieją.

Czytaj więcej